Rosyjska inwazja na Ukrainę i wynikające z niej kolejne zakłócenia w globalnej gospodarce sprawiły, że z nadziei inwestorów związanych z popandemicznym ożywieniem zostało niewiele. Główne indeksy warszawskiej giełdy – WIG20, mWIG40 oraz sWIG80 – spadają od czasu ustanowienia szczytów hossy między wrześniem a listopadem 2021 r.
Jeszcze gorzej wygląda wykres indeksu cenowego polskiego rynku, na który ze względu na jednakowe wagi wszystkich spółek największy wpływ mają notowania rzeszy najmniejszych emitentów. Stooq Poland All Stocks, bo o nim mowa, już jesienią nie zdołał przełamać szczytu z wiosny ubiegłego roku. To oznacza, że w bessie jest już 14. miesiąc z rzędu, a od kwietnia 2021 r. stracił już jedną czwartą wartości.
Cykl 40-miesięczny: hossa jeszcze nie teraz
Postanowiliśmy pokusić się o próbę prognozy koniunktury na szerokim rynku GPW na najbliższe miesiące. Niestety, na razie nic nie wskazuje na przełamanie niekorzystnych tendencji. To, że wciąż jest za wcześnie na obstawianie zwyżek, sugeruje analiza podstawowego cyklu, jaki można zaobserwować na warszawskim parkiecie.
Mowa o 40-miesięcznym cyklu Kitchina, czyli o podstawowym cyklu koniunkturalnym, który w teorii ekonomii jest związany ze zmianami zapasów, cen hurtowych oraz z rozliczaniem operacji bankowych. W ostatnich kilkunastu latach teoretyczne szczyty tego cyklu rozbiegały się z faktycznymi lokalnymi maksimami obliczanego przez Stooq indeksu cenowego o nie więcej niż kilka miesięcy.