Wybuch epidemii koronawirusa doprowadził w Chinach m.in. do zamknięcia wielu zakładów pracy, zmniejszenia konsumpcji, zwłaszcza w lutym i marcu, oraz utrudnień w transporcie. Sytuacja powoli wraca jednak do normy. – Od kilku tygodni Chiny wracają do poziomów aktywności biznesowej sprzed epidemii koronawirusa. Podobnie sytuacja wygląda w sektorze przetwórstwa metali, w tym miedzi – mówi Lidia Marcinkowska-Bartkowiak, dyrektor naczelny ds. komunikacji KGHM. Dodaje, że ostatnio koncern obserwuje zwiększone zainteresowanie zarówno miedzią rafinowaną, jak i półproduktami miedzi, tj. koncentratem miedzi, których Państwo Środka samo nie jest w stanie wyprodukować w takiej ilości, jakiej potrzebuje. W 2019 r. sprzedaż grupy na tamtejszym rynku wyniosła 2,46 mld zł, co stanowiło 12 proc. jej przychodów. Ponadto osiągane wpływy utrzymują się na stabilnym poziomie, a obecnie obowiązujące umowy stanowią zabezpieczanie sprzedaży tzw. katod Cu do 2023 r.
W Państwie Środka działa zależna firma KGHM (Shanghai) Copper Trading, odpowiedzialna za prowadzenie handlu produktami lubińskiej grupy. Jej kondycja cały czas jest stabilna. Co więcej, podmiot ten rozwija działalność i poszerza zakres świadczonych usług. W ocenie koncernu przemiany zachodzące w światowej gospodarce zmierzające w kierunku dekarbonizacji sprawiają, że wzrasta znaczenie miedzi. – Chiny od jakiegoś czasu wyrastają na lidera w produkcji fotowoltaiki i samochodów elektrycznych. To dziedziny, dla których miedź jest kluczowa – zauważa Marcinkowska-Bartkowiak. Sprzedaż będzie wspierana także przez dalsze inwestycje infrastrukturalne w środkowej części Chin, które będą chciały dorównać poziomem industrializacji prowincjom na wschodzie. To z kolei stwarza ogromne szanse dalszego wzrostu sprzedaży miedzi.
Wsparcie rządu
Fasing pierwsze skutki epidemii koronawirusa w Chinach odczuł w styczniu i lutym. – To odbiło się na naszych wynikach, ale już pod koniec marca miały miejsce pierwsze wysyłki naszych produktów. Na pewno wyniki nie są porównywalne z I kwartałem 2019 r. – informuje Aleksandra Dubiel, dyrektor ds. strategii Fasingu. Grupa jest obecnie na etapie podpisywania kolejnych umów. Liczy, że ostatecznie uda się wypracować w Chinach wynik na poziomie 80 proc. tego, co w 2019 r.
Fasing dostarcza do Państwa Środka łańcuchy ogniwowe i kompletne trasy łańcuchowe do sektora górnictwa węgla kamiennego. W ubiegłym roku uzyskane tam przychody wyniosły 66 mln zł. To zasługa firm zarejestrowanych w Chinach, które znacząco poprawiły zarówno przychody, jak i zyski. Co więcej, Fasing podejmuje kolejne działania, by je zwiększyć. – Sprawną obsługę odbiorców ułatwia nam to, że posiadamy magazyn wyrobów gotowych na terenie Chin. Podejmujemy działania handlowe mające na celu zwiększenie portfela odbiorców w sektorze górniczym oraz dywersyfikujące nasze rynki zbytu w obszarze pozagórniczym (m.in. energetyka, sektor transportu i przeładunku, rybołówstwo) – twierdzi Dubiel. Jej zdaniem największe dla grupy szanse związane z tym rynkiem wiążą się z jego ogromną chłonnością, rozpoznawalnością i prestiżem marki Fasing oraz wieloletnią obecnością w Państwie Środka. Do kluczowych zagrożeń zalicza rosnącą lokalną konkurencję, wahania kursów walut i pandemię koronawirusa.
Do produkcji z początku marca wróciły w Chinach zakłady należące do Seleny FM. – Obecnie nasz zakład w Foshan pracuje na 100 proc. mocy i realizuje eksport do Azji, Ameryki Południowej i Północnej. Z kolei zakład w Nantongu, który produkuje na lokalny rynek chiński, powoli zwiększa sprzedaż, jednakże popyt na rynku chińskim wraca do poprzednich poziomów dość wolno – informuje Krzysztof Domarecki, prezes Seleny FM. W jego ocenie oczywistą negatywną zmianą w Państwie Środka jest osłabienie popytu wewnętrznego. Wprawdzie obecnie stopniowo rośnie, ale jego odbudowa może potrwać wiele miesięcy.