Trwa sezon corocznych walnych zgromadzeń. Oprócz standardowych uchwał dotyczących zatwierdzenia sprawozdań finansowych, przeznaczenia ubiegłorocznego zysku czy udzielenia absolutorium menedżerom akcjonariusze niektórych firm będą też decydować o skupach akcji (więcej w ramkach poniżej i powyżej).
– Skupy akcji to w pewnym sensie znak czasu. Z jednej strony według ceny do wartości księgowej wyceny spółek są często na historycznie niskich poziomach. Z drugiej natomiast nastawienie do małych spółek – poza „łowcami okazji" – jest negatywne – komentuje Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu doradztwa inwestycyjnego w Noble Securities.
Gotówki nie brakuje
Rozpoczęcie skupu może być sygnałem dla rynku, że zarząd spółki uważa jej akcje za niedowartościowane. Skup może być też odpowiedzią na niską płynność.
– W akcjonariatach małych i średnich spółek często jest obecnych wiele TFI czy OFE, które z różnych względów chcą się pozbyć danych akcji (odpływy, zmiana strategii zmiana zarządzającego itp.), a nie są w stanie tego zrobić ze względu na brak większej strony popytowej. Generalnie skup akcji daje zarządowi większą elastyczność niż dywidenda, która oznacza punktowy i nieodwracalny odpływ środków ze spółki – mówi Krzysztof Pado, dyrektor działu analiz DM BDM.
Obecnie gotówki spółkom notowanym na warszawskiej giełdzie nie brakuje, co jest argumentem przemawiającym za jej dystrybucją do akcjonariuszy. Ponadto część spółek chce zarządzać niepewnością wynikającą ze zmian OFE/PPK i to właśnie w celu wchłonięcia potencjalnej podaży uruchamia skupy.