Za wcześnie, aby wróżyć powrót bessy na GPW

Największy od dwóch lat spadek wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu oraz objawy zdyskontowania przez giełdy poprawy koniunktury w USA to na pierwszy rzut oka powody do niepokoju. Historia sugeruje jednak, że nie zostały spełnione jeszcze warunki do tego, by należało oczekiwać rychłego końca hossy

Aktualizacja: 27.02.2017 01:03 Publikacja: 10.03.2011 14:52

Za wcześnie, aby wróżyć powrót bessy na GPW

Foto: GG Parkiet

Ostatni ty­dzień przy­niósł na GPW re­ali­za­cję opty­mi­stycz­ne­go sce­na­riu­sza. Głów­ne in­dek­sy w pią­tek pod­ję­ły pró­bę ata­ku na szczy­ty hos­sy. Tymczasem jesz­cze nie­daw­no wy­da­wa­ło się, że re­al­na jest groź­ba re­ali­za­cji zu­peł­nie in­ne­go sce­na­riu­sza – wy­bi­cia w dół z kil­ku­mie­sięcz­nej kon­so­li­da­cji.

Z punk­tu wi­dze­nia ana­li­zy tech­nicz­nej po­sia­da­cze ak­cji ma­ją po­wo­dy do za­do­wo­le­nia, a ewen­tu­al­ne trwa­łe prze­bi­cie po­zio­mów opo­ru by­ło­by teo­re­tycz­nie za­po­wie­dzią kon­ty­nu­acji dłu­go­ter­mi­no­we­go tren­du wzro­sto­we­go na GPW. Tech­nicz­nie za­le­ca­ną stra­te­gią po­zo­sta­je trzy­ma­nie w port­fe­lu ak­cji w ocze­ki­wa­niu na dal­sze zy­ski.

[srodtytul]Fun­da­men­ty kom­pli­ku­ją spra­wę[/srodtytul]

Nie­ste­ty, tak jed­no­znacz­nie opty­mi­stycz­ny ob­raz sy­tu­acji znacz­nie kom­pli­ku­je ana­li­za wy­da­rzeń w sfe­rze fun­da­men­tal­nej. Z jed­nej stro­ny trend wzro­sto­wy na GPW i na ryn­kach świa­to­wych zda­je się mieć po­twier­dze­nie w se­rii świet­nych da­nych ma­kro z USA. Z dru­giej, z na­szej ro­dzi­mej go­spo­dar­ki nad­cho­dzą ostat­nio sy­gna­ły o zu­peł­nie od­mien­nej wy­mo­wie. Jak po­go­dzić te wszyst­kie czyn­ni­ki?

Zacz­nij­my od na­sze­go po­dwór­ka. Naj­wa­żniej­szym wy­da­rze­niem mi­ja­ją­ce­go ty­go­dnia by­ła pu­bli­ka­cja naj­now­sze­go od­czy­tu wskaź­ni­ka PMI dla pol­skie­go prze­my­słu. Tym ra­zem spra­wa jest o ty­le war­ta uwa­gi, że indeks moc­no spadał już dru­gi mie­siąc z rzę­du. Łącz­na zni­żka w stycz­niu i lu­tym wy­nio­sła 2,5 pkt. Sy­gnał jest nie­po­ko­ją­cy z dwóch po­wo­dów. Po pierw­sze, tak wy­raź­ne­go zwro­tu w dół nie za­no­to­wa­no od koń­ca fa­zy spo­wol­nie­nia go­spo­dar­cze­go na prze­ło­mie lat 2008/2009. Po dru­gie, spa­dek od­by­wa się z po­zio­mu, któ­ry sam w so­bie wy­da­je się nie­bez­piecz­ny. Jesz­cze dwa mie­sią­ce wcze­śniej PMI zna­lazł się bo­wiem naj­wy­żej od po­ło­wy 2004 r. Wów­czas pi­sa­li­śmy, że tak wy­so­kie na tle hi­sto­rycz­nym od­czy­ty to prze­stro­ga, że nie ma już wie­le po­la do dal­szej po­pra­wy, otwie­ra się na­to­miast po­le do zni­żki po prze­grza­niu ko­niunk­tu­ry. Ten sce­na­riusz zda­je się więc re­ali­zo­wać.

Chcia­ło­by się wręcz po­wie­dzieć, że spa­dek PMI z po­zio­mu szczy­tów wie­lo­mie­sięcz­nej fa­li wzro­sto­wej i tak jest nie­co spóź­nio­ny. Na po­czątku lu­te­go pi­sa­li­śmy ob­szer­nie o kon­cep­cji 40-mie­sięcz­ne­go cy­klu ko­niunk­tu­ral­ne­go w pol­skim prze­my­śle (cykl ta­ki dał się za­uwa­żyć w prze­szło­ści). We­dług ta­kie­go mo­de­lu spa­dek PMI od  szczy­tów po­wi­nien mieć teo­re­tycz­nie miej­sce już je­sie­nią ub.r. (czy­li około 20 mie­się­cy?po od­no­to­wa­niu doł­ka na prze­ło­mie lat 2008/2009). Wy­glą­da jed­nak na to, że PMI szyb­ko nad­ra­bia te „za­le­gło­ści”, bo dwa mie­sią­ce spad­ku oka­za­ły się wy­star­cza­ją­ce, by wskaź­nik zna­lazł się naj­ni­żej od sierp­nia ub.r.

Ba­zu­ją­cy na an­kie­tach prowadzonych wśród przed­się­bior­ców PMI nie jest zresz­tą je­dy­nym wskaź­ni­kiem, któ­ry sy­gna­li­zu­je nie­po­ko­ją­ce zja­wi­sko. Jak in­for­mo­wał pod ko­niec lu­te­go in­sty­tut BIEC, [b]Wskaź­nik Wy­prze­dza­ją­cy Ko­niunk­tu­ry[/b] (WWK) „uległ gwał­tow­ne­mu za­ła­ma­niu”, w tempie, ja­kie po­przed­nio za­ob­ser­wo­wa­no na po­czątku lat 90. Co cie­ka­we, WWK od­bił się wy­raź­nie od po­przed­nie­go szczy­tu cy­klu ko­niunk­tu­ral­ne­go.

[srodtytul]W USA ko­niunk­tu­ra kwit­nie[/srodtytul]

Mi­mo tych wszyst­kich nie­po­ko­ją­cych zja­wisk opty­mi­ści ma­ją jed­nak w gar­ści po­wa­żne ar­gu­men­ty. Co z te­go, że pol­ska go­spo­dar­ka do­sta­je za­dysz­ki, sko­ro wy­jąt­ko­wo do­brze pre­zen­tu­je się naj­więk­sza go­spo­dar­ka świa­ta – ame­ry­kań­ska? Trud­no za­kła­dać, że ko­niunk­tu­ra u nas mo­że się trwa­le po­gor­szyć, je­śli w USA da­ne ma­kro po­zo­sta­ną tak świet­ne jak obec­nie. Pod tym wzglę­dem mi­nio­ny ty­dzień przy­niósł spo­ro po­zy­tyw­nych in­for­ma­cji. Po dłu­go­trwa­łej sta­gna­cji wy­raź­nie w dół idzie licz­ba no­wych wnio­sków o za­si­łek dla bez­ro­bot­nych, przy­rost za­trud­nie­nia w lu­tym oka­zał się z ko­lei naj­więk­szy od ma­ja ub.r. Pod­czas gdy nasz ro­dzi­my PMI ostro idzie w dół, to je­go ame­ry­kań­ski od­po­wied­nik – ISM Ma­nu­fac­tu­ring – znów jest po­wy­żej wy­gó­ro­wa­ne­go po­zio­mu 60 pkt.

Jak z tych sprzecz­nych in­for­ma­cji wy­cią­gnąć wnio­ski na po­trze­by in­we­sty­cji gieł­do­wych? Sprawdź­my po pro­stu, co dzia­ło się z WIG w dwóch przy­pad­kach: naj­pierw kie­dy nasz ro­dzi­my PMI spa­dał ze szczy­tów, a po­tem jak in­deks spra­wo­wał się w okre­sie, gdy ISM był rów­nie wy­so­ko jak obec­nie.

[srodtytul]Ja­ka ście­żka dla WIG?[/srodtytul]

W do­tych­cza­so­wej hi­sto­rii GPW zda­rzy­ły się dwa przy­pad­ki, kie­dy PMI spa­dał z po­zio­mu prze­kra­cza­ją­ce­go 55 pkt: w czerw­cu 2004 r. oraz w sierp­niu 2006 r. Co dzia­ło się w tych przy­pad­kach wów­czas, gdy spa­dek od szczy­tów wy­niósł co naj­mniej 2,5 pkt (czy­li ty­le, ile obec­nie)? Wa­ru­nek ten zo­stał speł­nio­ny w czerw­cu 2004 r. oraz w lu­tym 2007 r. (w tym dru­gim przy­pad­ku mi­nę­ło więc aż pół ro­ku po­mię­dzy speł­nie­niem pierw­sze­go i dru­gie­go wa­run­ku – to efekt te­go, że wów­czas PMI naj­pierw dłu­go „ko­ły­sał się” na względ­nie wy­so­kich po­zio­mach, za­nim do­szło do zde­cy­do­wa­ne­go spad­ku). Na wy­kre­sie wi­dać ście­żki, ja­ki­mi po­dą­żał WIG w okre­sie ko­lej­nych mie­się­cy. Od ra­zu na­su­wa­ją się dwa wnio­ski. Pierw­szy jest ta­ki, że spa­dek PMI nie mu­si za­po­wia­dać bes­sy. W 2004 r. by­ła to je­dy­nie ozna­ka ła­god­ne­go spo­wol­nie­nia go­spo­dar­cze­go, któ­re nie mia­ło de­cy­du­ją­ce­go wpły­wu na kie­ru­nek ten­den­cji na GPW. WIG sys­te­ma­tycz­nie bił re­kor­dy hos­sy. Z dru­giej stro­ny, w 2007 r. był to jed­nak sy­gnał nad­cho­dzą­ce­go gieł­do­we­go ka­ta­kli­zmu. Na­wet jed­nak i w tym dru­gim przy­pad­ku od wy­ge­ne­ro­wa­nia te­go sy­gna­łu do cza­su za­ła­ma­nia się hos­sy mi­nę­ły cztery mie­sią­ce pod zna­kiem eu­fo­rycz­nej fa­li zwy­żko­wej.

Te­raz spójrz­my na za­cho­wa­nie WIG po prze­kro­cze­niu przez [b]ISM Ma­nu­fac­tu­ring[/b] po­zio­mu 61?pkt (ta­kie war­to­ści wskaź­nik ma obec­nie). Zda­rzy­ło się to do­tąd tyl­ko raz – w ma­ju 2004 r. Od ra­zu wi­dać, że jest to prak­tycz­nie ten sam mo­ment, co w opi­sa­nym wcze­śniej sce­na­riu­szu wy­da­rzeń we­dług wskaź­ni­ka PMI. Ko­lej­ne kil­ka­na­ście mie­się­cy nie przy­nio­sło wów­czas bes­sy, mi­mo że ISM po­dob­nie jak PMI za­czął z cza­sem spa­dać. Je­dy­nym ob­ja­wem za­dysz­ki w go­spo­dar­kach by­ły częst­sze ko­rek­ty na gieł­dach, ale nie ko­niec tren­du wzro­sto­we­go.

[srodtytul]Ja­ki sce­na­riusz?[/srodtytul]

Wi­dać więc, że obec­ne od­czy­ty ma­kro to jesz­cze zbyt sła­by po­wód do te­go, by ocze­ki­wać czar­ne­go sce­na­riu­sza na ryn­kach. W opar­ciu o hi­sto­rycz­ne do­świad­cze­nia mo­żna za­kła­dać, że sce­na­riu­szem ba­zo­wym po­zo­sta­je kon­ty­nu­acja hos­sy z opcją jej za­koń­cze­nia w per­spek­ty­wie pół ro­ku (bio­rąc pod uwa­gę, że mię­dzy za­ła­ma­niem PMI a za­ła­ma­niem hos­sy w 2007 r. mi­nę­ły cztery mie­sią­ce). Owa opcja wca­le nie mu­si się urze­czy­wist­nić, co po­ka­zał rok 2004.

Mo­żna jed­no­cze­śnie wska­zać wa­ru­nek, któ­re­go speł­nie­nie sko­ko­wo zwięk­szy­ło­by ry­zy­ko re­ali­za­cji ta­kiej opcji. Ta­kim sy­gna­łem był­by spa­dek za­rów­no [b]PMI[/b], jak i [b]ISM[/b] po­ni­żej gra­nicz­ne­go po­zio­mu 50 pkt (od­dzie­la on wzrost od re­ce­sji w prze­my­śle). Ta­ki wa­ru­nek zo­stał speł­nio­ny w ma­ju 2008 r. (co praw­da bes­sa od­bie­ra­ła już wte­dy in­we­sto­rom część wcze­śniej­szych zy­sków, ale i tak naj­gor­sze do­pie­ro mia­ło na­stą­pić), za to w 2004 r. uda­ło się te­go unik­nąć (po­ni­żej 50 pkt zna­lazł się PMI, ale już nie ISM). W te fun­da­men­tal­ne wa­run­ki ład­nie wpleść mo­żna ana­li­zę tech­nicz­ną. Nie­po­ko­ją­ce sy­gna­ły ze stro­ny go­spo­dar­ki w 2008 r. zo­sta­ły po­twier­dzo­ne w stycz­niu przez zdecydowane prze­ła­ma­nie przez WIG wspar­cia w po­sta­ci doł­ka z sierp­nia 2007 r. i spa­dek do po­zio­mu naj­ni­ższe­go od mar­ca 2007 r. Z ko­lei brak speł­nie­nia wspo­mnia­nych fun­da­men­tal­nych wa­run­ków w 2004 r. był po­twier­dzo­ny przez po­zo­sta­wa­nie WIG w tren­dzie wzro­sto­wym.

[srodtytul]Bufor bezpieczeństwa[/srodtytul]

Sko­ro obec­nie WIG nie ma za­mia­ru ła­mać po­zio­mów wspar­cia, a wskaź­ni­ki ak­tyw­no­ści w prze­my­śle są da­le­ko od gra­ni­cy 50 pkt, to mo­żna za­kła­dać, że wspo­mnia­na opcja za­ła­ma­nia hos­sy pó­ki co nie wcho­dzi w ra­chu­bę. Aby PMI zna­lazł się po­ni­żej 50 pkt, mu­siał­by spa­dać jesz­cze przez po­nad trzy mie­sią­ce w tem­pie ta­kim jak w stycz­niu i lu­tym.

[ramka]Od­czy­ty wskaź­ni­ków ma­kro to jed­no, a ich po­strze­ga­nie przez ana­li­ty­ków to dru­gie. Pod tym wzglę­dem uwa­gę zwra­ca­ją ostat­nie od­czy­ty in­dek­su [b]Ci­ti­gro­up Eco­no­mic Su­pri­ses[/b] (CE­SI), któ­ry ob­ra­zu­je to, jak bar­dzo ame­ry­kań­scy ana­li­ty­cy są po­zy­tyw­nie (lub ne­ga­tyw­nie) za­ska­ki­wa­ni przez na­pły­wa­ją­ce da­ne ma­kro, a in­ny­mi sło­wy –  jak bar­dzo sy­tu­acja w go­spo­dar­ce oka­zu­je się lep­sza (al­bo gor­sza) od pro­gnoz. Wskaź­nik zna­lazł się wła­śnie na po­zio­mie naj­wy­ższym od grud­nia 2003 r., co spra­wia, że za­pa­la się [b]kon­tra­riań­ska[/b] lamp­ka ostrze­gaw­cza. Z jed­nej stro­ny wy­raź­ny skok wskaź­ni­ka od sierp­nia ub.r. do­wo­dzi te­go, że ak­cje dro­ża­ły dzię­ki te­mu, że sy­tu­acja go­spo­dar­cza oka­zy­wa­ła się co­raz lep­sza od ocze­ki­wań. To sta­no­wi­ło im­puls do pod­wy­ższa­nia pro­gnoz zy­sków spół­ek, co już bez­po­śred­nio prze­kła­da­ło się na kur­sy ak­cji. Sęk w tym, że zbyt wy­so­kie od­czy­ty wskaź­ni­ka w prze­szło­ści sta­no­wi­ły ra­czej po­wód do nie­po­ko­ju niż do świę­to­wa­nia. Ostat­nie la­ta do­star­czy­ły pod tym wzglę­dem wy­mow­nych przy­kła­dów. Szczyt wskaź­ni­ka „nie­spo­dzia­nek” w sierp­niu 2007 r. po­prze­dzał po­czą­tek bes­sy na Wall Stre­et, mak­si­mum z sierp­nia 2008 r. po­prze­dza­ło upa­dek Leh­man Bro­thers i kul­mi­na­cyj­ną fa­lę kry­zy­su fi­nan­so­we­go, a szczyt z po­ło­wy 2009 r. sy­gna­li­zo­wał, że gieł­dy ma­ją już za so­bą naj­bar­dziej dy­na­micz­ną fa­lę od­re­ago­wa­nia po tym kry­zy­sie. Z ko­lei wspo­mnia­ne po­zio­my z koń­ca 2003 r. po­prze­dza­ły pół­rocz­ny trend bocz­ny S&P 500. Po­słu­gi­wa­nie się tym wskaź­ni­kiem nie za­wsze pro­wa­dzi jed­nak do pra­wi­dło­wych wnio­sków. Przy­kła­do­wo spa­dek na po­cząt­ku  2007 r. oka­zał się przed­wcze­snym sy­gna­łem sprze­da­ży – do koń­ca ów­cze­snej hos­sy WIG zdo­łał jesz­cze uro­snąć o bli­sko 30 proc. (ale po ro­ku te zy­ski by­ły już zu­peł­nie zni­we­lo­wa­ne).[/ramka]

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?