Według Orlenu obecny poziom cen gazu ziemnego na europejskich giełdach odzwierciedla przekonanie uczestników rynku o możliwości zaspokojenia popytu na ten surowiec w obecnym sezonie grzewczym. „Wpływ na to ma przede wszystkim bardzo łagodny przebieg zimy oraz znaczna redukcja popytu, będąca wynikiem zarówno narzucanych administracyjnie programów oszczędnościowych, jak i samodzielnych decyzji konsumentów wymuszonych wysokimi cenami” – twierdzi departament komunikacji i marketingu oddziału centralnego PGNiG w Warszawie należący do PKN Orlen. W jego ocenie dynamika cen w kolejnych tygodniach i miesiącach zależeć będzie m.in. od pogody oraz sytuacji międzynarodowej, w tym zwłaszcza od przebiegu wojny w Ukrainie, podaży gazu w Europie oraz sytuacji popytowej, która jest zależna od kondycji poszczególnych gospodarek. Tym samym sytuacja rynkowa wciąż może ulegać gwałtownym zmianom.
Na obecnej sytuacji cierpią przede wszystkim odbiorcy biznesowi, rozliczający się z PGNiG Obrót Detaliczny, podmiotem mającym dominującą pozycję na polskim rynku gazu, według cennika „Gaz dla Biznesu”. Wprawdzie w środę podmiot ten miał obniżyć o 150 zł stawkę za każdą MWh sprzedawanego surowca, ale nadal oznaczałoby cenę przekraczającą 600 zł. Tymczasem na TGE kurs zarówno w transakcjach spotowych, jak i terminowych jest o połowę niższy. Część firm, przynajmniej teoretycznie, może się rozliczać z PGNiG OD w oparciu o giełdowy kurs błękitnego paliwa, ale nie za bardzo wiadomo, jakie muszą spełnić warunki, aby była na to szansa. Orlen na nasze pytania dotyczące tej sprawy nie odpowiedział.
Nie ujawnia też, czy PGNiG OD już złożyło nowy wniosek dotyczący obniżenia taryfy detalicznej, do czego wezwał firmę prezes URE. Nie zmienia to faktu, że 7 mln gospodarstw domowych, a także ponad 35 tys. podmiotów społecznie wrażliwych obsługiwanych przez PGNiG OD nadal będzie płacić za gaz po 200,17 zł. Obniżka obecnej taryfy z 649,92 zł ma jedynie wpływ na to, jakie rekompensaty od państwa będzie uzyskiwała firma.