Poprawa wyników w II półroczu 2014 r.

Karol Zarajczyk z wiceprezesem Ursusa rozmawia Piotr Sobolewski

Aktualizacja: 11.02.2017 11:04 Publikacja: 10.10.2013 06:00

Poprawa wyników w II półroczu 2014 r.

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Czy w nowej historii Ursusa wart 90 mln USD kontrakt na sprzedaż 3 tys. ciągników do Etiopii powinien zwalać z nóg?

Przez ostatnie 10 lat nigdy nie wyprodukowaliśmy więcej niż 3 tys. ciągników rocznie, co najlepiej świadczy o skali przedsięwzięcia. Co więcej, to dopiero początek i nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy wrócili do produkcji 30 tys. traktorów rocznie. To jednak wymaga czasu.

Ale dlaczego Afryka?

Bo szybko się rozwija. Spośród 10 krajów o najszybciej rosnącym PKB, aż sześć pochodzi z Afryki. Rządy mocno inwestują w energetykę, infrastrukturę, rolnictwo. Ponadto byliśmy już tam obecni w latach 70. i 80. Etiopia jest pierwszym małym krokiem ku kolejnym kontraktom. Mamy otwartych kilka tematów na innych rynkach. Te 3 tys. ciągników to zaledwie promil tego, co możemy zdobyć w kolejnych latach.

Który rejon Afryki jest najciekawszy?

Są kraje o różnych sytuacjach politycznych, ale aż 80 proc. obszarów jest bardzo ciekawa. Wokół równika są bardzo bogate ziemie uprawowe, które jeszcze nie zostały zagospodarowane. Afrykę obserwujemy od wielu lat i chcemy tam być aktywni.

Wspomniany kontrakt w Etiopii poruszył inwestorów. Kurs Ursusa na sesji 24 września wzrósł o 74 proc. Czy rynek nie przesadził w ocenie?

Trzeba pamiętać, że opublikowaliśmy dość słabe dane finansowe za I półrocze, więc zanim podpisaliśmy kontrakt, przecena akcji była dość znaczna. Będąc jeszcze na lunchu z okazji podpisania kontraktu w Etiopii dostaliśmy informację, że kurs akcji, zaraz po publikacji komunikatu szedł o 10 proc. w górę. Dopiero następnego dnia, gdy po kilkunastu godzinach podróży samolotem włączyłem telefon, wiedziałem, że coś się stało. Miałem masę wiadomości i nieodebranych telefonów. Ale wzrost musiał być taki. Wartość kontraktu przewyższa przecież roczne przychody spółki.

Rynek dobrze odebrał też dofinansowanie z PARP na kwotę 8 mln zł. Na co pójdą pieniądze?

To duży projekt, za 23 mln zł, realizowany w zakładzie w Lublinie. Dzięki wprowadzonym innowacjom Ursus zwiększy swoją konkurencyjność na trudnym rynku europejskim. A pamiętajmy, że budujemy Ursusa od zera. Ciągniki, które trafiają do klientów, to efekt dwuletniej pracy inżynierów. A przecież traktor to bardzo skomplikowana maszyna. Budowa samochodu jest przy tym naiwnie prosta.

Skąd weźmiecie brakujące 15 mln zł?

Sfinansujemy bieżącymi wpływami ze sprzedaży, może dodatkowymi kredytami inwestycyjnymi. Będziemy się też rozglądać za emisją akcji, a w grę wchodzą też obligacje zamienne na akcje czy inne instrumenty hybrydowe.

Emisja akcji mogłaby być uruchomiona w tym roku?

To bardzo możliwe.

A kiedy zobaczymy pierwsze efekty wprowadzanych innowacji?

Program potrwa do 2015 r., ale myślę, że już w następnym roku będzie widać znaczną poprawę wyrobów.

Ursus nie jest jedyną polską spółką, która wychodzi poza granice kraju. Czy to sposób na zabezpieczenie się przed dekoniunkturą w Polsce?

To ambicja i upór. Najważniejsze, aby produkować dobra eksportowe. Bez rozwijania własnego przemysłu i handlu rodzimymi produktami nie przetrwamy gospodarczo. Jednocześnie brak nam też patriotyzmu gospodarczego. Obecność Zetora w pierwszej trójce sprzedaży na  polskiej wsi wynika trochę ze słabości Ursusa, ale też chęci do zakupów u zagranicznych producentów. A przecież Polska jest konkurencyjna, lepsza jakościowo, a Czesi stosują czarny PR i bojkotują np. produkty spożywcze naszych rolników. Śmiało możemy konkurować z zachodnimi producentami.

Ale do konkurowania potrzebna jest też rentowność. Czy ta w Ursusie się poprawi?

Mamy plany restrukturyzacji w dwóch zakładach – w Dobrym Mieście i Biedaszkach Małych. Zakładamy, że zwolnionych może zostać 60–70 pracowników. Musimy poprawić rentowność tamtych zakładów i skonsolidować je w jeden oddział. Chcemy też przygotować się na realizację kontraktu z Etiopią i pozyskanie nowych zleceń.

Czy do końca roku dowiemy się o nowych umowach?

Mam taką nadzieję. Oprócz Afryki rozmowy toczymy także w dwóch krajach Ameryki Południowej. Może one nie będą owocować tak spektakularnymi kontraktami, jak ten w Etiopii, ale też są dla nas istotne. Nadal najważniejszym dla nas rynkiem będzie Polska. Nie popełnimy błędu dawnych zakładów w Warszawie, nie zrezygnujemy z rynku polskiego na rzecz zagranicznych. Chcemy w Polsce sprzedawać 2,5 tys. ciągników rocznie.

Kiedy możemy liczyć na poprawę wyników?

W II półroczu 2014 r. To jest pewne ze względu na oczekiwane rozpoczęcie dystrybucji środków z nowej perspektywy budżetowej UE na lata 2014–2020. W II półroczu 2014 r. zaczniemy też realizować dostawy z umowy etiopskiej oraz dostawy trolejbusów do Lublina. W III i IV kwartale 2013 r. oraz I kwartale 2014 r. spółka nie będzie publikować oszałamiających wyników. To dopiero drugi rok zarządzania przez nas Ursusem. Inwestorzy muszą nam dać trochę czasu.

Ursus wraca do gry

W grudniu 2007 r. Pol-Mot Warfama zadebiutowała na głównym rynku GPW. Cztery lata później producent maszyn rolniczych przejął bankrutującego Ursusa (za 8,1 mln zł), a Karol Zarajczyk wspólnie z nowym zarządem podjął się odbudowy dawnej potęgi. W 2012 r. spółka osiągnęła 227,4 mln zł przychodów ze sprzedaży. W I półroczu 2013 r. wyniosły one zaledwie 99,2 mln zł. sob

Budownictwo
Mennica chce zarządzać spornym biurowcem MLT
Materiał Promocyjny
Financial Controlling Summit
Budownictwo
Ekspert: kredyt „Na start” nie jest potrzebny. Wręcz przeciwnie
Budownictwo
Kurs Budimeksu na giełdzie spada, bo akcje są za drogie? Ekspertka mówi, ile są warte
Budownictwo
Politycy i niedźwiedzie, czyli WIG-nieruchomości w dół
Budownictwo
Notowania deweloperów mieszkaniowych w dół. Jak odczytywać korektę?
Budownictwo
Jacek Tomczak, wiceminister rozwoju: Liczymy, że parlamentarzyści chcą wspierać polskie rodziny