O tym, że inwestorzy indywidualni znacząco zwiększyli aktywność na rynku giełdowym w 2020 r., powiedziano i napisano już chyba wszystko. Okazuje się jednak, że ubiegły rok był wyjątkowo udany dla inwestorów również pod względem osiągniętych wyników. Na to mogą przynajmniej wskazywać dane z biur i domów maklerskich, zebrane przez „Parkiet", dotyczące rozliczeń podatkowych inwestorów za ubiegły rok. Wzrost liczby klientów, którzy muszą się rozliczyć w fiskusem, wydaje się czymś oczywistym. Poziom wykazywanych zysków może natomiast robić wrażenie nawet na największych rynkowych wyjadaczach. Ręce może także zacierać fiskus.
Wspomnień czar
O tym, że giełda znowu przyciąga inwestorów indywidualnych, wiadomo było bowiem już wcześniej. Najlepszym tego dowodem był znaczący wzrost liczby rachunków maklerskich w 2020 r. praktycznie u wszystkich liczących się pośredników. Brokerzy wskazywali, że na rynek powrócili inwestorzy, którzy od dłuższego czasu pozostawali nieaktywni, a dodatkowo pojawiło się także nowe grono klientów.
Zjawiska te widoczne są również w danych dotyczących rozliczeń podatkowych. Z naszych szacunków przeprowadzonych na podstawie statystyk zabranych z biur i domów maklerskich wynika, że z aktywności rynkowej w ubiegłym roku będzie się musiało rozliczyć około 401 tys. inwestorów. Dane te są nieporównywalnie lepsze od tych z ostatnich lat. Od 2015 r. liczba inwestorów rozliczających się z fiskusem nie przekraczała bowiem 300 tys. Ostatni raz tak dobry rok pod tym względem mieliśmy w 2011 r., kiedy to zeznania podatkowe złożyło 411 tys. inwestorów. Wtedy było to jednak jeszcze pokłosie wielkich prywatyzacji, które przyciągały rzesze inwestorów indywidualnych.