Poszły konie po sezonie

Rok tenisowy oficjalnie się skończył, ale tak naprawdę listopad i grudzień to dla najlepszych nie są wakacje, tylko żniwa.

Publikacja: 22.11.2013 05:00

Krzysztof Rawa

Krzysztof Rawa

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak Piotr Nowak

Rafael Nadal, Novak Djoković, Roger Federer, Maria Szarapowa i inni sprzedają wówczas swą sławę za grube dolary podczas meczów pokazowych, które od Wysp Dziewiczych po Barbados, ambitne kraje azjatyckie i niemal całą Amerykę Południową, są organizowane ku pokrzepieniu kibicowskich oczu i napełnieniu kont bankowych sportowców.

Taka to tenisowa prawda: najpierw były lata krzyku, że turniejów za dużo, meczów za dużo, kontuzji za dużo, tylko przychodów za mało. Gdy władze WTA Tour oraz ATP Tour w końcu ustąpiły i skróciły czas rozgrywek (oraz wespół z organizatorami podwyższyły premie turniejowe, zwłaszcza w Wielkim Szlemie), to w wydłużonej przerwie zimowej dzielni tenisiści i urocze tenisistki zaraz znajdują sobie zajęcia dodatkowe, płatne tak, że każdy by się skusił. Potem ludzie się dziwią, że mistrzowie i mistrzynie rakiety jacyś tacy dziwnie zmęczeni i oklejeni plastrami już w marcu albo kwietniu. A jesienią to słaniają się na nogach i padają jak muchy od samego podmuchu piłki.

Nie wierzmy więc przesadnie opiniom, że życie tenisowych gwiazd to jedna wielka całoroczna nuda treningów, podróży, hoteli oraz udręka bólu zmęczonych mięśni. Jeśli nawet – to większość cierpi na własną prośbę i za wynagrodzenie znacznie wyższe niż godziwe.

Problem nie jest łatwy do rozwiązania, bo natury ludzkiej łatwo się nie zmieni. Właśnie wybrano nowego szefa ATP Tour i będzie on musiał, tak jak poprzednicy, dać sobie radę z coraz silniejszym parciem tenisistów zawodowych na osiąganie większych korzyści majątkowych przy zmniejszonym nakładzie pracy. Po 10 miesiącach poszukiwań wybrano 48-letniego Chrisa Kermode, Brytyjczyka.

Zatrudniona za ciężkie pieniądze firma Heidrick & Struggles myślała długo (nawet delegowała do tego zadania byłego tenisistę, potem finansistę i specjalistę osobowego w jednym, pana Tommy'ego Ho), aż wyłoniła kilku kandydatów. Pan Kermode został zaakceptowany w finale głównie dzięki głosom komisji zawodniczej ATP (jej szefem jest Federer), bo tenisiści go lubią.

Zaletą Chrisa Kermode jest ponadto długoletnia praca w organizowaniu prestiżowych turniejów tenisowych (ostatnio był dyrektorem zawodów w Queen's Club, ATP World Tour Finals w hali O2 w Londynie to też jego dzieło), wcześniej działał w coachingu, a także w przemyśle telewizyjno-rozrywkowym. Grał też zawodowo w tenisa, szczyt osiągnięć: 141. miejsce w rankingu ATP w latach 80.

Czy szefowanie ATP Tour to dobre zajęcie? Bardzo dobre. Może nie tak lukratywne jak bycie komisarzem jednej z wielkich lig w USA (szefowie NBA, MLB, NHL czy NFL zarabiają rocznie 5–20 mln dolarów), ale i w tenisie niektórzy wyciągali i kilka milionów za sezon, jeśli byli na procencie od kontraktów sponsorskich.

Chris Kermode może więc liczyć na 1–1,5 mln dol. rocznie na początek, a potem, jeśli załatwi jakiś dobry kontrakt lub lepiej dwa, otrzyma sporo więcej. Wtedy zapewne nie będzie się krzywił, jeśli jego gwiazdy troszkę dorobią na boku kosztem firmy ATP. Bogaty bogatego zrozumie.

[email protected]

Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę