W przypadku zakupu wina dla przyjaciół każdy czas jest dobry. Jeśli jednak wino ma być inwestycją, to warto wybrać odpowiedni moment. Co w takim razie słychać na rynku wina? Po korekcie cen i trwającym przez pół roku wyciszeniu, w połowie listopada rozpoczęło się ożywienie. Grudzień przyniósł jego kontynuację, a styczeń z kolei był jednym z najlepszych miesięcy w ciągu ostatnich kilku lat. Przez cały ten okres wzrastała nie tylko liczba transakcji, ale również ceny i notowania indeksów londyńskiej giełdy wina (Liv-ex). To dobry znak na przyszłość i zapowiedź kolejnej fali zwyżek podobnej do tej z lat 2009–2011.

Pierwszym sygnałem zmiany sytuacji na rynku wina był powolny wzrost liczby transakcji. Podczas ostatniej korekty w najgorszym momencie liczba ta stanowiła zaledwie 20 proc. liczby ofert. To słaby wynik nawet jak na rynek wina, gdzie zwyczajowo wystawianych jest wiele win po „życzeniowych", zawyżonych cenach. W normalnej sytuacji na rynku tym około połowy win oferowanych przez sprzedających nie znajduje nabywcy. Dlatego zainteresowanie wśród brokerów wywołał fakt, że jesienią już 40 proc. ofert finalizowano zakupem. To była pierwsza oznaka ożywienia. Nikt jednak się nie spodziewał, że w styczniu dojdzie do rekordowej liczby transakcji i aż 75 proc. wystawionych do sprzedaży win znajdzie nabywcę.

Popyt szybko się przełożył na wzrost indeksów i cen. Od połowy listopada indeks Liv-ex 50, który śledzi zmiany cen transakcyjnych win Premier Grand Cru Classé (czyli pięciu topowych win z bordoskiego Półwyspu Médoc), cały czas rośnie. Tylko w styczniu zyskał 3,45 proc., a w ciągu ostatnich trzech miesięcy 6,71 proc.

Wraz ze zwyżkującymi indeksami drożały poszczególne wina. W ubiegłym miesiącu największy wzrost cen można było zaobserwować wśród win z pierwszego i drugiego cru, czyli stopni oficjalnej klasyfikacji win bordoskich. Najszybciej drożało wśród nich Haut Brion 2008, które w ciągu jednego miesiąca zyskało na wartości aż 11 proc. Niewiele gorszy wynik uzyskało również Leoville Poyferre 2009, które zdrożało prawie o 10 proc. Wino to pochodzi z jednego z najlepiej ocenianych bordoskich roczników, a wybitny krytyk wina Robert Parker przyznał mu maksymalną notę 100 punktów.

Z sytuacją podobną do aktualnej na rynku wina mieliśmy już do czynienia w przeszłości, kiedy to po korekcie i okresowym wyciszeniu doszło do silnej fali zwyżek. Na przełomie 2008 i 2009 roku w warunkach analogicznych do obecnych rozpoczęła się hossa, która trwała nieprzerwanie aż do połowy 2011 r. W tym okresie indeks Liv-ex 100, który odzwierciedla ogólną kondycję całego rynku, wzrósł o ponad 75 proc. Jednak poszczególne wina, takie jak Pavillon Rouge 2005 czy Beychevelle 2006, zdrożały prawie o 200 proc., a Carruades de Lafite 2007 o ponad 500 proc. Czy ten scenariusz wydarzy się ponownie? Obecnie nie da się jeszcze przewidzieć dokładnej skali wzrostu w najbliższych miesiącach, ale dobre informacje z rynku powinny napawać winnych inwestorów optymizmem i sugerować powtórzenie sytuacji. W związku z tym warto pomyśleć o zakupie wina, nie tylko do picia, ale również jako lokaty kapitału.