Początek roku na światowych giełdach można zaliczyć do udanych. Amerykański indeks Dow Jones Industrial zyskał od początku stycznia już blisko 6 proc., niemiecki DAX wzrósł w tym czasie o ponad 5 proc., polski WIG20 zyskał ponad 3 proc. (podobnie jak brytyjski FTSE 100, japoński Nikkei 225 czy chiński Shanghai Composite). Rosyjski denominowany w dolarach RTS oraz brazylijski indeks Bovespa skoczyły aż o ponad 9 proc. Wiele indeksów wróciło na poziom z pierwszych dni grudnia. Czy jest to jednak tylko chwilowe odbicie po ostrej przecenie w czwartym kwartale czy też początek dłuższych zwyżek? We wtorek na rynkach przeważał już pesymizm, a większość indeksów giełdowych w Europie i Azji umiarkowanie traciło. Mimo to można mówić o lepszej sytuacji na rynkach niż jeszcze kilka tygodni temu. Liczony przez Bank of America Merrill Lynch indeks mierzący popyt na opcje chroniące przed zmiennością na giełdach i rynkach walutowych spadł do najniższego poziomu od początku października. Jego wskaźnik globalnego stresu finansowego znalazł się zaś najniżej od 15 tygodni.
Powracające obawy
Widoczne zmniejszenie napięć na rynkach to m.in. reakcja inwestorów na sezon wyników w USA, który jest na razie lepszy od oczekiwań. Dają o sobie znać również nadzieje na to, że USA i Chiny osiągną porozumienie kończące wojnę handlową oraz na to, że Fed będzie mniej jastrzębi niż wcześniej się obawiano. Fundamenty gospodarcze same w sobie nie zmieniły się jednak w ostatnich tygodniach znacząco.
– Wzrost optymizmu jest nadal w większym stopniu pochodną oczekiwań niż faktów, a nad rynkiem w dalszym ciągu wiszą czarne chmury. Światowy wzrost gospodarczy hamuje, a trudniejsze warunki finansowe zwykle najpierw uwidaczniają się na styku rynków wzrostu, private equity, venture capital i konsumpcyjnych dóbr luksusowych, aby następnie przenieść się na mniej niszowe rynki. We wszystkich tych segmentach w ciągu ostatnich trzech miesięcy odnotowano spadki – twierdzi Ole Hansen, szef działu strategii towarowych Saxo Banku.
Inwestorzy wciąż są podatni na zarażanie się pesymistycznymi nastrojami, o czym świadczą wtorkowe spadki na giełdach. Bezpośrednimi impulsami do wyprzedaży były opublikowane w poniedziałek słabe dane o chińskim PKB oraz prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, mówiące o spowolnieniu gospodarczym na świecie. – Obawy przed zwalniającym wzrostem gospodarczym znów się przesączają na rynki finansowe – zauważa Nick Twidale, dyrektor operacyjny w Rakuten Securities Australia.
Wsparciem dla nastrojów raczej nie powinien być nadchodzący sezon wyników kwartalnych w Europie. – Nastroje dotyczące wyników są ostrożne i powszechnie jest oczekiwane, że wyniki za czwarty zawiodą. Poprzeczka dla zaskoczeń za 2018 r. została co prawda obniżona, ale uważamy, że prognozy na 2019 r. wciąż są zbyt wysokie i że zobaczymy dalsze cięcia – uważa Emmanuel Cau, strateg ds. europejskich akcji w Barclays.