Badanie przeprowadzone przez firmę Deloitte pokazuje, że jedynie 17 proc. miejsc w radach nadzorczych spółek notowanych na GPW zajmują kobiety. Z czego to wynika? Czy same spółki nie widzą potrzeby większej reprezentacji kobiet, brakuje kadr, a może same kobiety z różnych powodów nie chcą zasiadać w radach nadzorczych?
Beata Stelmach, Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych: Temat ten dyskutujemy od wielu lat. Myślę, że same kobiety nie zawsze są gotowe, by się wzajemnie wspierać. To błędne myślenie, bo im większa reprezentacja, tym silniejszy przekaz i możliwość większego wpływu na sprawy ważne dla tej grupy, która jest w mniejszości. Można to tłumaczyć uwarunkowaniami zewnętrznymi albo wręcz kulturą organizacyjną części spółek notowanych na naszej giełdzie. Mam na myśli te przedsiębiorstwa, w których nadal dominuje głos założyciela, mającego wpływ na zarząd czy radę spółki. Trzeba więc zadać pytanie, czy te firmy są gotowe do kolejnego etapu transformacji, by sprostać obecnym oczekiwaniom rynku i inwestorów, gdzie kwestia różnorodności, udziału kobiet jest tylko jednym z wielu aspektów tworzenia nowoczesnych rad nadzorczych.
Zofia Dzik, Instytut Humanites – Człowiek i Technologia: Szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego kobiet jest tak mało w radach nadzorczych, trzeba zapewne dotknąć kilku aspektów. Zwiększenie reprezentacji kobiet jest elementem pewnego procesu, który zachodzi w społeczeństwie, zmiany świadomości i poczucia własnej wartości kobiet. Ta zmiana świadomości musi się odbywać nie tylko po stronie kobiet, ale także mężczyzn. Zmiany będą jednak postępować wraz ze zmianą pokoleniową.
Filip Gorczyca, Stowarzyszenie Niezależnych Członków Rad Nadzorczych: Temat udziału kobiet w zarządach czy też właśnie radach nadzorczych to jest temat zmian cywilizacyjnych, społecznych, demograficznych czy technologicznych. Świat cały czas się zmienia, zresztą coraz szybciej, i od tego nie uciekniemy. Zmiany zachodzą na wielu płaszczyznach i wszyscy musimy stanąć na wysokości zadania, by nikt nie czuł się dyskryminowany. Byłbym zaś bardzo ostrożny, jeśli chodzi o podchodzenie do tych zmian głównie przez pryzmat regulacji, które są przed nami, bo to jest bardzo niebezpieczne.