Na niemal 150 mln zł zarząd Tauronu wycenił negatywny wpływ pandemii koronawirusa na wyniki energetycznej grupy w I półroczu 2020 r. Koncern, podobnie jak cała branża, borykał się ze spadkiem zapotrzebowania na energię elektryczną ze strony odbiorców. – Zanotowaliśmy też wzrost wniosków klientów o przedłużenie terminu płatności lub rozłożenie rachunku na raty – dodaje Wojciech Ignacok, prezes Tauronu.
W reakcji na pogarszające się warunki rynkowe grupa podjęła szereg działań, takich jak zmiana organizacji pracy czy tymczasowe obniżenie wynagrodzeń załodze. W ramach tzw. tarczy antykryzysowej spółka pozyskała w sumie 50 mln zł wsparcia.
Pod kreską
W I półroczu Tauron wypracował 9,9 mld zł przychodów, czyli o 6 proc. więcej niż przed rokiem. Było to możliwe dzięki wyższym przychodom ze sprzedaży energii elektrycznej i podwyżce cen za usługi dystrybucyjne. W tym samym czasie strata netto grupy sięgnęła 316 mln zł. Wynik ten był jednak mocno obciążony zdarzeniami jednorazowymi, takimi jak odpisy z tytułu utraty wartości aktywów wydobywczych i wytwórczych czy zakwalifikowanie spółki Tauron Ciepło jako aktywa przeznaczonego do sprzedaży.
Grupa istotnie zwiększyła produkcję węgla – z 1 mln ton w II kw. 2019 r. do 1,3 mln ton w II kw. tego roku. Problem w tym, że w dużej części surowiec ten trafił na zwały. Dlatego w kolejnych miesiącach grupa zmniejszy wydobycie. Zarząd szacuje też, że cały segment produkcji węgla w tym roku zanotuje stratę na poziomie EIBTDA (wynik operacyjny powiększony o amortyzację).
– Spadek produkcji energii z węgla jest znaczący w skali całego kraju. Doszliśmy do takiej sytuacji, że nasza produkcja węgla jest wyższa niż jego zużycie w grupie – kwituje Marek Wadowski, wiceprezes Tauronu. O 44 proc. wzrosła natomiast w grupie produkcja prądu ze źródeł odnawialnych.