Dotarliśmy do raportów trzech instytucji związanych z IPO producenta domów z prefabrykatów – wyceny brokerów są o 25–49 proc. wyższe od wartości spółki szacowanej według ceny maksymalnej akcji (15 zł) na 600 mln zł.
Jak pisaliśmy wcześniej, w wewnętrznych transakcjach z przełomu 2017 i 2018 r., związanych z reorganizacją struktury przed IPO, producent został wyceniony na 860–970 mln zł.
Hojna wypłata
W raporcie z 3 kwietnia Marcin Gątarz z Pekao Investment Banking (instytucja jest oferującym) oszacował wartość godziwą holdingu na 751–895 mln zł (18,8–22,4 zł na akcję). Tak szeroki zakres dała analiza porównawcza z trzema notowanymi firmami o zbliżonym profilu: Cavco Industries z USA, Helma Eigenheimbau z Niemiec (dla Danwoodu to kluczowy rynek, ale Helma nie jest wymieniana wśród konkurentów) oraz Maisons France Confort.
Wycena metodą DCF na podstawie pięcioletniej prognozy to 777,4 mln zł (19,4 zł na papier). Analityk oczekuje wzrostu liczby przekazań domów z 1,22 tys. w ub.r. do 1,91 tys. w 2020 r. (czyli zbieżnie z celem stawianym sobie przez firmę) i do 2,14 tys. w 2022 r. Prognozowany jest wzrost skonsolidowanego zysku netto z 43,4 mln zł w ub.r., do 51,2 mln zł w bieżącym i do 71,3 mln zł w 2020 r. Danwood zapowiedział wypłatę pierwszej dywidendy z zysku (50–100 proc.) za 2019 r. Według Pekao IB grupa zarobi wtedy 61,8 mln zł i na dywidendę przeznaczy 75 proc. – będzie to 46,4 mln zł, czyli po prawie 1,2 zł na akcję.
Analityk uważa, że firma jest w stanie poradzić sobie z głównymi czynnikami ryzyka: ma produkt tańszy o około 20 proc. od konkurencji, więc powinna lepiej poradzić sobie z ewentualnym pogorszeniem warunków makro. Podkreślono też stabilną marżę brutto ze sprzedaży, co wskazuje na dobre budżetowanie (wzrost kosztów przenoszony na ceny domów). Spółka płaci też wysyłanym z Polski monterom domów więcej niż pensje minimalne w danych krajach, więc unijne prawo o pracownikach delegowanych nie powinno mieć negatywnego przełożenia na koszty i rentowność.