Prezes Kina Polska TV: Chcemy być jednym z czołowych dostawców VoD

Są rynki, na których naszą ambicją jest być w TOP 3 pod względem liczby subskrybentów – mówi Bogusław Kisielewski, prezes Kina Polska TV o Filmbox+. Mimo przejęcia firmy przez Canal+ nie planuje zmiany brokera reklamowego.

Publikacja: 08.04.2022 05:00

Bogusław Kisielewski, prezes Kina Polska TV

Bogusław Kisielewski, prezes Kina Polska TV

Foto: materiały prasowe

 

Weszliście do Grupy Canal+. Jakie nadzieje, a jakie obawy wiąże pan z tym faktem.

Co do zasady nie komentujemy decyzji naszych właścicieli. Potwierdzam, że transakcja została sfinalizowana. Nie ma ona obecnie żadnego wpływu na bieżącą działalność Grupy Kino Polska TV.

Czy na Węgrzech ostatecznie też doszło do analogicznej transakcji przejęcia aktywów SPI przez Canal +?

Dwa tygodnie temu tamtejszy UOKiK też wydał stosowną zgodę, która była potrzebna, żeby sfinalizować transakcję na obu rynkach.

Jak wyglądała współpraca Kina Polska TV z grupą Canal+, a czego należy spodziewać się teraz?

W przeszłości mieliśmy bardzo liczne kontakty. Współpracowaliśmy i w Polsce, i za granicą. M7 z grupy Canal+ było dystrybutorem naszych kanałów za granicą. Od firmy Kino Świat kupowaliśmy licencje filmowe, byliśmy koproducentem filmu, czasem sprzedawaliśmy im także nasze produkcje. Znamy się i mamy dobre doświadczenia ze współpracy.

Będąc w grupie Canal+, Kino Polska TV uzyska lepsze warunki współpracy, a co za tym idzie poprawi wyniki?

Tak jak wspomniałem, nie chcę tego komentować, ale oczywistym jest, że połączenie dwóch grup kapitałowych powinno przynieść pozytywne efekty synergii.

Czy nowy właściciel będzie dążył do wycofania Kina Polska TV z giełdy?

Na ten moment nic na ten temat nie wiem.

A co by pan rekomendował Canal+?

Bez komentarza.

Wasza grupa podała roczne wyniki. Chyba nie ma w nich istotnych różnic wobec wstępnych danych...

Wyniki roczne są lepsze, niż zakładaliśmy. Poprawiliśmy je we wszystkich obszarach biznesowych. Po EBITDA i zysku netto widać, że rentowność grupy znacznie się poprawiła.

Jak mogą zachowywać się wasze przychody, EBITDA w tym roku?

Inwestorzy, którzy nas znają, wiedzą, że rozwijamy się równomiernie na przewidywalnym i rosnącym rynku, zatem tempo wzrostu powinno być podobne jak w ostatnich trzech latach.

Firmy obawiają się wzrostu kosztów, szczególnie energii. Jak to jest w waszym wypadku?

Wzrost kosztów energii zawsze boli, ale w naszym rachunku ważą one stosunkowo niewiele. Ponosimy też koszty związane z zakupem kontentu, który podrożał na wszystkich rynkach. Przyczyną są zarówno różnice kursowe, jak i olbrzymi popyt na kontent przy jednoczesnym ograniczeniu jego podaży przez dużych producentów. Producenci wszędzie mocno podnieśli ceny. Istotnym kosztem są dla nas opłaty za korzystanie z infrastruktury naziemnej do emisji sygnału. W przypadku kanału Zoom TV to największa pozycja. Niestety refarming spowodował, że stawki nie spadły, a nawet trochę wzrosły.

Mówimy o kosztach ubiegłorocznych?

Mówię o kosztach nowych umów, które w związku z refarmingiem trzeba było odnowić na kolejne okresy. W przyszłym roku mamy odnowienie koncesji na Stopklatkę, co także wiąże się z odnowieniem umowy z Emitelem. Jeśli mówimy o kosztach koncesji, to one, niestety, rosną.

Z czego to wynika?

Z prawa administracyjnego, bo wszystkie opłaty koncesyjne są waloryzowane inflacją. Im jest ona większa, tym wyższe są koszty koncesji. Całe szczęście, jeszcze przed refarmingiem, regulatorzy zdali sobie sprawę, że nadawanie w HD nie jest już niczym nadzwyczajnym, dlatego ceny koncesji takich kanałów są takie jak kanałów SD, a nie dwukrotnie wyższe, jak to było jeszcze przed pandemią. Nie jest jasne, jak będzie z kanałami Ultra HD (4K) – osobiście na razie nie widzę technicznej możliwości, aby się pojawiły, ale po refarmingu wszystkie kanały telewizyjne będą nadawane w HD.

Jaka jest skala wzrostu cen kontentu?

Można powiedzieć, że w porównaniu z okresem przed pandemią koszty zakupu treści wyrażone w dolarach urosły o około 20 proc., nie uwzględniając aprecjacji kursu dolara. Na przykład polski kontent nie dość, że jest drogi, to jeszcze jest trudno dostępny.

Macie jako Kino Polska TV w planach przejęcia?

Nie mamy projektu na stole, ale jesteśmy otwarci na rozmowy, jeżeli pojawią się okazje na rynku.

Jaki wpływ na wasze wyniki za 2021 r. miało wprowadzenie nowej polityki przez Telewizję Polsat?

Rozmawialiśmy o tym z Polsatem od kilku lat...

Mówimy o włączeniu widowni poza domem do statystyk oglądalności?

Mówimy o dwóch rzeczach: o wprowadzeniu pomiaru widowni out of home (od września 2021 r. – red.) i rozszerzeniu komercyjnej grupy docelowej z 16–49 lat do 16–59 lat, co nastąpiło w styczniu tego roku. Obie zmiany miały miejsce niedawno i mają pozytywny wpływ na przychody Grupy Kino Polska TV w pierwszych miesiącach 2022 r. Dzięki temu rośniemy szybciej niż w 2021 r.

Czy myślicie o zmianie brokera reklamowego? Jesteście teraz częścią grupy mocno współpracującej z TVN.

Dobrze nam się współpracuje z Polsatem i nie mamy obecnie intencji, żeby to zmieniać.

Prezes Solar Company uważa, że w czasach niepokoju: wojny i rosnącej inflacji, najlepsze wyjście to „robić swoje". Jakie jest pana zdania?

Również jestem zwolennikiem takiego podejścia, bo pozwala szybko wrócić do normalności. W Kino Polska TV różne kryzysy zawsze przechodziliśmy dobrze i myślę, że teraz też tak będzie. A to dlatego, że nasz biznes jest zdywersyfikowany, zarówno geograficznie, jak i pod względem obszarów biznesowych jesteśmy odporni na spontaniczne decyzje widzów. Nasze umowy z operatorami kablowymi czy satelitarnymi są długoterminowe, a wahania biznesu pod tym względem bardzo małe, niewspółmiernie mniejsze niż u operatorów telewizji nielinearnej, gdzie churn w usługach sięga 20–30 proc. z miesiąca na miesiąc.

Czy i na ile wojna ma wpływ na wasz biznes?

Po stronie przychodów nie odczuliśmy jej wpływu, bo nasza działalność w Rosji i Ukrainie jest niewielka. Jeszcze przed pandemią był wstępny plan, by jeden z seriali kręcić w Ukrainie, jednak pomysł nie wyszedł z wstępnej fazy. Obserwujemy natomiast nieznaczny odpływ widzów do kanałów informacyjnych, które w czasie takich wydarzeń jak wojna zawsze cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem widzów.

Macie pomysł, jak tej sytuacji zaradzić, co zmienić w ramówce kanałów grupy?

Nasze kanały są programowane z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, dlatego nie jest nam łatwo na bieżąco reagować na wydarzenia w Ukrainie. Poza tym nie mamy kontentu, który byłby alternatywą dla stacji informacyjnych: programów najbardziej aktualnych, a więc takich, których zainteresowany wojną widz najbardziej szuka. Robimy natomiast to, na czym znamy się najlepiej, czyli w naszych filmach i serialach pokazujemy więcej Ukrainy. W maju planujemy na przykład wyemitować miniserial dokumentalny Jerzego Hoffmana pt. „Ukraina. Narodziny narodu", który jeszcze nie miał w Polsce premiery.

Czym chcecie poza tym walczyć o widza?

Mamy plany produkcyjne, jesteśmy na etapie rozwoju różnych projektów, ale nie mogę jeszcze zdradzić szczegółów. Na pewno pod tym względem dużo będzie się w tym roku działo. Planowane produkcje powinny uatrakcyjnić nasze ramówki, szczególnie ofertę kanałów naziemnych. Zresztą cały czas produkujemy nowe rzeczy. W lutym w Zoom TV mieliśmy premierę drugiego sezonu show randkowego „Magia nagości. Polska", który świetnie się ogląda, a w marcu – premierę nowego reality show „Power of Love. Polska". Jeśli chodzi o zakupy filmowe, to mamy wypełniony portfel na ten rok w 90 proc. Wiele z filmów zakupiliśmy jeszcze przed wojną. By zwiększać oglądalność, planujemy też intensywnie promować naszą ofertę programową, tym bardziej że nieco zmieniliśmy podejście do kampanii marketingowych.

Co to oznacza?

W tym roku koncentrujemy się na mniejszej liczbie dużych kampanii reklamowych, ponieważ nasze wewnętrzne badania wskazują, że jest to podejście bardziej efektywne. Widzowie bardziej takie kampanie zauważają. Planujemy również odświeżenie naszych kanałów.

Mam nadzieję, że sytuacja geopolityczna szybko się uspokoi i ludzie wrócą do oglądania filmów. Każdy kanał musimy rozwijać nieco inaczej. Na przykład Kino Polska i Stopklatka mają widza w miarę lojalnego. Nieco inaczej wygląda sytuacja Zoom TV, który cały czas szuka dla siebie idealnej formuły. Dużą wagę przywiązujemy także do rozwoju kanałów premium. Podpisujemy kolejne umowy z operatorami na dystrybucję naszych pakietów premium. Myślę, że to dobrze wpłynie na naszą widownię i przełoży się na efekt finansowy. Ponadto planujemy intensywny rozwój dystrybucji naszego cyfrowego produktu – serwisu Filmbox+.

Jakie nadzieje wiąże pan z rynkiem wideo na żądanie – VoD? Czy są plany, aby wyjść szerzej i oferować FilmBox+ jako serwis niezależny od abonamentu dostawcy kablowego czy satelitarnego?

Intensywnie pracujemy nad wprowadzeniem naszego produktu VoD na szerszy rynek: rozwijamy serwis FilmBox+, który wzmocniliśmy od strony programowej, i chcemy w tym roku znacznie rozszerzyć jego dystrybucję nie tylko wśród operatorów płatnej TV, ale również wśród innego typu odbiorców. Serwis FilmBox+ został zaprojektowany tak, aby umożliwiać łatwą integrację zarówno z systemami obsługi klienta operatorów, jak i ich dekoderami.

Z roku na rok rośniemy na rynku VoD. Proszę pamiętać o tym, że jesteśmy nie tylko właścicielem serwisu FilmBox+, ale też dostawcą kontentu do innych serwisów. Jeśli chodzi o serwis FilmBox+, to chcielibyśmy być jednym z czołowych dostawców tego typu usług.

W TOP 10?

Są takie rynki, na których naszą ambicją jest bycie w TOP 3 pod względem liczby subskrypcji. Myślę, że na wielu rynkach jest to możliwe.

W czerwcu w Polsce zadebiutuje Disney+. Jakiej polityki programowej się pan spodziewa po tej firmie?

Myślę, że premiery Disneya będą odbywać się na jego platformie VoD, a nie w kinie. Pewnie zdarzą się wyjątki, ale to będzie margines tego biznesu. Spodziewam się również narastającej liczby wypowiadanych przez Disneya umów z innymi dystrybutorami kontentu, co bardzo uatrakcyjni ofertę jego platformy. W Polsce to może być popularna usługa.

Mamy awanturę o multipleks Telewizji Polskiej, która może nie zmienić standardu sygnału nadawania cyfrowej telewizji naziemnej dłużej niż inni nadawcy. Prezes Telewizji Puls zagroził roszczeniami o odszkodowanie. Czy wasza grupa zamierza podjąć analogiczne kroki?

Nie mogę porównywać się z Telewizją Puls, która w 100 procentach jest uzależniona od widzów cyfrowej telewizji naziemnej. U nas widzowie cyfrowej telewizji naziemnej stanowią dużo mniejszy odsetek wszystkich widzów. Jest dla mnie jednak niezrozumiałe, że ta decyzja zapadła bez konsultacji z przedstawicielami nadawców komercyjnych, dlatego nie dziwią mnie zastrzeżenia Pulsu. Rozmawiamy zarówno z KRRiT, jak i UKE, gdzie występujemy wspólnie jako członkowie Stowarzyszenia Nadawców Telewizji Naziemnej. Porozumienie jest potrzebne, by zapewnić możliwości bezpiecznego i nieprzerwanego nadawania sygnału telewizyjnego przez koncesjonowanych nadawców w Polsce.

Bogusław Kisielewski (ur. 1967) jest prezesem Kino Polska TV od marca 2014 r. Wcześniej przez siedem lat był dyrektorem generalnym i członkiem zarządu. Pracę zawodową zaczynał jako makler w Regionalnym Domu Maklerskim Polonia w 1995 r. W swojej karierze pełnił różne funkcje zarządcze, często jako dyrektor finansowy: np. w Fabryce Urządzeń Dźwigowych czy ZPO Modena. Ukończył Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie. ziu

Technologie
Cyfrowy Polsat sprzedał akcje Asseco. Kto je kupił?
Technologie
Cyber_Folks ma zgodę na przejęcie Shopera
Technologie
Wstępne oferty na TVN. Są pierwsze oficjalne informacje
Technologie
Michał Sołowow oraz konsorcjum Grupy WP złożyli oferty na zakup TVN - prasa
Technologie
Operatorzy złożyli wstępne oferty na pasmo w aukcji 700/800 MHz
Technologie
Producent gier zaatakowany przez hakerów. Skasowali jego stronę www