Najniżej od 11 miesięcy, nawet do poniżej 78 USD za baryłkę, spadały ceny ropy Brent w pierwszych dniach po nałożeniu na surowiec z Rosji limitu cenowego, towarzyszącego unijnemu embargu na jego import. Choć pozwala to USA, których głównym celem było niedopuszczenie do wzrostu cen, twierdzić, że operacja zakończyła się sukcesem, to wejście limitu w życie wcale nie było bezproblemowe.
Wyboisty debiut
Uczestnicy fizycznego rynku ropy wskazują na liczne problemy techniczne (ramka 1), a jednocześnie Kreml analizuje możliwości odwetu. Na stole są dwa warianty nałożenia na eksportowaną przez Rosję ropę minimum cenowego – do rynkowych perturbacji mogłaby zwłaszcza doprowadzić opcja, w której limit byłby wyznaczony powyżej limitu nałożonego przez G7.
Tymczasem skutkiem ubocznym zerwania między Rosją a Zachodem współpracy w dziedzinie energii jest presja na wzrost stawek kilku rodzajów frachtów (ramka 3).
Wszystko dlatego, że tankowce muszą teraz pokonywać większe odległości więc ich koszty wzrosną. Jak przewiduje ośrodek Clarkson Research Services, w 2022 roku transport morski wykona o 4,3 proc. tonomil (jednostka opisująca przewiezienie ładunku o masie jednej tony na odległość jednej mili) więcej niż rok wcześniej.
Gaz i metale w górę
Większego związku z napiętą sytuacją nie mają jednak zwyżki notowań holenderskich kontraktów na gaz ziemny (ramka 2) – stoi za nimi chłodna pogoda, która przyspiesza topnienie zapasów w magazynach. Zwyżkują też ceny metali przemysłowych, co głównie jest związane z nadziejami na zerwanie przez Chiny z polityką zero covid, która ciąży na koniunkturze w gospodarce będącej największym importerem metali (ramka 4).