Technologiczna firma, świadcząca usługi e-marketingu, bardzo dobrze rozpoczęła 2011 r. Po sześciu miesiącach miała 28,6 mln zł przychodów ze sprzedaży czyli 12 proc. więcej niż rok wcześniej. Zysk operacyjny powiększył się o 431 proc. do 2,56 mln zł a netto o 242 proc. do 2,02 mln zł.
- Poza nielicznymi, większość naszych klientów zwiększa nakłady na marketing w internecie. Szczególnie szybko rozwija się zapotrzebowanie na realizację projektów z wykorzystaniem mediów społecznościowych – komentuje Janusz Żebrowski, prezes K2 Internet. Przypomina, że w pierwszej połowie roku spółka zdobyła nowego, bardzo dużego klienta – PKO BP, dla którego zajmuje się m.in. bieżącą obsługą serwisów internetowych.
Żebrowski pozytywnie ocenia perspektywy K2 Internet na resztę roku. – Nie widzimy żadnych oznak spowolnienia gospodarczego, o którym tak często informują media. Żaden z potencjalnych kontrahentów nie zawiesił ani nie spowolnił rozmów na temat podpisania kontraktów – oświadcza. Twierdzi, że portfel zamówień grupy jest rekordowy jak na ten okres roku
Nie chce wypowiadać się na temat spodziewanych wyników za II półrocze. – Po pierwszym półroczu nasze wyniki są nieco lepsze od planowanych wewnętrznie. Mam nadzieję, że trend zostanie utrzymany także w bieżącym półroczu. Szanse na to są spore – wskazuje. Podtrzymuje wcześniejsze deklaracje, że w tym i przyszłym roku grupa ma powiększać sprzedaż o 15–25 proc. rocznie, a zysk netto o 20–30 proc. W 2010 r. K2 Internet miało, na poziomie skonsolidowanym, 55,78 mln zł obrotów i zarobiło 4,27 mln zł netto. Rentowność netto grupy sięgnęła zatem 7,7 proc. To oznacza, że w 2011 r. zysk netto powinien istotnie przekroczyć 5 mln zł.
Prezes deklaruje, że z zysku za bieżący rok K2 Internet wypłaci dywidendę. Z zysku za 2010 r. udziałowcy dostali prawie wszystkie pieniądze (4,05 mln zł czyli po 2 zł na akcję). We wtorek za walory technologicznej spółki płacono po południu 18,8 zł. – Tak jak zapowiadaliśmy, co najmniej 30 proc. zysku za 2011 r. trafi na właścicieli. Wielkość dywidendy będzie zależała od potrzeb kapitałowych spółki – wyjaśnia. – Jest szansa, że może być sporo większa niż 30 proc. zysku – dodaje.