Yellen we wtorek stwierdziła przed Kongresem, że odwlekanie decyzji przy aktualnym wzroście gospodarczym nie ma żadnego uzasadnienia. Inwestorzy odebrali jej słowa jako zapowiedź zacieśniania polityki pieniężnej. Prawdopodobieństwo podniesienia stóp procentowych w marcu wzrosło z 20 do niemal 50 proc. Dodatkowo w grze pojawił się wrzesień, kiedy to ma dojść do podwyżki numer trzy.
Co ciekawe, ceny złota w trakcie wystąpienia Yellen pozostały bez większych zmian, a w kolejnych dniach zaczęły systematycznie rosnąć. W zupełnie odwrotnym kierunku poruszały się dolar oraz ceny amerykańskich obligacji. Co prawda w trakcie podejmowania decyzji gwałtownie zyskały, jednak z dnia na dzień ich siła malała.
Skoro jastrzębi komunikat Fed nie dał podstaw do umocnienia amerykańskich aktywów, oznacza to, że dla inwestorów ponownie bardziej liczy się Donald Trump. Rynki czekają przede wszystkim na szczegóły planu obniżki podatków.
Na te informacje czeka zwłaszcza Wall Street, która może w najbliższych dniach dać impuls do zwyżek złota i srebra. Akcje spółek są na najwyższych poziomach w historii giełdy i naturalnie pojawia się pytanie, kiedy nadejdzie korekta. Do tej pory latarnią dla kupujących były gospodarcze wizje Trumpa, a ostatnio również wspomniana zapowiedź podniesienia podatków. Problem w tym, że bezpieczny ląd cały czas pozostaje daleko.
W miniony czwartek Donald Trump zapowiedział, że podatki nie są w tej chwili priorytetem. Pierwszeństwo ma reforma służby zdrowia, której szczegóły poznamy najpóźniej za miesiąc. Wszystko wskazuje na to, że prace nad zmianami w systemie podatkowym ruszą dopiero po likwidacji Obamacare.