Na branżę windykacyjną padł blady strach. Wszystko oczywiście przez zamieszanie i problemy finansowe firmy GetBack. Co prawda windykatorzy przeżyli upadek już niejednego gracza (chociażby notowanej kiedyś na giełdzie firmy e-Kancelaria), to jednak przypadek GetBacku jest szczególny. Mowa bowiem o firmie, której zaufało co najmniej kilkanaście tysięcy inwestorów indywidualnych, którzy kupili akcje, obligacje czy też certyfikaty funduszy inwestycyjnych. Nie można także zapomnieć, że GetBack podkopał zaufanie również wielu profesjonalnych inwestorów, którzy od wielu lat finansują rozwój branży.
W tym kontekście nie dziwne więc, że przedstawiciele firm windykacyjnych z uwagą nasłuchują kolejnych doniesień rynkowych dotyczących GetBacku. Oczywiście nie można wrzucać wszystkich firm do jednego worka, jednak istnieje zagrożenie, że problemy jednego, szczególnie tak poważnego gracza mogą uderzyć rykoszetem również w innych.
– Przede wszystkim należy podkreślić, że problemy firmy GetBack w żaden sposób nie są powiązane z kondycją branży windykacyjnej w Polsce. Problemy te to suma kilku czynników wynikających ze zbyt agresywnego rozwoju, niewłaściwej polityki finansowej – zwłaszcza w kontekście zarządzania finansowaniem i emisją obligacji, jak również zbyt wygórowanych cen zakupów portfeli. To są jednak błędy typowo zarządcze – nie zaś czynniki, które mają związek z sektorem, w którym działamy. Taka sytuacja mogłaby się wydarzyć w każdej innej branży i spółce. Niemniej znając mechanizmy funkcjonowania rynku, obawiam się, że pewne perturbacje mogą się pojawić, i to na kilku płaszczyznach – mówi Krzysztof Borusowski, prezes firmy Best.