Zdaniem Macieja Owczarka, prezesa Enei, spór zbiorowy ze związkami zawodowymi nie stanowi obecnie poważnego zagrożenia dla prywatyzacji spółki. – Trwają rozmowy, przedstawiamy reprezentantom załogi wszelkie informacje na temat przygotowań do sprzedaży, o które proszą. Ryzyko strajku nadal wprawdzie istnieje, ale liczę, że osiągniemy porozumienie – wyjaśnia Owczarek. Związkowcy stwierdzili wcześniej, że zarząd i pełniące nadzór nad spółką ministerstwo skarbu nie informują załogi o prywatyzacji w wystarczającym stopniu.
[srodtytul]Odpowiedzialność za wydatki[/srodtytul]
– Sprzedaż Enei tak naprawdę nie jest problemem. Większym wyzwaniem jest wzięcie przez przyszłego inwestora odpowiedzialności za to, aby zrealizowany został program inwestycyjny. W ciągu nadchodzących lat trzeba wyłożyć na niego 30–40 mld zł – mówi Owczarek. Przyznał, iż o tym, że zobowiązanie nowego właściciela Enei do realizacji programu inwestycyjnego byłoby wskazane, mówił podczas konsultacji z ministerstwem skarbu. Resort prowadzi obecnie negocjacje w sprawie sprzedaży pakietu kontrolnego Enei z niemieckim RWE.
Enea, zgodnie z jej obecną strategią inwestycyjną, przez najbliższe dziesięć lat ma wybudować dwa nowe bloki energetyczne o mocy 1000 MW. W planie są także inwestycje w energetykę wiatrową, odnawialne źródła energii oraz modernizację i rozbudowę linii dystrybucyjnych. – Na sieci przeznaczamy około 500 mln zł rocznie – wyjaśnia szef Enei.
Przyznaje też, że pieniądze, które spółka zebrała z emisji akcji, wciąż są na rachunkach Enei. Obecnie grupa ma w gotówce około 2,7 mld zł. – Inwestycji w Kozienicach nie da się przyspieszyć, bo byłoby to niezgodne z procedurami. W przypadku farm wiatrowych proces inwestycyjny jest dużo krótszy i trwa nieco ponad rok, ale w związku ze zmianami na rynku mocno wahają się ceny wiatraków – tłumaczy Owczarek. Zaznacza, że przyspieszyły prace nad budową biogazowni. Enea, we współpracy z Agencją Nieruchomości Rolnych, zamierza wybudować 25 biogazowni o mocy 1 MW każda.