Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Aktualizacja: 07.09.2016 01:32 Publikacja: 06.09.2016 06:00
Symbioza bankowo-rynkowa trwała do połowy 2011 r., do kiedy WIG-Banki odrobił 75 proc. poniesionych strat.
Foto: Bloomberg
Przy analizie punktów zwrotnych z historii GPW na pierwszy plan wysuwa się I kwartał 2000 r., podczas którego WIG przebił długoterminowy opór i wdrapał się na historycznie wysokie poziomy. Indeks blue chips zyskał w lutym ponad 10 proc., a na wykresie ukazała się popytowa świeczka, zwana marubozu otwarcia. Niestety, w tym samym czasie indeks bankowy nie potwierdził optymizmu panującego nad Wisłą i drugi miesiąc milenijnego roku zakończył ze stratą, wyrysowując jednocześnie formację spadającej gwiazdy. W marcu WIG poprawił jeszcze swój wynik, lecz WIG-Banki zaczął już pikować na południe, wysyłając sygnał wszystkim uczestnikom rynku, że hossa się kończy. Na parkiet weszły niedźwiedzie i rządziły na nim w dwóch ośmiomiesięcznych etapach przedzielonych trzymiesięczną korektą wzrostową. Przełom nastąpił w IV kwartale 2001 r., kiedy WIG-Banki zaczął wysyłać pozytywne sygnały. Mianowicie indeks branżowy, zamiast schodzić w kierunku, w jakim podążał WIG20, postanowił wyjść ze spadkowego układu górą i w listopadzie, wyłamując linię bessy, wygenerował sygnał kupna, który następnie potwierdził się w styczniu 2002 r.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Rynkowy guru prowadzący popularny program „Mad Money” w telewizji CNBC stał się bohaterem licznych memów wyśmiewających jego zdolności prognostyczne. Zdarzało mu się bowiem spektakularnie mylić tuż przed wstrząsami rynkowymi.
Czynniki kosztowe i techniczne inwestycji w OZE.
Długie cienie nad dwiema ostatnimi świecami dziennymi głównych krajowych indeksów to pierwsze ważne ostrzeżenie dla inwestorów o możliwym bliskim końcu korekty gwałtownych spadków sprzed dwóch tygodni. Drugie nadchodzi z USA.
Po burzliwych pierwszych tygodniach kwietnia pod wpływem działań zmierzających do deeskalacji globalnej wojny handlowej sytuacja na giełdach uspokoiła się na tyle, że indeksy ruszyły do odrabiania strat.
Wbrew powszechnym oczekiwaniom działania amerykańskiej administracji w erze Trump 2.0 wyraźnie różnią się od tego, co działo się w czasie pierwszej kadencji Donalda Trumpa.
Firmy notowane na warszawskiej giełdzie chętnie posiłkują się skupem akcji, dostrzegając w nim korzyści zarówno dla siebie, jak i akcjonariuszy.
Teorii mających wyjaśniać wzrost rentowności długu widoczny w ostatnich dniach jest wiele. Część analityków podejrzewa, że za wyprzedażą mogą stać Chiny. Władze Państwa Środka zdecydowały się na handlowy odwet na USA, podnosząc swoje karne cło do 84 proc.
Produkcja przemysłowa w Polsce wzrosła w marcu o 2,5 proc. rok do roku – podał we wtorek GUS. Skala wzrostu rozczarowuje, spodziewano się lepszego odczytu. Jeszcze słabsze odczucia rodzą dane o produkcji budowlano-montażowej.
Wrażliwość banków na ruchy w polityce pieniężnej jest obecnie mniejsza choćby dlatego, że w portfelach mają więcej stałoprocentowych kredytów czy obligacji. Niemniej spadku wyników finansowych nie da się uniknąć.
Przedświąteczny tydzień na GPW przyniósł kontynuację zwyżek. Główne indeksy odrabiały straty i były mniej wrażliwe na informacyjny chaos z Białego Domu. Najlepiej radził sobie indeks małych spółek.
Rynkowy guru prowadzący popularny program „Mad Money” w telewizji CNBC stał się bohaterem licznych memów wyśmiewających jego zdolności prognostyczne. Zdarzało mu się bowiem spektakularnie mylić tuż przed wstrząsami rynkowymi.
Prognozy znanych maklerów i analityków dla indeksów największych spółek w Warszawie i Nowym Jorku, cen ropy i miedzi oraz notowań pary euro/złoty.
Najcenniejszy jest tzw. klient relacyjny, którego – jak się okazuje – ciężko jest dziś zdobyć. Dla sektora bankowego stanowi to pewien problem. Dla samych konsumentów bankowa rywalizacja o ich względy jest raczej korzystna.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas