– Prosimy o przyjazd do nas ministra skarbu oraz o to, aby wojewoda przyjrzał się ludziom z zarządu Energi, którzy, naszym zdaniem, nieudolnie zarządzają firmą – wyjaśnił PAP członek komitetu strajkowego w Enerdze Roman Rutkowski.

Związkowcy zarzucają kierownictwu grupy m.in. brak dialogu społecznego, nieprzestrzeganie zawartych porozumień, łamanie prawa pracy i praw związkowych oraz restrukturyzowanie firmy bez uzgodnień ze związkami zawodowymi.

Restrukturyzacja spółek zależnych jest problemem Energi już od wielu miesięcy. W ramach przekształceń w grę wchodziłaby również restrukturyzacja zatrudnienia. Związkowcy obawiają się o swoje miejsca pracy. Władze spółki mają zupełnie odmienne zdanie niż pracownicy. Nie zgadzają się przede wszystkim z zarzutem, że nie respektują praw pracowniczych.

„Udzielone pracownikom grupy gwarancje, w szczególności gwarancja zatrudnienia do 2017 r. na nie pogorszonych warunkach, bony świąteczne, deputaty węglowe, 80-procentowa zniżka na prąd, nie były i nie są przedmiotem jakichkolwiek rozbieżności” – napisali we wspólnym oświadczeniu szefowie Energi i Energi-Operatora.

Ich zdaniem, uprawnienia związków zawodowych wynikające z powszechnie obowiązującego prawa są przestrzegane, ale nie do zaakceptowania są niektóre roszczenia zgłaszane przez liderów związków zawodowych. Zdaniem Mirosława Bielińskiego, prezesa Energi, żądania związków zawodowych dotyczą prawa do zatwierdzania wszelkich decyzji związanych z zarządzaniem Energą, a spełnienie tych postulatów hamowałoby rozwój spółki.