Orlen znowu zaczął podawać wartość modelowej marży rafineryjnej w ujęciu miesięcznym. Wcześniej robił to jednie do lipca 2023 r. Zaprzestał publikacji, gdyż uznał za konieczne zaktualizowanie formuły w oparciu o jaką podawano wartość tego wskaźnika. Obecnie modelowa marża rafineryjna liczona jest w oparciu o przychody ze sprzedaży benzyny (33 proc.), oleju napędowego (48 proc.), ciężkiego oleju opałowego (13 proc.) i pozostałych produktów (6 proc.) minus koszty zakupu ropy Brent (98 proc.) i gazu ziemnego (2 proc.). Do obliczeń spółka stosuje notowania spotowe tych produktów.
W lutym modelowa marża rafineryjna wyniosła 17,3 USD na każdej baryłce przerobionej ropy naftowej. W porównaniu ze styczniem zwyżkowała o 24,5 proc., a w ujęciu rok do roku o 16,9 proc. Co więcej ostatnio wyższa niż w lutym była w październiku ubiegłego roku. Niezależnie od tego trzeba mieć na uwadze, że marże rafineryjne już od dwóch lat utrzymują się na wysokim poziomie, znacznie wyższym niż średnie wieloletnie.
Z opublikowanych danych wynika też, że w lutym wzrósł dyferencjał Brent/Ural, czyli różnica w cenie między ropą wydobywaną spod dna Morza Północnego i rosyjską. W lutym wynosił 0,4 USD na baryłce, a w styczniu minus 1,2 USD. Na wyniki Orlenu dyferencjał ma jednak coraz mniejszy wpływ, gdyż rosyjską ropę przerabiają jednie jego czeskie rafinerie.
W lutym, w porównaniu ze styczniem, spadły ceny gazu ziemnego. Na TGE o 16,4 proc. (indeks TGEgasDA), a na TTF i 14,6 proc. (kontrakty month-ahead). To dla koncernu z jednej strony dobra wiadomość, gdyż spadną koszty zużycia błękitnego paliwa na własne potrzeby, a z drugiej zła, gdyż maleją zyski w biznesie wydobywczym.
Orlen ciągle nie publikuje wartości modelowej marży petrochemicznej. Co gorsza nie informuje, kiedy może zacząć to powtórnie robić. Jego komunikacja ogranicza się jednie do stwierdzenia, że publikacja jest tymczasowo wstrzymana ze względu na aktualizację formuły. Trwa to już od czerwca ubiegłego roku.