Sąd ma odpowiedzieć na pytanie: czy wypowiedzenie przez konińską kopalnię umowy na dostawy węgla we wrześniu 2008 r. (z efektami widocznymi od października) było skuteczne, czy też nie. Wcześniej sąd stwierdził, że spółki nie są już związane umową. ZE PAK jednak od tej decyzji się odwołał.
Spór wywiązał się, kiedy kopalnia postanowiła dążyć do zmian warunków kontraktu podpisanego nieco ponad półtora roku temu. Przewidywał on, że KWB Konin zagwarantuje dostawy węgla do ZE PAK do 2027 r. Oprócz skrócenia tego okresu, władze kopalni chciałyby renegocjować cenę. Przedstawiciele KWB Konin mówili, że ze względu na zmiany na rynku, sprzedaż węgla na wcześniej ustalonych z ZE PAK warunkach będzie nieopłacalna.
Jeżeli wkrótce sędziowie stwierdzą, że wypowiedzenie umowy było skuteczne, to kopalnia będzie miała szansę podyktować korzystniejsze dla siebie warunki dostaw. Jeśli natomiast wypowiedzenie zostanie uznane za nieważne, zarząd kopalni będzie musiał wywiązać się z umów na dostawy do ZE PAK do 2027 r.
I to dopiero postawi „Konin” w trudnej sytuacji, ponieważ do tego czasu nie wystarczy obecnie eksploatowanych złóż. Tymczasem w ubiegłym tygodniu Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Koninie zadecydowało o wstrzymaniu prac przy budowie nowej odkrywki węgla „Tomisławice”.
Głównym powodem są względy środowiskowe. Wczoraj około tysiąca pracowników kopalni protestowało w tej sprawie. Ich zdaniem, wstrzymanie budowy nowej odkrywki spowoduje zwolnienie 1,5–2 tys. osób. Ministerstwo Skarbu Pań- stwa, będące właścicielem 100 proc. akcji KWB Konin i ponad 50 proc. walorów ZE PAK, chciałoby sprzedać oba podmioty jednemu inwestorowi.