W 1853 r. u wybrzeży Japonii zacumował swoje okręty amerykański kapitan Matthew Perry, a Japonia została zmuszona do porzucenia polityki izolacji oraz do otwarcia się na świat. W drugiej połowie XIX w. Kraj Kwitnącej Wiśni nie tylko zaczął wdrażać zagraniczne technologie, ale również przyswoił kulturę picia zachodnich trunków, a wśród nich whisky.
Losy produkcji whisky na japońskiej ziemi
Choć próby wyprodukowania whisky w Japonii podjęto już w XIX w., to pierwsza destylarnia w tym kraju stanęła dopiero w 1923 r. Jej otwarcie było możliwe dzięki wyprawie chemika Masataki Taketsuru na studia do Glasgow. Podczas swojego pobytu podjął on m.in. pracę w destylarni w Campbeltown. Wiedzę tam zdobytą wykorzystał po powrocie do kraju i pomógł w zbudowaniu pierwszej destylarni na wyspach. Jej fundatorem był Shinjiro Torii, a nazywała się Yamazaki.
Japończycy okazali się mistrzami w przyswajaniu zagranicznych technologii, także tych dotyczących produkcji whisky. Uważa się, że pośród wszystkich trunków produkowanych na świecie, te wytworzone przez nich są najbardziej zbliżone pod względem smaku do swoich szkockich pierwowzorów. Jednak przez wiele lat ulokowane w tym państwie destylarnie produkowały głównie na rynek krajowy i dopiero pod koniec lat 90. zostały odkryte przez cały świat. Sława destylarni z Kraju Kwitnącej Wiśni obiegła glob, a trunki w nich wytworzone zaczęły podbijać serca miłośników whisky. Niestety, nie wszystkie destylarnie doczekały tych złotych lat. Przykładem może być Karuizawa. Swoje podwoje zamknęła w 2000 r., a budynki po niej zostały sprzedane. Pozostałe po niej zapasy powoli się kończą, a z każdą wypitą butelką bezpowrotnie znika ich część.
Rzadki trunek i dobra inwestycja
Na japońskich wyspach funkcjonuje obecnie zaledwie kilkanaście destylarni (w Szkocji jest ich ponad 100), a większość ich produkcji przeznaczona jest do wytwarzania whisky blended, czyli mieszanki różnych whisky. Tylko niewielka ilość trafia na rynek w formie single malt, czyli wyprodukowanej przez jedną destylarnię z jednego rodzaju słodu jęczmiennego, a właśnie taka najbardziej pożądana jest przez kolekcjonerów.
Do tego należy dodać fakt, że tylko jedna z czynnych destylarni posiada pochodzące jeszcze z lat 60. stare beczki. Jest nią Yamazaki. Jeśli chodzi o zamknięte destylarnie, to tak stare zapasy whisky pozostały już tylko po Karuizawie. Z tych powodów nie powinno nas dziwić, dlaczego kolekcjonerzy tak walczą o każdą butelkę dobrej, starej japońskiej whisky single malt. Warto również dodać, że Japończycy niechętnie dzielą się swoimi skarbami i rzadko sprzedają całe beczki obcokrajowcom – z reguły oferują już zabutelkowany produkt.