Na inwestycje wydamy ponad miliard złotych

Z Mariuszem Machajewskim, wiceprezesem Lotosu, rozmawia Aneta Wieczerzak

Aktualizacja: 14.02.2017 23:31 Publikacja: 18.10.2012 06:38

Mariusz Machajewski

Mariusz Machajewski

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

W projekcie nowelizacji ustawy o zapasach obowiązkowych jest mowa o tym, że państwo do 2017 r. przejmie ich utrzymanie w 30 proc. od koncernów paliwowych. Jesteście usatysfakcjonowani czy macie niedosyt?

Propozycja przejęcia części zapasów przez państwo to krok w dobrym kierunku. Rozumiem, że wynika to z próby znalezienia złotego środka, bo są przecież ograniczenia po stronie finansów publicznych. Niemniej jednak projekt regulacji, który otrzymaliśmy, wymaga wyjaśnienia wielu wątpliwości oraz dalszych pogłębionych analiz. W najbliższych tygodniach przekażemy ministrowi gospodarki wspólne stanowisko branży.

Oczywiście, jeżeli uda nam się uwolnić środki zamrożone dziś w zapasach obowiązkowych (ich łączna wartość w Lotosie to 4,5 mld zł – red.), spółka wykorzysta je na inne cele.

Jakie?

Pomysłów na inwestowanie mamy dużo. Dotyczą one zarówno segmentu wydobycia ropy naftowej, umacniania pozycji na rynku detalicznym, jak i planów związanych z dalszym usprawnianiem rafinerii w Gdańsku, czyli zwiększaniem stopnia przetwarzania ropy naftowej i odchodzenia od ciężkich produktów. Dzisiaj jesteśmy w stanie realizować te plany w ograniczonym zakresie. Dodatkowe środki pozwoliłyby zintensyfikować te procesy.

Mówiąc o inwestycjach w wydobycie, ma pan na myśli m.in. zakup alternatywnego złoża w Norwegii. Czy uda się to jeszcze w 2012 r.?

Zakup złoża produkcyjnego w tym kraju jest tylko jednym z tematów. Chodzi o to, by jak najszybciej skorzystać z tarczy podatkowej, która powstała w związku z trudną sytuacją na złożu Yme. Mamy jednak także projekty na Bałtyku, które chcemy rozwijać zarówno w zakresie zwiększania wydobycia ze złoża B8, jak i intensyfikacji prac na złożach gazowych.

Szanse na przejęcie udziałów w nowym złożu jeszcze w 2012 r. na pewno są. Chcielibyśmy, żeby taka transakcja miała miejsce jak najszybciej, bo to będzie oznaczać szybsze odzyskiwanie zamrożonych środków. Ale na pewno nie chcemy jej robić na siłę, nie przeprowadzając dokładnych analiz, żeby mieć maksimum pewności trafnego wyboru. Zależy nam na przeprowadzeniu dobrej transakcji, a pośpiech jest złym doradcą.

Na jakim etapie są analizy i kiedy ostatecznie uda się wykorzystać tarczę?

To jest kilka procesów prowadzonych równolegle. Każdy z nich jest na różnym etapie. Spodziewamy się, że 2013 r. będzie tym maksymalnym terminem, kiedy zaczniemy wykorzystywać aktywa podatkowe w Norwegii. Perspektywa kilkunastu miesięcy wydaje się wystarczająca, by sfinalizować taką transakcję.

Cały czas mowa o 200 mln USD na zakup złoża?

Potrzeba wykorzystania tarczy podatkowej w racjonalnym czasie generuje konieczność zakupu złoża o określonym poziomie produkcji. Udziały w takim złożu kosztują średnio 200 mln USD, ale na razie nie jestem w stanie powiedzieć, czy ostatecznie wydamy na ten cel 100 mln czy 300 mln USD. Być może będzie to jedna duża transakcja, ale niewykluczone są też dwie mniejsze rozłożone w czasie.

Ale kwota, którą będziemy musieli realnie wydać na zakup, będzie dużo mniejsza. Częściowo transakcję można sfinansować samą tarczą, a częściowo z kredytu i środków własnych.

Chcecie sprzedać Yme w ciągu trzech lat, ale mogą się pojawić problemy związane ze zmianami właścicielskimi.

Dziś sprzedaż tego złoża byłaby trudna. Ale w tak odległej perspektywie, przy aktualnych prognozach zużycia ropy, trudno sobie wyobrazić, by to się nie udało.

Ile planujecie wydać na wspólne poszukiwania łupków w ramach porozumienia z PGNiG?

Jesteśmy kilka tygodni po zawarciu umowy o współpracy. Prace zespołu roboczego są bardzo intensywne. Ale przy tego typu projektach cykl inwestycyjny liczy się nie w miesiącach, lecz w latach.

Prawdopodobnie już w budżecie na 2013 r. zarezerwujemy na to pewne kwoty. Przyszły rok to będzie dopiero faza przygotowawcza, obejmująca wykonywanie dodatkowych badań sejsmicznych i analiz. To będą wydatki idące najwyżej w dziesiątki milionów złotych, więc nie będą miały wielkiego wpływu na nasze finanse.

Prawdziwe koszty zaczną się w kolejnych latach, kiedy już dojdzie do wierceń. Jest to już ostatni etap projektów, zaczynający się po dwóch-trzech latach.

Nakłady inwestycyjne będą dzielone po połowie?

W tej kwestii nie ma jeszcze decyzji, podobnie jak nieznana jest jeszcze wielkość udziałów Lotosu w poszczególnych koncesjach. Może się zdarzyć tak, że nie będziemy musieli płacić za zakup tych udziałów w zamian za większe nakłady inwestycyjne po naszej stronie w przyszłości. Taka praktyka jest w branży stosowana. Ale na dzisiaj nie ma jeszcze nawet dyskusji na ten temat.

Instalacje Programu 10+ mają niespełna półtora roku, a już myślicie o kolejnych inwestycjach w rafinerii.

Mimo dotychczasowych inwestycji w dalszym ciągu dość duży udział w naszej produkcji mają produkty ciężkie, jak np. oleje opałowe czy asfalty, które charakteryzują się stosunkowo niskimi cenami w stosunku do kosztu surowca, jakim jest ropa naftowa. Dlatego myślimy o takich projektach, które pozwolą nam cały czas zwiększać ilość produkowanego paliwa. A to pozwoli nam jeszcze bardziej poprawiać marżowość produktów rafineryjnych.

Kiedy zaczniecie je realizować i czy będą to wydatki podobne do tych na Program 10+?

Na razie się z tym nie spieszymy, bo asfalty sprzedają się dobrze. Ale zakładamy, że sytuacja będzie się zmieniać. Kiedy rynek zacznie się nasycać nowymi drogami, ceny tego produktu spadną. Jeśli chcemy mieć zmienioną strukturę produkcji już w 2017 r., to musimy zacząć dwa-trzy lata wcześniej. Nie będzie to jednak inwestycja o skali Programu 10+, tylko najwyżej 30 proc. wydanej na tamten projekt kwoty. Dlatego nie będzie problemu z jej samodzielnym sfinansowaniem.

Przy tak dobrych marżach opłaca się inwestować w rafinerie...

To rzeczywiście jest dobry okres dla rafinerii. Mamy dziś do czynienia z minihossą na tym rynku. Ale taka sytuacja nie utrzyma się dłużej.

Jednocześnie marże nie będą już tak niskie jak w ubiegłym roku. Raczej ustabilizują się na korzystnych poziomach.

Jakie łączne wydatki planujecie w 2013 r.?

Budżet będzie w dużej mierze zależał od tego, czy uda się zakupić udziały w norweskim złożu w tym czy w przyszłym roku. Zakładamy kwotę przewyższającą 1 mld zł, gdyby finalizacja transakcji odbyła się w 2013 r. Z innych dużych projektów zamierzamy wydać około 200 mln zł na rozwój sieci detalicznej.

Decyzja o sprzedaży Yme zapadła

Gdańska rafineria zainwestowała dotąd 1,7 mld zł w znajdujące się na norweskim szelfie złoże Yme. Pierwotnie plany wydobycia ze złoża, którego operatorem jest firma Talisman (Lotos ma 20 proc.), zakładały pozyskiwanie do 100 tys. ton ropy kwartalnie już od 2010 r. Ale od tamtego czasu spółka wielokrotnie przesuwała terminy. Nadal nierozwiązany jest problem niesprawnej platformy wiertniczej. Dlatego Lotos postanowił pozbyć się problemu – sprzedać swoje udziały w Yme i odzyskać zainwestowane w projekt pieniądze przy wykorzystaniu tzw. tarczy podatkowej. By móc ją uruchomić, musi zakupić już produkujące złoże w Norwegii o wydajności 5–8 tys. baryłek ropy na dobę. Mariusz Machajewski jest wiceprezesem Lotosu od 2006 r. Odpowiada za sprawy ekonomiczno-finansowe.

Surowce i paliwa
Orlen wypracowuje coraz mniejsze zyski
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Surowce i paliwa
Wysokie ceny gazu nadzieją dla Orlenu. Krzepiące rekomendacje dla inwestorów
Surowce i paliwa
Będą zmiany w kopalniach największej spółki górniczej w Polsce. Zwolnień ma nie być
Surowce i paliwa
Orlen gotów do ścigania byłych szefów koncernu. Zwołuje walne zgromadzenie akcjonariuszy
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Surowce i paliwa
Znaczenie kluczowego złoża KGHM nadal będzie rosło
Surowce i paliwa
Tusk przyznaje po przegranym arbitrażu z Australijczykami: Sprawa jest beznadziejna