– Do końca grudnia br. rząd powinien dostarczyć Komisji Europejskiej tzw. zintegrowany Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu – alarmuje w rozmowie z „Parkietem" prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej Grzegorz Wiśniewski. Tymczasem – po tym jak w czerwcu KE zgłosiła swoje krytyczne uwagi do pierwszej wersji dokumentu – znowelizowanej wersji ani widu, ani słychu. Co więcej, zgodnie z wymogami Brukseli projekt powinien zostać poddany szerokim konsultacjom. Jak rząd chce opublikować, skonsultować, poprawić i przedstawić Komisji KPEiK w trzy grudniowe tygodnie?
Dla ekspertów najbardziej możliwy scenariusz to ten, w którym Unia dostaje od Polski dokument napisany na kolanie, bez konsultacji z branżą i sprzeczny z celami, jakie UE sobie wyznacza.
Jak pogodzić interesy?
Jeżeli Polityka Energetyczna Polski (PEP 2040) jest dokumentem prezentowanym na potrzeby krajowe, to KPEiK jest jej odpowiednikiem na potrzeby polityki europejskiej. Swoje wersje KPEiK przedstawiały od początku roku kolejne kraje członkowskie. Po uwagach Brukseli znaczna część z nich znowelizowała plany. Zrewidowane, z bardziej wyśrubowanymi niż wcześniej celami projekty przedstawiły ostatnio Czechy, Słowacja, Estonia, Łotwa, Słowenia, Austria, Szwecja i Chorwacja.Polacy przedstawili pierwotną wersję KPEiK w styczniu, pomijając – jak skarży się branża OZE – wymagany przez KE etap konsultacji społecznych. W połowie roku Bruksela ustosunkowała się do dokumentu, wytykając m.in. brak konsultacji oraz zalecając zwiększenie udziału OZE w planowanym miksie energetycznym do co najmniej 25 proc. w 2030 r. Od tamtej pory oficjalnie o nowej wersji KPEiK nikt już nie mówi.
– Decydenci stoją przed karkołomnym zadaniem: jak jednocześnie za granicą pokazać, że spełniamy wyznaczone Polsce cele redukcji emisji czy wzrostu efektywności energetycznej i udziału OZE – choćby na styk – a zarazem na potrzeby polityki wewnętrznej zademonstrować energetyce zawodowej czy górnictwu, że nadal będziemy utrzymywać zapotrzebowanie na węgiel na poziomie powyżej 30 mln ton rocznie. Według naszych obliczeń nowe wydanie PEP2040 odchodzi od obietnicy ministra Tchórzewskiego o utrzymaniu zapotrzebowania na węgiel w państwowej energetyce – komentuje w rozmowie z „Parkietem" Michał Hetmański, ekspert ośrodka Instrat.
Zdaniem naszych rozmówców realny problem bierze się z tego, że po wyborach i rekonstrukcji rządu nie wiadomo dokładnie, kto – i w jakim resorcie – powinien takie strategie układać. – Formalnie sprawa Planu powinna być przekazana do Ministerstwa Klimatu, ale tkwi w Ministerstwie Aktywów Państwowych, gdzie jest „pod kontrolą sektora, nad którym kontrolę sprawuje MAP" – informuje Wiśniewski.