Specjalizujecie się w wyszukiwaniu lokalizacji i przygotowywaniu sklepów dla sieci, głównie spożywczych. Mniejsze formaty – parki, centra convenience, sklepy dyskontów – wyszły z pandemii obronną ręką. CBRE spodziewa się, że w 2021 r. przybędzie ponad 300 tys. mkw. powierzchni handlowej, o 22 proc. więcej rok do roku i o 7 proc. względem 2019 r. W tej podaży nie ma żadnej dużej galerii. Słowem: żyć nie umierać?
Pandemia niewątpliwie miała ogromny wpływ na cały rynek nieruchomości handlowych, najmocniej ucierpiały wielkoformatowe obiekty. Te mniejsze cały czas były otwarte, choć również obejmowały je różne ograniczenia. Problem był jednak z budowaniem nowych obiektów: mocno utrudnione było nabywanie działek, bo ich właściciele nie chcieli się spotykać, były też bardzo istotne przerwy w pracy organów administracyjnych, bardzo zakłócone było uzyskiwanie pozwoleń. To przełożyło się na nasze ubiegłoroczne wyniki, bo na kilkanaście planowanych projektów zrealizowaliśmy jeden czy dwa. Ten problem zaczął się zmniejszać w II połowie ub.r. i dziś rzeczywistość jest już prawie taka, jak przed pandemią. Oczywiście, część urzędów dalej pracuje zdalnie czy hybrydowo, ale generalnie można powiedzieć, że procesy inwestycyjne wróciły prawie na normalne tory. To widać po tempie naszej pracy w tym roku.
Nieobecność dużych galerii w przytoczonych statystykach to konsekwencja tego, co się wydarzyło podczas pandemii. Galerie są dziś passé, ludzie preferują szybkie zakupy blisko domu. Nie dziwi mnie renesans parków i mniejszych formatów, moim zdaniem ta tendencja utrzyma się przez dobrych kilka, jeśli nie kilkanaście kwartałów.
Wyszukać grunt, zabezpieczyć, załatwić pozwolenia, zbudować sklep – brzmi prosto, ale dziś wszyscy narzekają na ceny parceli, tempo uzyskiwania pozwoleń i rosnące koszty wykonawstwa. Jak sobie radzicie?