Choć można mówić o przewadze dobrych nastrojów na światowych rynkach, to jednak zdarzały się wyjątki. Zróżnicowanie widać było nawet w ramach jednego regionu, czego dobrym przykładem jest Wall Street. Przemysłowy Dow Jones do środy zwyżkował o 0,5 proc., ale S&P 500 tracił 0,3 proc., a Nasdaq Composite szedł w dół o 1,3 proc. Po silnej fali wzrostów z przełomu marca i kwietnia przychodzi czas na korektę. Dla S&P 500 poziom 4100 punktów wydaje się zbyt trudny do pokonania. Chyba żeby pojawił się jakiś pozytywny impuls. Trwająca od dwóch tygodni korekta ma bardzo łagodny charakter, świadczący o sile rynku, ale nie można też wykluczyć scenariusza bardziej pesymistycznego. Nie powiódł się atak Dow Jonesa na 34 000 punktów, co może sygnalizować chęć realizacji zysków. Od dwóch tygodni widać ją już wyraźnie na rynku amerykańskich spółek technologicznych, którego obraz nie wygląda najlepiej.
Na giełdach europejskich dominowały byki, ale wielkiej siły nie pokazywały. Indeks we Frankfurcie zwyżkował do środy o 0,7 proc., a CAC40 i FTSE 250 rosły po około 1 proc. Szeroki Stoxx Europe 600 rósł o zaledwie 0,6 proc. Generalnie jednak obraz sytuacji na głównych rynkach naszego kontynentu jest optymistyczny, szczególnie w porównaniu z tym zza oceanu. Korekta jednak nie jest wykluczona. Ciekawie wygląda scenariusz grany na rynkach wschodzących. Słabnący od siedmiu tygodni indeks dolara niezbyt im pomaga. MSCI Emerging Markets, mimo zwyżki z przełomu marca i kwietnia, znajduje się w trendzie bocznym, a próba wybicia się z niego w górę zakończyła się na razie niepowodzeniem. Niewielką korektę widać na głównych parkietach azjatyckich, czyli w Szanghaju, Hongkongu i na Tajwanie. Mimo słabej kondycji chińskiej gospodarki Shanghai Composite radzi sobie nie najgorzej i od kilku miesięcy systematycznie odrabia straty. Spośród parkietów azjatyckich pozytywnie wyróżniał się w ostatnich dniach japoński Nikkei, ale warto zwrócić uwagę, że od kilku tygodni zmienność jego wartości jest bardzo duża, ale niewiele z niej wynika. Wracając do rynków wschodzących, siłą wyróżniała się giełda turecka, której indeks do czwartkowego poranka zwyżkował o 5 proc. Duże wahania mają ostatnio miejsce na giełdzie ukraińskiej, choć po dynamicznych zmianach z poprzednich dwóch tygodni sytuacja nieco się ustabilizowała.
Warto uważnie obserwować sytuację na rynku walutowym i papierów dłużnych. Dolar słabnie już od siedmiu tygodni w relacji do koszyka głównych walut. Być może to efekt dyskontowania łagodzenia polityki Fedu, choć twardych dowodów na taki scenariusz nie ma. Walka z inflacją wydaje się głównym celem amerykańskich władz monetarnych, a sytuacja w gospodarce i na rynku pracy wciąż na to pozwala. Po silnych spadkach rentowności z drugiej połowy marca uspokojeniu uległa sytuacja na rynku amerykańskich obligacji skarbowych. W przypadku dziesięciolatek wciąż można obserwować spore wahania, ale oscylują one wokół 3,35–3,5 proc.
Osłabienie dolara sprzyja GPW
Słabość amerykańskiej waluty, choć nie pomaga specjalnie sytuacji na rynkach wschodzących, to jednak wydaje się wyraźnie sprzyjać naszemu parkietowi. WIG20 w lokalnej walucie do środy zwyżkował o imponujące 3,5 proc., ale w ujęciu dolarowym rósł o 4,7 proc. O tyle samo w górę szedł MSCI Poland. Wpływ sytuacji na rynku walutowym jest więc ewidentny, tym bardziej jeśli porównać zachowanie indeksów największych firm z sytuacją w pozostałych segmentach. Indeks średnich firm zyskiwał jednie 1,6 proc., a sWIG80 rósł o 1,9 proc. Złoty jest najsilniejszy względem dolara od prawie 12 miesięcy, i to jest prawdopodobnie klucz do rozwiązania zagadki hossy naszych największych spółek.