Obecne władze Orlenu odziedziczyły po swoich poprzednikach mocno rozbudowany wachlarz inwestycji w każdym z sześciu wyodrębnionych w grupie biznesów. Część z nich to projekty wielomiliardowe o wątpliwej stopie zwrotu, mocno opóźnione lub o istotnie przekroczonym budżecie. Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu, już jakiś czas temu zapowiedział, że zarząd dokona rewizji przedsięwzięć zaplanowanych przez jego poprzedników. Na razie spółka niewiele w tej sprawie ma jednak do przekazania.
„Zgodnie z zapowiedziami trwa przegląd inwestycji i projektów, w które Orlen jest zaangażowany. Sprawdzane są bazowe założenia, ale także to, czy nie zmieniło się otoczenie regulacyjne i makroekonomiczne, które wpływa na opłacalność tych projektów” – informuje nas zespół prasowy koncernu. Dodaje, że celem takich działań jest uporządkowanie struktury i skoncentrowanie się na tych inwestycjach, które mają potencjał do największego zwrotu, a jednocześnie pozwolą na sukcesywne obniżanie negatywnego wpływu na środowisko. Kierunkowe założenia inwestycyjne, tak jak wstępnie zapowiadano, mają być przedstawione w sierpniu. Prawdopodobnie nastąpi to najpóźniej 22 sierpnia, czyli w dniu publikacji raportu półrocznego spółki i grupy. Z kolei informacje dotyczące wartości długoterminowego planu inwestycyjnego, jak również założenia co do realizowanych projektów, mają być przedstawione wraz z aktualizacją strategii, a wiec do końca tego roku.
Inwestorzy oczekiwali szybkich i dużych cięć
W zaktualizowanej ponad rok temu strategii grupy zapisano, że w latach 2023–2030 przeznaczy na inwestycje aż 320 mld zł. Z tej puli po 70 mld zł planowano wydatkować na biznes wydobycia i obrót gazem oraz na biznes obejmujący tzw. nową energetykę i odnawialne źródła energii. Niewiele mniej, 65 mld zł, zadekretowano na przedsięwzięcia z obszaru energetyki konwencjonalnej i sieci, a 60 mld zł na działalność rafineryjną. Duże wydatki zaplanowano też w petrochemii (40 mld zł) i detalu (15 mld zł).
W 2023 r. koncern zamierzał przeznaczyć na różne inwestycje 36,2 mld zł, czyli poniżej średniorocznego planu inwestycyjnego określonego w strategii na lata 2023–2030 na 40 mld zł. Ostatecznie wydatki zrealizowano w 90 proc., czyli na poziomie 32,6 mld zł. W tym roku mają być wyższe, kilka miesięcy temu oszacowano je na 38,6 mld zł. Po I kwartale realizacja sięgała jednak zaledwie 16,6 proc. Niższe od założeń inwestycje nie muszą być jednak złą informacją, zwłaszcza w obliczu wielu wątpliwości, jakie im towarzyszą. Giełdowi analitycy powszechnie zwracają uwagę, że zyskowność wielu z realizowanych i zapowiadanych przedsięwzięć jest dziś niska, a być może nawet ujemna, co jest jednym z powodów słabej wyceny akcji Orlenu na warszawskiej giełdzie. Oczekuje się, że nowy zarząd spółki szybko przedstawi propozycje mocnych cięć wydatków inwestycyjnych.
Powszechnie krytykowana jest zwłaszcza sztandarowa inwestycja w Olefiny III, instalacje petrochemiczne, które – jak reklamuje cały czas koncern – mają decydować o konkurencyjności płockiego zakładu produkcyjnego w kolejnych dekadach. Olefiny III są jednym z czterech projektów zapowiedzianych w ramach tzw. programu rozwoju petrochemii, który hucznie ogłosił w czerwcu 2018 r. były prezes Orlenu Daniel Obajtek. Zgodnie z ówczesnymi założeniami do końca 2023 r. chciano zrealizować cztery przedsięwzięcia łącznie za 8,3 mld zł. W tym terminie powstało jednak tylko centrum badawczo-rozwojowe, najtańszy i najłatwiejszy w realizacji projekt. Dwa następne, czyli instalacje pochodnych aromatów i produkcji fenolu, do dziś nie przeszły do etapu realizacji.