Nowe wymogi nadzoru mogą sprawić problemy w Polsce

Rząd powinien zachęcać Polaków do długoterminowego oszczędzania. Jest to niezbędne, ponieważ banki w Polsce będą miały problem ze spełnieniem europejskich wymogów dotyczących długoterminowej płynności

Aktualizacja: 17.02.2017 15:28 Publikacja: 07.02.2012 05:46

Nowe wymogi nadzoru mogą sprawić problemy w Polsce

Foto: GG Parkiet

Trwający od 2008 r. kryzys finansowy spowodował, że kapitał i płynność banków są w centrum intensywnych działań polityków (na przykład grupy G20) oraz regulatorów. Efektem jest m.in. wydanie w grudniu 2010 r. przez globalnego regulatora – Komitet Bazylejski ds. Nadzoru Bankowego – nowych wytycznych, tzw. Bazylei III, oraz w lipcu 2011 r. przez Komisję Europejską projektów dyrektywy, tzw. CRD IV, która ma wprowadzić globalne regulacje w jednolity sposób na poziomie UE.

Celem tej „lawiny regulacyjnej" (dość powiedzieć, że sama dyrektywa CRD IV liczy razem 950 stron) jest zmuszenie banków do podniesienia, a przede wszystkim poprawy jakości funduszy własnych oraz istotne wzmocnienie płynności, tak aby nie dopuścić do powtórzenia się problemów, jakich świadkami jesteśmy w czasie obecnego kryzysu.

Jak nowe regulacje wpłyną na polski sektor bankowy?

Mają silne kapitały

Wyniki badania Związku Banków Polskich we współpracy z firmą PwC na podstawie danych według stanu na połowę 2011 r. pokazały dwa oblicza systemu bankowego z Polsce w kontekście wyzwań Bazylei III. Z jednej strony widać solidne i wysokiej jakości fundusze własne oraz umiarkowany poziom lewarowania, a z drugiej – trudności części banków z płynnością krótkoterminową oraz problem większości banków w spełnieniu norm płynności długoterminowej.

Bankom w Polsce nie zaszkodziła bardziej rygorystyczna definicja funduszy własnych, wszystkie banki bowiem biorące udział w badaniu spełniłyby wymogi w zakresie minimalnych poziomów współczynników wypłacalności, wynoszących odpowiednio 4,5 proc. (CET1), 6,0 proc. (Tier 1) oraz 8,0 proc. (Tier 1 + Tier 2).

Współczynnik wypłacalności oparty na rdzennych funduszach podstawowych (CET1), czyli akcje własne i zysk zatrzymany – kluczowe kryterium oceny jakości funduszy banków przez rynek – osiągnąłby wysoki poziom 11 proc. Jest on znacznie wyższy niż w przypadku banków z innych krajów Unii Europejskiej, dla których ten wskaźnik w grupie dużych banków międzynarodowych wyniósłby 4,9 proc.

Podobnie drugi wprowadzony przez Bazyleę III współczynnik wypłacalności oparty na funduszach podstawowych (Tier 1), z obecnych 11,23 proc. spadłby do 11,05 proc., podczas gdy w grupie dużych banków międzynarodowych UE spadłby z 10,3 proc. do 5,6 proc.

Brak negatywnego wpływu zaostrzenia definicji funduszy wprowadzonego Bazyleą III wynika w Polsce przede wszystkim z braku w bilansach banków polskich tzw. kapitałów hybrydowych, które nie sprawdziły się w ogniu kryzysu (nie absorbowały strat banków) i zostały w istotnym stopniu wyeliminowane z rachunku funduszy przez Komitet Bazylejski.

Jednakże optymistyczny obraz bazy kapitałowej powinien być ostrożnie oceniany, biorąc pod uwagę narastającą presję rynku i części regulatorów (ostatnio Szwecja, Austria, wcześniej Szwajcaria, Holandia, Wielka Brytania) na szybsze i większe podwyższanie kapitałów przez banki, a także ostatnie wytyczne EBA – Europejskiego Urzędu ds. Nadzoru Bankowego.

Ponadto w perspektywie kilku lat trzeba mieć na uwadze fakt, że w momencie nałożenia przez krajowego regulatora dodatkowego bufora antycyklicznego (jego maksimum to 2,5 proc. aktywów ważonych ryzykiem), część banków (przypomnijmy, że według stanu na  30?czerwca 2011 r.) miałaby istotny niedobór kapitału. Z uwzględnieniem 2,5-proc. bufora antycyklicznego i bufora ochrony kapitału niedobór ten wyniósłby w skali całej badanej próby 2 mld zł.

Obraz może ulec dalszemu pogorszeniu po nałożeniu dodatkowych wymogów przez Komisję Nadzoru Finansowego na lokalne banki uznane za systemowe, co jest już praktyką w niektórych krajach.

Gorzej z płynnością

Największym wyzwaniem banków będą nowe normy płynności i to pomimo obowiązywania od 2008 r. norm płynności wprowadzonych przez polski nadzór. Gdyby dziś wprowadzono przygotowany przez Komitet Bazylejski wskaźnik płynności długoterminowej, stanowiłby on próg trudny do spełnienia dla większości sektora bankowego. Wskaźnik ten definiowany jest jako stosunek dostępnego finansowania stabilnego do jego wymaganego poziomu.

Średnia wartość tego wskaźnika wyniosła w badanej próbie 97 proc. (norma to 100 proc.), przy czym banki odpowiadające za ponad połowę aktywów polskiego sektora bankowego (w ramach badanej próby) nie osiągnęły wymaganego poziomu NSFR.

Oczywiście, nie jest to zaskoczenie, gdyż brak płynności długoterminowej nęka polskie banki od kilku lat i powoduje istotne niedopasowanie płynnościowe – przede wszystkim w instytucjach posiadających duże portfele kredytów hipotecznych.

Nowe normy płynności najpewniej spowodują zmiany struktury bilansów banków, korektę modeli biznesowych, wycofywanie się z niektórych produktów jako nieopłacalnych (np. kredyty dla dużych przedsiębiorstw czy pozagiełdowe transakcje pochodne) czy bardzo ostrożne pożyczanie na rynku międzybankowym. Można się spodziewać także wzrostu kosztów finansowania, m.in. ze względu na konieczność pozyskania depozytów, co przełoży się na podwyższenie kosztu kredytu, zwłaszcza dla przedsiębiorstw (głównie dużych) oraz instytucji finansowych.

Wyzwaniem dla banków będzie również płynność krótkoterminowa – LCR. Wskaźnik pokrycia płynności określa minimalny poziom płynnych aktywów wysokiej jakości, które powinny pokryć potrzeby płynnościowe w okresie 30 dni kalendarzowych w warunkach skrajnych. Minimalna wartość wskaźnika to 100 proc.

Średnia wartość wskaźnika LCR sektora w Polsce wyniosła 128 proc. (w bankach europejskich było to 67 proc.), niemniej według stanu na połowę minionego roku wymogów nie spełniłyby banki posiadające ponad 20 proc. aktywów badanej próby. Zakładając, że te banki przestrzegają norm płynnościowych KNF, nietrudno o wniosek, że wymogi Bazylei III/CRD IV w zakresie płynności krótkoterminowej będą generalnie trudniejsze do spełnienia niż obowiązujące dziś normy polskiego nadzoru.

Jak pomóc sektorowi bankowemu

Wyniki badania eksponują słabość banków (i rynku kapitałowego) w zakresie finansowania długoterminowego. Stąd wrócić trzeba do postulatu rozwoju rynku bankowych długoterminowych papierów dłużnych, zwłaszcza zabezpieczonych na aktywach (np. kredyty hipoteczne), akceptowanych także przez bank centralny. Może to wymagać zarówno zmian legislacyjnych, jak i wzmocnienia standardów wyceny nieruchomości oraz rozwoju popytu na takie instrumenty. Istotnym czynnikiem wspierającym płynność banków może być też wprowadzenie mechanizmów promujących długoterminowe oszczędzanie ludności (m.in. likwidacja podatku od lokat).

Działania na rzecz wspierania rozwoju finansowania długoterminowego zapowiada również nowe kierownictwo KNF, także w zakresie wzmocnienia strony popytowej (firmy ubezpieczeniowe, fundusze inwestycyjne). Uruchomienie tych działań jest tym ważniejsze, że własne problemy banków dominujących wobec banków polskich ograniczają szanse wsparcia kapitałowego czy płynnościowego córek i wymagają pilnego poszerzenia lokalnych źródeł finansowania banków, zwłaszcza długoterminowego.

Ambitny harmonogram wprowadzenia regulacji rozpoczyna się od tego roku, kiedy wybrane standardy mają być monitorowane przez nadzorców. Pierwsze wymogi zaczną obowiązywać od 2013 r. (nowy współczynnik wypłacalności), kolejne od 2015 r. (wskaźnik płynności krótkoterminowej – LCR), a jeszcze inne od początku 2018 r. (wskaźnik płynności długoterminowej – NSFR oraz wskaźnik dźwigni). Bazylea III w pełnym zakresie zacznie obowiązywać od stycznia 2019 r.

Warto dostrzec w tym kontekście, że promowana przez Komisję Europejską zasada maksymalnej harmonizacji, jednakowego i bezpośredniego stosowania złożonych przepisów poprzez rozporządzenie Komisji Europejskiej (techniczna część CRD IV) może się okazać ogromnym i nieproporcjonalnie dużym ciężarem dla banków średnich i małych. Stąd potrzeba podjęcia dyskusji na poziomie UE w tym zakresie i wprowadzenia mocniejszych zapisów dotyczących zasady proporcjonalności oraz możliwości lokalnych dostosowań przepisów (odejście od zasady maksymalnej harmonizacji).

W badaniu z 30.06.2011 r. opartym na danych skonsolidowanych, wzięły udział 33 banki, w tym 23 komercyjne oraz dziesięć spółdzielczych, reprezentujące łącznie ok. 60 proc. aktywów sektora bankowego. W analizie nie uwzględniano poziomu przyszłej rentowności banków oraz potencjalnych zachowań banków w odpowiedzi na nadchodzące wymogi regulacyjne. Badanie skupiło się na najważniejszych elementach, czyli funduszach własnych, nowych współczynnikach wypłacalności, buforach kapitałowych, dźwigni finansowej oraz nowych norm płynności krótko- i długoterminowej (odpowiednio LCR i NSFR).

Piotr Bednarski: starszy doradca regulacyjny PwC

Jakub Niesłuchowski: starszy menedżer w PwC

Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?
Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel