Nie są to zmiany błahe. Wystarczy wspomnieć, że w Stanach Zjednoczonych rentowność tzw. dziesięciolatek wzbiła się do 5 proc., czyli najwyższego poziomu od 2007 r. To może być dobry moment, aby zainwestować w obligacje bądź instrumenty finansowe oparte na ich notowaniach.
Sposób na pozyskanie kapitału
W największym uproszczeniu obligacje to papiery wartościowe emitowane przez rządy, korporacje lub instytucje, które potrzebują kapitału na finansowanie swoich działań. Stanowią one alternatywę dla zaciągania kredytów. Podobnie jak w przypadku bankowych pożyczek, emitent obligacji zobowiązuje się do zapłaty określonej kwoty w określonym terminie. Co więcej, musi także wypłacić odsetki zwane kuponami. Ich roczną wielkość podzieloną przez cenę obligacji nazywamy rentownością. Jest ona odwrotnie zależna od ceny obligacji. Wzrost rentowności obligacji oznacza automatyczny spadek ich cen.
Warto wiedzieć, że mówimy tu o ogromnym rynku, którego wartość szacowana przez Statista na 133 bln dol. przebija kapitalizację giełdowych parkietów wartą w sumie blisko 98,5 bln dol.
Nie ma zysku bez ryzyka
Inwestowanie w obligacje obarcza nie tylko ryzyko kredytowe, charakterystyczne dla każdego rodzaju zadłużenia i związane z potencjalną niewypłacalnością emitenta. W tym szczególnym przypadku należy uwzględniać również ryzyko zmian stóp procentowych. Ich poziom wpływa bowiem na warunki emisji nowych obligacji rządowych.
Spadki wartości obligacji mogą być wynikiem zwiększonego ryzyka niewypłacalności emitenta lub oczekiwań co do obniżek stóp procentowych. Dziś prawdopodobieństwo kolejnej podwyżki stóp procentowych w USA wydaje się (według narzędzia FedWatch) nikłe. W miarę pogarszania się sytuacji gospodarczej, a w wielu krajach już obserwujemy recesję, rośnie prawdopodobieństwo pierwszych obniżek stóp procentowych. Taki cykl już rozpoczął się w niektórych gospodarkach, w USA zaś mógłby się zacząć w przyszłym roku.