Sondażowe wyniki niedzielnych wyborów parlamentarnych wskazują, że władzę w Polsce może przejąć dotychczasowa opozycja, tworząc większościowy, koalicyjny rząd złożony z kilku ugrupowań.
Niesie to także poważne implikacje dla finansów publicznych, w kontekście sporej liczby obietnic wyborczych złożonych zarówno przez Koalicję Obywatelską, jak i Trzecią Drogę i Nową Lewicę. Łącznie mogą one kosztować nie dziesiątki, ale nawet setki miliardów złotych. Przykładowo KO w swoich 100 konkretach na 100 dni rządu, proponuje choćby podwojenie kwoty wolnej od podatku (do 60 tys. zł) czy 600 zł dodatku dla młodych wynajmujących mieszkania.
Nowa Lewica obiecała m.in. emerytury stażowe, tzw. rentę wdowią czy 1000 zł dodatku dla studentów. Trzecia Droga proponuje m.in. dobrowolny ZUS dla mikrofirm czy finansowanie przez NFZ kosztów prywatnej wizyty u lekarza, jeśli za długo czeka się na wizytę w publicznej służbie zdrowia
Wszystkie trzy partie zobowiązały się do podwyższenia wynagrodzeń (o co najmniej 20 proc.) dla pracowników sfery budżetowej, w tym nauczycieli, do wzrostu wydatków publicznych na edukację i zdrowie, utrzymanie 800+ (choć Trzecia Droga chce tu pewnych modyfikacji), a także 13. i 14. emerytury. Wspólnym postulatem wydaje się też np. finansowanie zasiłków chorobowych z budżetu ZUS już od pierwszego dnia choroby czy podwojenie zasiłku pogrzebowego (obecnie to 4 tys. zł). Jednocześnie politycy tych ugrupowań zapowiadają przywrócenie przejrzystości finansów publicznych, ich konsolidację, likwidację różnych funduszy i instytutów, które powstały za rządów PiS, oszczędności na niepotrzebnych ich zdaniem inwestycjach (np. budowa CPK), racjonalizację wydatków (np. 800+ tylko dla pracujących, jak proponuje TD) czy nowe podatki od korporacji (jak chciałaby Lewica).
Takie działania mają przynieść pewne dochody w budżecie państwa oraz poprawić wiarygodność Polski na rynkach finansowych. Jednak ekonomiści nie mają wątpliwości, że to wystarczy jako źródło sfinansowania wszystkich obietnic wyborczych. Potrzebne byłby albo ostre cięcia wydatków, albo znaczący wzrost długu i deficytu, albo… rezygnacja z części obietnic.