W czerwcu minęły dwa lata od wprowadzenia Ustawy o Podpisie Elektronicznym. Mimo upływu czasu można odnieść wrażenie, że na tym się skończyło. Podpis elektroniczny nadal jest narzędziem wykorzystywanym sporadycznie. Dlaczego tak się dzieje?
Przede wszystkim nie uzyskano synergii pomiędzy rozwiązaniami systemu prawnego a inwestycjami sektora biznesowego. W Polsce istnieją cztery centra certyfikacji. To bardzo dużo. Są kraje, gdzie problemem jest uruchomienie jednego takiego centrum. Z drugiej strony, obserwujemy całkowitą zapaść zapotrzebowania na usługi tych centrów, dlatego inwestorzy zaczynają wycofywać się z inwestycji. Przykładem może być centrum uruchomione przez Telbank, przy współpracy jednego z europejskich potentatów, który udostępnił Telbankowi nowoczesne rozwiązania informatyczne. Niestety, partner wstrzymał kolejne inwestycje, uznając, że polski rynek jest niedojrzały od strony klienta.
Jakie są tego powody?
Myślę, że wynika to ze źle skonstruowanej Ustawy. Jest to opinia szerokiego grona ekspertów. Ministerstwo Gospodarki przygotowało nowelizację Ustawy, zgodnie z przepisami obowiązującymi w Unii Europejskiej, niestety na razie na tym się skończyło. Podkomisja sejmowa zajęła się projektem na początku roku, jednak, delikatnie mówiąc, debata skończyła się, ponieważ miała miejsce duża różnica zdań pomiędzy dyskutantami. Po pierwszym maja znaleźliśmy się w sytuacji, w której zasady dyrektywy europejskiej funkcjonują, mimo że są one sprzeczne z przepisami krajowymi. Dotychczas nikt nie przeprowadził analizy prawnej tej sytuacji. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
Czym to skutkuje?