Rynkowy lider widzi duże zapotrzebowanie na kolejne nieruchomości logistyczno-przemysłowe w całej Europie. Z turbulencji wywołanych rosyjskim najazdem na Ukrainę skorzysta i Polska. Panattoni Europe to jeden z największych prywatnych zleceniodawców przedsiębiorstw budowlanych nad Wisłą (w tym Mirbudu czy Dekpolu), a także strategiczny partner Marvipolu, dla którego magazyny to drugi filar obok mieszkaniówki.
– Popyt na nieruchomości logistyczno-przemysłowe jest w dalszym ciągu na bardzo wysokim poziomie, na co składa się wiele czynników, głównie rozwój e-commerce’u i budowanie odporniejszych na kryzysy łańcuchów dostaw, bliżej finalnych odbiorców – a to wymaga budowania i posiadania magazynów w Europie – mówi Robert Dobrzycki, prezes i współwłaściciel Panattoni Europe. – Oczywiście inflacja, skutki wojny w Ukrainie są czynnikami, które bardzo utrudniają działalność deweloperów. Musimy z jednej strony zaspokoić popyt, a z drugiej tak ułożyć proces przy tak szybko zmieniających się cenach materiałów i wykonawstwa, żeby ta działalność po prostu miała sens ekonomiczny. To pociąga za sobą wzrost czynszów, jeśli najemcy chcą nową powierzchnię, muszą za nią więcej zapłacić – dodaje.
Początkowy szok wywołany działaniami wojennymi minął, dziś rynki obawiają się konsekwencji wojny: inflacji, prawdopodobieństwa globalnej recesji. – Co do samej Polski, wojna w sąsiednim państwie ma jakiś wpływ na postrzeganie, aczkolwiek wydaje mi się, że klienci bardziej kierują się tym, że należymy do NATO i UE, więc ryzyko polityczne jest mniejsze. Jesteśmy też postrzegani jako rynek, który po wojnie może obsługiwać wschód Europy – taką funkcję Polska częściowo spełniała już wcześniej, ale teraz więcej firm może decydować się na lokowanie tu operacji, a nie w Ukrainie czy Rosji – mówi Dobrzycki. – Widzimy sporą liczbę klientów, którzy przyjeżdżają z Ukrainy i wynajmują od nas powierzchnię. Jakkolwiek to brzmi, nasz rynek magazynowy będzie korzystać. Wierzę, że już niebawem ściana wschodnia Polski – Lublin, Rzeszów – stanie się takim hubem logistycznym dla Ukrainy. Niestety, trudno sobie wyobrazić, żeby duży kapitał był w stanie wrócić dziś do Ukrainy i inwestować długoterminowo w nieruchomości – podsumowuje.