Jak chiński smok wygrywa z rosyjskim niedźwiedziem

Rosyjski Daleki Wschód i Syberia są terenami coraz silniejszej chińskiej ekspansji gospodarczej. Czy może ona prowadzić w przyszłości do wchłonięcia tych terenów przez ChRL?

Aktualizacja: 11.02.2017 11:08 Publikacja: 13.10.2013 12:19

Chińscy imigranci coraz częściej zostają na Syberii na stałe, rozkręcając drobne biznesy czy też par

Chińscy imigranci coraz częściej zostają na Syberii na stałe, rozkręcając drobne biznesy czy też parając się rolnictwem. Pod względem etnicznym, gospodarczym i kulturowym Syberia oddala się od europejskiej części Rosji.

Foto: Archiwum

Jeśli wierzyć oficjalnym komunikatom, w stosunkach rosyjsko-chińskich nie ma żadnych zgrzytów. Oba państwa, stanowiące podstawę gospodarczej i rynkowej grupy BRICS (w skład której oprócz nich wchodzą Brazylia, Indie oraz RPA), połączone niechęcią do USA i zachodniego modelu rozwoju, owocnie współpracują ze sobą od lat na polu polityki i gospodarki. Ich wzajemne obroty handlowe jeszcze w 2005 r. wynosiły zaledwie 29,1 mld USD, by w 2012 r. sięgnąć 88 mld USD. Zgodnie z prognozami obu rządów mają one wzrosnąć w 2014 r. do 100 mld USD, a w 2020 r. do 200 mld USD. Chiny są obecnie największym partnerem handlowym Rosji. Tej merkantylnej współpracy towarzyszy jednak rosnący niepokój milionów zwykłych Rosjan obawiających się, że dynamiczna chińska ekspansja gospodarcza jest prostą drogą do sinizacji Syberii, a w ostateczności oderwania tej krainy od Rosji.

Przekraczając Amur

Obawy łatwo zrozumieć. Od 1991 r. populacja Dalekowschodniego Dystryktu Federalnego (olbrzymiego obszaru – od Arktyki po granicę z Chinami i Koreą Północną) spadła o 20 proc., do 6,28 mln ludzi, a prognozy mówią, że do 2025 r. spadnie do 4,7 mln. Na całej Syberii żyje 23,9 mln ludzi. Tymczasem w graniczących z Rosją chińskich prowincjach mieszka 111 mln ludzi – z czego dużą część stanowią rolnicy zazdrośnie spoglądający na tysiące hektarów leżącej odłogiem pokołhozowej ziemi tuż za miedzą, w Rosji. Liczba chińskich migrantów po rosyjskiej stronie granicy szacowana jest na 200 tys. – 500 tys. (wobec 2,5 mln – 5 mln w całej Rosji – w oficjalnych statystykach panuje duży bałagan i trudno o dokładne dane). Coraz więcej z nich chce na Syberii zostać na stałe. Opanowują lokalny handel, czasem wykupują miejscowe zakłady pracy, ale często również pracują na roli. Chiński rząd wspiera rolniczą migrację, m.in. dzierżawiąc ziemię. Do najgłośniejszej transakcji tego typu doszło w Żydowskim Obwodzie Autonomicznym (Birobidżan) w 2010 r. Chiny wydzierżawiły wówczas 426,6 tys. hektarów gruntów rolnych, które przekazały w użytkowanie swoim obywatelom. (Opinia publiczna w Rosji zareagowała na to oburzeniem i efektem było zakazanie chińskim imigrantom pracy na roli w Obwodzie Amurskim i Kraju Krasnojarskim. Zakaz ten jest oczywiście często łamany – korupcja robi swoje, a tamtejszej ziemi poza Chińczykami nie ma kto obrabiać. Rozpici Sowieci z dawnych kołchozów nie palą się bowiem do pracy). Chińskie media z dumą przyznają, że 90 proc. warzyw uprawianych na rosyjskim Dalekim Wschodzie jest doglądanych przez chińskich rolników. Według nieoficjalnych informacji pekiński rząd dopłaca również swoim migrantom za branie ślubów z Rosjankami. Rozładowuje w ten sposób problemy demograficzne i zarazem po cichu kolonizuje Syberię.

„Ważne jest, by chronić Daleki Wschód przed nadmierną ekspansją sąsiednich państw (...). Ważne jest również, by nie dopuścić do negatywnych manifestacji, takich jak powstawanie enklaw złożonych z obcych obywateli" – nieśmiało ostrzegał w 2012 r. rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew. Nakazał on opracowanie programu rozwoju gospodarczego rosyjskiego Dalekiego Wschodu przewidującego do 2018 r. inwestycje sięgające 16 mld USD. Rząd ma zwiększyć przepustowość Kolei Transsyberyjskiej, budować w regionie lotniska, porty i autostrady a także rozwijać infrastrukturę energetyczną. Jak dotąd prymat, jeśli chodzi o inwestowanie na Syberii, należał do Chińczyków. Tylko w Dalekowschodnim Dystrykcie Federalnym bezpośrednie inwestycje zagraniczne z ChRL wyniosły 3 mld USD, czyli ponad trzy razy więcej niż w tym samym okresie na rozwój regionu przeznaczył rosyjski rząd. Program Miedwiediewa raczej niewiele zmieni w tym zakresie, gdyż prawdopodobnie będzie częściowo realizowany za chińskie pieniądze. W sierpniu 2013 r. Chiński Państwowy Bank Rozwoju ogłosił, że wyda 5 mld USD na rosyjskie publiczne projekty mające służyć rozwojowi Syberii. Nietrudno się domyślić, że Chińczyków najbardziej interesują te działania modernizacyjne, które ułatwią ich ekspansję gospodarczą na tym obszarze.

Co Chiny widzą w Syberii? Przede wszystkim surowcowe zaplecze. ChRL importuje stamtąd ropę, gaz, węgiel, rudy metali i drewno. Eksportuje głównie gotowe produkty swojego przemysłu zbudowane dzięki tym surowcom. Czasem umowy dotyczące eksploatacji bogactw naturalnych Syberii przypominają kontrakty zawierane przez chińskie firmy w Afryce. I tak  we wrześniu 2010 r. Chiny zgodziły się pożyczyć Rosji 6 mld USD na rozwój górnictwa węglowego na Syberii oraz modernizację dróg transportu tego surowca do Chin. W ramach tej umowy Chiny zagwarantowały sobie dostawy węgla z Rosji wynoszące 15 mln ton rocznie przez pierwsze pięć lat, a później 20 mln ton przez dalsze 20 lat.

Połykanie Rosji

Z demotywatora spoglądają uśmiechnięte twarze Putina i Miedwiediewa. Podpis głosi: „Oni oddali im dwie wyspy. A co ty dzisiaj zrobiłeś dla Chin?". W ten sposób prawicowa opozycja wyśmiewa „imperialną" politykę Kremla. Czy można bowiem poważnie traktować władzę, która nieustannie nakręca psychozę zagrożenia mającego pochodzić z małych krajów takich jak Gruzja czy Estonia, a z drugiej pokornie kłania się decydentom z Pekinu i nieustannie cofa przed chińską ekspansją gospodarczą i demograficzną?

W 2008 r. Rosja przekazała Chinom sporne tereny u ujścia rzeki Ussuri do Amuru, 340 km kw., o które ZSRR i ChRL stoczyły w 1969 r. wojnę. Spornych terytoriów można znaleźć jednak o wiele więcej. Choćby około 600 tys. km kw. (blisko dwa razy więcej, niż liczy terytorium Polski) odebranych Cesarstwu Chińskiemu przez carską Rosję na mocy traktatu ajguńskiego z 1858 r. i pekińskiego z 1860 r. Na tej ziemi powstały m.in. takie miasta jak Władywostok i Chabarowsk. Dzieci w chińskich szkołach wciąż uczą się, że to tereny odebrane na podstawie tzw. nierównoprawnych traktatów narzucanych Chinom przez kolonialne mocarstwa, traktatów, które powinny zostać obalone. Gdy więc w marcu 2013 r. chiński prezydent Xi Jinping udał się z wizytą do Rosji, rosyjska ambasada w Pekinie została zalana tysiącami e-maili nadsyłanych przez chińskich internautów, w których wzywano Rosję do zwrotu zagrabionego terytorium.

Chińskie resentymenty i roszczenia zdają się jednak nie wywoływać niepokoju na Kremlu. Jest tak zarówno dlatego, że Rosja widzi w Chinach geopolitycznego sojusznika przeciwko USA (choć można powiedzieć, że w tej osi Rosja coraz bardziej przypomina zramolałe i rozpadające się Austro-Węgry przy prężnych kajzerowskich Niemczech), jak i z powodu potężnych interesów gospodarczych, które wiążą kremlowskie klany z Chinami. Eksport surowców energetycznych do Chin jest przecież jednym z głównych filarów strategii koncernu Rosnieft kierowanego przez szefa frakcji „siłowików", byłego wicepremiera Igora Sieczina. Na sprzedaży syberyjskich surowców Chińczykom powiększają swoje majątki tacy oligarchowie jak Oleg Deripaska czy Roman Abramowicz. Tym ludziom zależy na jak najgłębszej integracji gospodarczej Syberii z Chinami, nie mają więc interesu w stawianiu tamy chińskiej ekspansji. – Bliskość bogatej w surowce Wschodniej Syberii do centrów aktywności gospodarczej w Azji pozwala Rosji na korzystanie z rosnącego azjatyckiego popytu i napędza wzrost gospodarczy w regionie – zachwala strategię rozwoju Artem Wołyniec, prezes En+ Group, holdingu surowcowo-energetycznego kontrolowanego przez Deripaskę.

Rosyjskie plany rozwoju regionu mogą się jednak rozbić ostatecznie o kwestie demograficzne, czyli niewystarczającą liczbę Rosjan w regionie. – Weźmy jako przykład Władywostok. Trudno będzie Rosji rządzić miastem, w którym około 90 proc. wykwalifikowanych robotników oraz inteligencji nie ma pochodzenia rosyjskiego – mówi „Parkietowi" Witold Michałowski, pisarz, podróżnik, ekspert ds. energetyki.

Kilka faktów o Syberii

prawie 80 proc.

rosyjskich złóż ropy, 85 proc. złóż gazu, około 80 proc. złóż węgla, rud metali i pokładów diamentów oraz 40 proc. zasobów drewna  w Rosji znajduje się na Syberii

1,1 mln

robotników chce sprowadzić na Syberię rosyjski rząd w ciągu dziesięciu lat. Spora część z nich ma pochodzić z nierosyjskich państw byłego ZSRR

280 tys.

nawet tylu robotników sezonowych z muzułmańskich obszarów Kaukazu i Azji Środkowej przybyło w ostatnich latach na Syberię. Rosyjskiemu rządowi nie udało się przyciągnąć tam większej liczby etnicznych Rosjan

3645 km

liczy granica chińsko-rosyjska, z czego 3605 km przypada na odcinek od Pacyfiku do zbiegu granic Mongolii, Rosji i Chin

1920–1922

w tych latach na terenach wschodniej Syberii funkcjonowała niepodległa Republika Dalekiego Wschodu – państwo buforowe pomiędzy bolszewicką Rosją a Cesarstwem Japonii

Analizy rynkowe
Spółki biotechnologiczne cztery lata po pandemii
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Analizy rynkowe
Na giełdzie w Warszawie nie widać końca korekty
Analizy rynkowe
Spółki z WIG20 w odwrocie. Kiedy znów wrócą do łask?
Analizy rynkowe
Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny na Wschodzie
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Analizy rynkowe
Trump 2.0, czyli nie graj przeciwko Ameryce
Analizy rynkowe
W 2024 r. spółki mają pod górkę. Które osiągną cele?