Co najmniej kilka biur i domów maklerskich prowadzi aktualnie rekrutacje. Wśród nich są m.in. takie firmy firmy jak DM BOŚ, BM PKO BP, X-Trade Brokers, Noble Securities, DM Banku BPS czy mniejsze, niezależne domy maklerskie jak Navigator DM, Prosper Capital DM i Michael/Strom DM. To najlepszy dowód na to, że branża maklerska po wielu latach posuchy w końcu doczekała się swojej hossy.
Praca szuka człowieka
Ta zapukała do drzwi branży w marcu ubiegłego roku, kiedy koronawirus uderzył w rynki. Nadzwyczajna zmienność notowań sprawiła, że biura i domy maklerskie znowu zaczęły przeżywać oblężenie klientów (tym razem w formie zdalnej), a brokerzy do dziś w zasadzie mają pełne ręce roboty i wsparcie w postaci nowych pracowników jest niezbędne.
– W ciągu ostatnich 12 miesięcy widzimy wzrost liczby ofert pracy w branży inwestycyjnej, a szczególnie wzrost zapytań o dostępność kandydatów, którzy są dopiero na początku ścieżki zawodowej. Deficyt osób, które posiadają licencje maklera oraz doradcy inwestycyjnego i jednocześnie są skłonne brać udział w rekrutacjach, sprawił, że pracodawcy często zatrudniają kandydatów dopiero przygotowujących się do zdobycia tych licencji na dedykowanych kursach. Z naszej współpracy z instytucjami finansowymi widzimy, że największe zainteresowanie jest analitykami i maklerami – wskazuje Paweł Cymcyk, prezes Związku Maklerów i Doradców.
Sami brokerzy przyznają, że pracy dla chętnych nie brakuje.
– Koniunktura na rynku sprzyja dostosowywaniu zasobów ludzkich do poziomu generowanego biznesu – mówi Wojciech Gąsowski, dyrektor zarządzający w Noble Securities. Podobne sygnały płynną od innych pośredników.