Od trzech miesięcy kurs ropy naftowej powoli, ale systematycznie rośnie. Surowiec gatunku Brent jeszcze w pierwszej połowie grudnia kosztował poniżej 75 USD za baryłkę. Od kilku dni handluje się nim już po ponad 85 USD. Do zwyżki mogło przyczynić kilka informacji.
Według Roberta Brzozowskiego, wiceprezesa zarządu ds. handlu w Unimocie, to w dużej mierze konsekwencja niespokojnej sytuacji geopolitycznej. – Ataki rebeliantów Huti na statki, w tym tankowce, skutecznie odstraszyły armatorów, którzy zmuszeni są wybierać okrężną drogę, co przekłada się na wydłużenie łańcucha logistycznego, opóźnienie w dostawach i tym samym wzrost kosztów. Z drugiej strony również ataki ukraińskich sił zbrojnych na rafinerie w Rosji mają pośredni wpływ na wzrost cen ropy, ponieważ rodzą obawy o możliwość utrzymania podaży paliw gotowych z Rosji, a co za tym idzie – światowy bilans paliw – twierdzi Brzozowski. Zauważa, że mając na uwadze niestabilną sytuację i trudny do przewidzenia termin ustania tych niesprzyjających czynników, trudno prognozować, kiedy nastąpi wyhamowanie wzrostu cen ropy, a docelowo być może jej trend spadkowy.
W ocenie wiceprezesa Unimotu sama podaż ropy jest na wystarczającym poziomie. Menedżer skłania się nawet do tezy, że na globalnym rynku panuje niewielka nadprodukcja. Ze względu na wyzwania logistyczne nie znajduje to jednak odzwierciedlenia w niższej cenie surowca.
Nieco inaczej widzi to Krzysztof Kozieł, analityk BM Pekao. – Jeszcze niedawno na globalnym rynku większość instytucji zajmujących się prognozami oczekiwała nadpodaży ropy, ale dziś już wiadomo, że były one w błędzie. W Europie poprawia się popyt na benzynę, bo sprzedaje się więcej pojazdów hybrydowych, a za chwilę zapotrzebowanie na wszystkie paliwa płynne zacznie sezonowo rosnąć, zwłaszcza w USA – twierdzi. Do tego należy dodać możliwe obniżki stóp procentowych, które powinny pobudzić światową gospodarkę, a co za tym idzie, konsumpcję diesla.
Zyskowne rafinerie
Spośród polskich firm ropa zdecydowanie największe znaczenie odgrywa w działalności koncernu z siedzibą w Płocku. – W Orlenie ceny ropy mają m.in. wpływ na downstream i upstream (biznes rafineryjno-petrochemiczny i wydobywczy – red.). Ceny ropy są obecnie wyższe, niż zakładaliśmy, ale większe znaczenie wydaje się mieć przecena na rynku gazu – mówi Michał Kozak, analityk Trigon Dom Maklerski. Zauważa, że na wyniki I półrocza mocno będzie wpływała danina pobierana od nadzwyczajnych zysków na działalności wydobywczej. Jej łączna kwota szacowana jest na 15,4 mld zł. Jednocześnie w ubiegłym roku w biznesie rafineryjnym grupa miała do czynienia z wyjątkowo sprzyjającym otoczeniem. Kozak oczekuje spadku wyników Orlenu, w ujęciu rok do roku, zarówno w I kwartale, jak i w II kwartale.