latach od wejścia w życie ustawy
Myśląc o podsumowaniu czy też ocenie osiągnięć w zakresie stosowania podpisu elektronicznego w naszym życiu w ciągu ostatnich 2 lat, należy dokonać jednoznacznego podziału, który wynika wprost z ustawy: na podpis kwalifikowany (nazwany bezpiecznym) oraz niekwalifikowany. W przypadku tego pierwszego możemy spokojnie powiedzieć, że, jak dotąd, nie funkcjonuje on w życiu publicznym. Powstał root narodowy, zostały powołane publiczne Centra Certyfikacyjne, ale same certyfikaty kwalifikowane, mówiąc wprost, nie są wydawane Kowalskim z bardzo prostej przyczyny - nie mieliby co z tym kwalifikowanym podpisem zrobić, poza samą satysfakcją z jego posiadania. Ustawa nałożyła na urzędy administracji publicznej obowiązek umożliwienia stosowania e-podpisu w kontaktach z obywatelami do 2006 roku, ale, jak dotąd, urzędy nie spieszą się z wypełnieniem tego obowiązku. Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele, jednym z nich jest niepełne dostosowanie prawodawstwa oraz procedur postępowania administracyjnego do ram funkcjonowania podpisu elektronicznego. Wyobraźmy sobie sytuację, że Kowalski chce złożyć w urzędzie skarbowym podanie, wniosek itd. z wykorzystaniem podpisu elektronicznego. Zakładając, że urząd jest do tego technicznie przygotowany, pojawi się wiele barier zupełnie innej natury, głównie proceduralnej i administracyjnej, np. jak uiścić stosowną opłatę skarbową?. Tradycyjny i obowiązkowy do przyklejenia znaczek nie został zastąpiony inną możliwością opłaty. Podobny problem pojawia się z tzw. usługą daty stempla. Urząd nie ma możliwości jednoznacznej i wiążącej weryfikacji daty nadania dokumentu, co ma istotne znaczenie między innymi przy dokumentach i zeznaniach okresowych, np. PIT. Wysłaliśmy go elektronicznie 30 kwietnia, urzędnik odebrał dopiero 4 maja. Która data będzie zatem obowiązująca? Oczywiście, usługę stempla czasowego można kupić w którymś z publicznych centrów certyfikacji, ale wtedy trzeba za nią zapłacić... Jeszcze innym przykładem może tutaj być proces uzyskania pozwolenia na budowę. Cóż z tego, że uzyskamy je w sposób podpisany elektronicznie, skoro w przypadku kontroli na budowie będziemy musieli się wykazać tradycyjnymi, papierowymi dokumentami i planami odpowiednio podstemplowanymi i podpisanymi odręcznie przez kolejne urzędy tudzież ich wydziały. Czym zatem zajmują się obecnie Centra Certyfikacyjne? Szukają klientów komercyjnych i opracowują systemy oparte na niekwalifikowanym podpisie, o czym poniżej.Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w obszarze tzw. zwykłego podpisu elektronicznego, nie wymagającego certyfikacji. Koncepcja e-podpisu jest coraz powszechniej stosowana zarówno w sektorze komercyjnym, ale także w administracji i urzędach publicznych. Wśród firm prym wiodą przedsiębiorstwa telekomunikacyjne, instytucje finansowe i duże organizacje, które decydują się wykorzystać podpis elektroniczny w infrastrukturach teleinformatycznych. Zastosowania są bardzo szerokie, między innymi do korespondencji elektronicznej, uwierzytelnienia użytkowników, dostępu do zasobów informatycznych firmy i delegacji uprawnień wewnątrz systemów korporacyjnych. Co ciekawe, większość z systemów wdrożonych w firmach i opartych na niekwalifikowanym podpisie jest technologicznie, organizacyjnie oraz proceduralnie zgodna z wymogami ustawy jak dla podpisu kwalifikowanego. Technologie i produkty wykorzystane w tych projektach są również zbliżone poziomem zaawansowania i bezpieczeństwa. Firmy te spełniają wszystkie ustawowe wymogi, nie decydują się jednak na przeprowadzenie certyfikacji w narodowym root?cie. Dlaczego? Bo wybierają rozwiązanie, które jest dla nich obecnie efektywniejsze finansowo, a różnica formalna nie ma dla nich na tym etapie rozwoju podpisu elektronicznego w Polsce dużego znaczenia. Tworzone przez nich wewnętrzne centra certyfikacji są w 100% zgodne z wymogami centrum kwalifikowanego.
Jakie korzyści przyniosła
zatem ustawa
Wprowadzenie ustawy o podpisie elektronicznym uregulowało prawnie status podpisu elektronicznego, równając go z podpisem odręcznym w przypadku podpisu kwalifikowanego oraz nie odmawiając mocy prawnej przy podpisie niekwalifikowanym, tzw. zwykłym. Ustawa przyczyniła się również w sposób istotny do popularyzacji tematu zarówno w sektorze komercyjnym, administracji publicznej oraz w społeczeństwie. Firmy coraz częściej sięgają w tworzonych infrastrukturach IT do podpisu elektronicznego jako fundamentu systemów bezpieczeństwa oraz uwierzytelnienia. Ustawa narzuciła również parametry jakościowe oraz technologiczne dla nowo tworzonych rozwiązań. Są one wykładnią dla firm budujących u siebie takie systemy, niezależnie, czy wykorzystują podpis bezpieczny, czy też zwykły. W obydwu przypadkach stosowane normy są zbieżne, a więc dla tych instytucji nie będzie żadnych przeszkód proceduralnych i technologicznych do spełnienia wymogów podpisu kwalifikowanego. One spełniają je już dzisiaj w zakresie bezpieczeństwa, technologii, procedur i norm.
Przyszłość e-podpisu w Polsce