Jeśli wierzyć oficjalnym komunikatom, w stosunkach rosyjsko-chińskich nie ma żadnych zgrzytów. Oba państwa, stanowiące podstawę gospodarczej i rynkowej grupy BRICS (w skład której oprócz nich wchodzą Brazylia, Indie oraz RPA), połączone niechęcią do USA i zachodniego modelu rozwoju, owocnie współpracują ze sobą od lat na polu polityki i gospodarki. Ich wzajemne obroty handlowe jeszcze w 2005 r. wynosiły zaledwie 29,1 mld USD, by w 2012 r. sięgnąć 88 mld USD. Zgodnie z prognozami obu rządów mają one wzrosnąć w 2014 r. do 100 mld USD, a w 2020 r. do 200 mld USD. Chiny są obecnie największym partnerem handlowym Rosji. Tej merkantylnej współpracy towarzyszy jednak rosnący niepokój milionów zwykłych Rosjan obawiających się, że dynamiczna chińska ekspansja gospodarcza jest prostą drogą do sinizacji Syberii, a w ostateczności oderwania tej krainy od Rosji.
Przekraczając Amur
Obawy łatwo zrozumieć. Od 1991 r. populacja Dalekowschodniego Dystryktu Federalnego (olbrzymiego obszaru – od Arktyki po granicę z Chinami i Koreą Północną) spadła o 20 proc., do 6,28 mln ludzi, a prognozy mówią, że do 2025 r. spadnie do 4,7 mln. Na całej Syberii żyje 23,9 mln ludzi. Tymczasem w graniczących z Rosją chińskich prowincjach mieszka 111 mln ludzi – z czego dużą część stanowią rolnicy zazdrośnie spoglądający na tysiące hektarów leżącej odłogiem pokołhozowej ziemi tuż za miedzą, w Rosji. Liczba chińskich migrantów po rosyjskiej stronie granicy szacowana jest na 200 tys. – 500 tys. (wobec 2,5 mln – 5 mln w całej Rosji – w oficjalnych statystykach panuje duży bałagan i trudno o dokładne dane). Coraz więcej z nich chce na Syberii zostać na stałe. Opanowują lokalny handel, czasem wykupują miejscowe zakłady pracy, ale często również pracują na roli. Chiński rząd wspiera rolniczą migrację, m.in. dzierżawiąc ziemię. Do najgłośniejszej transakcji tego typu doszło w Żydowskim Obwodzie Autonomicznym (Birobidżan) w 2010 r. Chiny wydzierżawiły wówczas 426,6 tys. hektarów gruntów rolnych, które przekazały w użytkowanie swoim obywatelom. (Opinia publiczna w Rosji zareagowała na to oburzeniem i efektem było zakazanie chińskim imigrantom pracy na roli w Obwodzie Amurskim i Kraju Krasnojarskim. Zakaz ten jest oczywiście często łamany – korupcja robi swoje, a tamtejszej ziemi poza Chińczykami nie ma kto obrabiać. Rozpici Sowieci z dawnych kołchozów nie palą się bowiem do pracy). Chińskie media z dumą przyznają, że 90 proc. warzyw uprawianych na rosyjskim Dalekim Wschodzie jest doglądanych przez chińskich rolników. Według nieoficjalnych informacji pekiński rząd dopłaca również swoim migrantom za branie ślubów z Rosjankami. Rozładowuje w ten sposób problemy demograficzne i zarazem po cichu kolonizuje Syberię.
„Ważne jest, by chronić Daleki Wschód przed nadmierną ekspansją sąsiednich państw (...). Ważne jest również, by nie dopuścić do negatywnych manifestacji, takich jak powstawanie enklaw złożonych z obcych obywateli" – nieśmiało ostrzegał w 2012 r. rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew. Nakazał on opracowanie programu rozwoju gospodarczego rosyjskiego Dalekiego Wschodu przewidującego do 2018 r. inwestycje sięgające 16 mld USD. Rząd ma zwiększyć przepustowość Kolei Transsyberyjskiej, budować w regionie lotniska, porty i autostrady a także rozwijać infrastrukturę energetyczną. Jak dotąd prymat, jeśli chodzi o inwestowanie na Syberii, należał do Chińczyków. Tylko w Dalekowschodnim Dystrykcie Federalnym bezpośrednie inwestycje zagraniczne z ChRL wyniosły 3 mld USD, czyli ponad trzy razy więcej niż w tym samym okresie na rozwój regionu przeznaczył rosyjski rząd. Program Miedwiediewa raczej niewiele zmieni w tym zakresie, gdyż prawdopodobnie będzie częściowo realizowany za chińskie pieniądze. W sierpniu 2013 r. Chiński Państwowy Bank Rozwoju ogłosił, że wyda 5 mld USD na rosyjskie publiczne projekty mające służyć rozwojowi Syberii. Nietrudno się domyślić, że Chińczyków najbardziej interesują te działania modernizacyjne, które ułatwią ich ekspansję gospodarczą na tym obszarze.
Co Chiny widzą w Syberii? Przede wszystkim surowcowe zaplecze. ChRL importuje stamtąd ropę, gaz, węgiel, rudy metali i drewno. Eksportuje głównie gotowe produkty swojego przemysłu zbudowane dzięki tym surowcom. Czasem umowy dotyczące eksploatacji bogactw naturalnych Syberii przypominają kontrakty zawierane przez chińskie firmy w Afryce. I tak we wrześniu 2010 r. Chiny zgodziły się pożyczyć Rosji 6 mld USD na rozwój górnictwa węglowego na Syberii oraz modernizację dróg transportu tego surowca do Chin. W ramach tej umowy Chiny zagwarantowały sobie dostawy węgla z Rosji wynoszące 15 mln ton rocznie przez pierwsze pięć lat, a później 20 mln ton przez dalsze 20 lat.
Połykanie Rosji
Z demotywatora spoglądają uśmiechnięte twarze Putina i Miedwiediewa. Podpis głosi: „Oni oddali im dwie wyspy. A co ty dzisiaj zrobiłeś dla Chin?". W ten sposób prawicowa opozycja wyśmiewa „imperialną" politykę Kremla. Czy można bowiem poważnie traktować władzę, która nieustannie nakręca psychozę zagrożenia mającego pochodzić z małych krajów takich jak Gruzja czy Estonia, a z drugiej pokornie kłania się decydentom z Pekinu i nieustannie cofa przed chińską ekspansją gospodarczą i demograficzną?