Ponad połowa Polaków (56 proc.) deklaruje, że w ogóle nie odkłada pieniędzy na emeryturę (poza ZUS), z czego większość – 39,9 proc. nie odkłada i w ogóle o tym nie myśli, a 16,7 proc. nie odkłada, choć bardzo by chciało. Najwięcej osób oszczędza na emeryturę w ramach konta oszczędnościowego – 24,4 proc. osób. W dalszej kolejności 15,3 proc. odkłada pieniądze „do skarpety”. W ramach produktów długoterminowego oszczędzania (PPK, IKZE, IKE, PPE) oszczędza 4,3 proc. osób, a inwestując samodzielnie 4,2 proc. osób. To wyniki badania Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych z 2022 r. Od tego czasu liczba oszczędzających z myślą o emeryturze, jeśli się zwiększyła, to nieznacznie.
Jak niedawno poinformował Polski Instytut Ekonomiczny w I kwartale 2024 r. stopa oszczędności gospodarstw domowych w Polsce wyniosła 4,9 proc. i była ponadtrzykrotnie niższa od średniej dla strefy euro, sięgającej 15,4 proc. Była też jedną z najniższych w Europie. Takie wyniki to efekt z jednej strony niskiej skłonności Polaków do oszczędzania i niskiej świadomości oszczędzania. Z drugiej jednak to pochodna ciągle niskiej zasobności naszych portfeli. Cofamy się znów do 2022 r., do badania firmy ubezpieczeniowej Wiener, które pokazało, że zaledwie co trzeci z nas (32 proc.) posiada oszczędności pozwalające w razie nieszczęśliwego zdarzenia przetrwać co najmniej kilka miesięcy. 27 proc. jest w stanie utrzymać się z nich maksymalnie dwa miesiące. Jednak aż 31 proc. z nas żyje bez żadnej poduszki finansowej, która pozwoliłaby przetrwać w razie nieszczęśliwego zdarzenia. Takich badań jest więcej. I pokazują m.in. to, że na to, by do portfela emerytalnego włożyć wszystkie najważniejsze dostępne na naszym rynku produkty emerytalne, stać stosunkowo niewielu z nas. Reszta musi wybierać. Po co zatem warto sięgnąć?
OFE czy ZUS?
Raz na cztery lata otwiera się „okienko transferowe”, czyli czas, w którym każdy, kto jest uprawniony do oszczędzania w otwartych funduszach emerytalnych, może zdecydować, czy chce, aby część jego składki na ubezpieczenia społeczne trafiała właśnie do nich, czy też woli, by szła ona na jego subkonto w ZUS. Chodzi o niewielką część składki emerytalnej w wysokości 2,92 proc. pensji brutto (cała składka to 19,52 proc. tej pensji).
Czytaj więcej
W I połowie 2024 r. indywidualne konta emerytalne można było otworzyć w 62 podmiotach rynku finansowego. Indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego były w ofercie 47 firm. Jak wybrać te odpowiednie? To zależy, czego tak naprawdę oczekujemy.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy o tym wyborze, wskazywali, że w przypadku OFE środki są inwestowane w realną gospodarkę, przede wszystkim w akcje polskich spółek. Stopa zwrotu to zatem nie decyzja administracyjna o waloryzacji oszczędności na subkoncie w ZUS, ale realny wzrost wartości aktywów. Przekonywali też, że odkładanie oszczędności w OFE to także element dywersyfikacji portfela emerytalnego – część składek gromadzona jest w ZUS, a część w OFE. Oznacza to, że pracują one na dwa sposoby w dwóch różnych instytucjach. Część naszych rozmówców zauważała, że biorąc pod uwagę przewidywane waloryzacje w ZUS, wybór właśnie ZUS może się opłacać osobom przed emeryturą, które już powoli wchodzą w mechanizm suwaka, a nie chcą ryzykować, że w ostatnich latach oszczędzania w OFE trafią na okres gorszej koniunktury na rynku kapitałowym. Zgodnie wystrzegali się jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co wybrać – OFE czy ZUS. Powtarzali, że oszczędzający powinien się zastanowić, czy komfortowo czuje się, gdy jego pieniądze inwestowane są na rynku kapitałowym, czy może woli w miarę stabilną waloryzację na subkoncie. Czy interesują go potencjalnie większe zyski, czy też boi się jednak ryzyka. A w podsumowaniu wskazywali, że oba rozwiązania gwarantują dziedziczenie środków, a w przyszłości wypłatę całego świadczenia przez ZUS (także części odkładanej w OFE).