Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, chce, aby w przyszłym roku ewentualne zwyżki taryf na gaz dla gospodarstw domowych i tzw. odbiorców wrażliwych (m.in. szpitale, szkoły, wspólnoty mieszkaniowe) nadal były mocno ograniczone. Przekonuje, że obecna sytuacja rynkowa w pełni to uzasadnia. W podobnym duchu wypowiadali się już wcześniej przedstawiciele rządu, w tym Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska. Kilka dni temu powiedziała, że przepisy dotyczące kolejnego „zamrożenia” taryf są już zredagowane. Będą one zbliżone do obowiązujących w tym roku.
Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami od 1 stycznia do 31 grudnia dla odbiorców objętych ochroną taryfową wprowadzono mechanizm zamrożenia cen błękitnego paliwa na poziomie określonym dla sprzedawcy z urzędu, którym jest PGNiG Obrót Detaliczny, firma z grupy PGNiG. URE zatwierdziło temu podmiotowi średni jednostkowy koszt zakupu gazu na 188,27 zł za 1 MWh (megawatogodzina), a taryfę dla większości grup odbiorców na 200,17 zł. Jest to cena maksymalna, powyżej której nikt w Polsce nie może sprzedawać gazu do gospodarstw domowych i odbiorców wrażliwych. W tym kontekście warto zauważyć, że w 2022 r. rynkowe ceny są o wiele wyższe. Wczoraj na TGE w transakcjach SPOT błękitnym paliwem handlowano po 1249,24 zł.
Na razie nie wiadomo, na jakim poziomie ceny gazu mogłyby być zamrożone w 2023 r. To w dużym stopniu zależy od inicjatywy legislacyjnej rządu. Chodzi nie tylko o samo zamrożenie cen, ale i o system oraz wartość rekompensat, jakie sprzedawcy mieliby otrzymywać od państwa za sprzedaż surowca poniżej kosztów jego nabycia. Na cały ten rok określono go dla wszystkich firm na 10 mld zł. Z ostatnich danych wynika, że PGNiG OD od 7 marca do 2 sierpnia otrzymało łącznie ponad 5,3 mld zł z tej kwoty.