C-300 jest jednym z najciekawszych kamieni milowych amerykańskiej motoryzacji ubiegłego wieku, który, jak to często bywa w przypadku nietypowych samochodów, jest projektem powstałym za sprawą jednego człowieka z załogi giganta z Detroit. Robert MacGregor Rodger był głównym inżynierem u Chryslera, i był jedną z osób odpowiedzialnych za wprowadzenie w 1951 r. do amerykańskiego sportu motorowego silników o nietypowej konstrukcji głowic o półkulistych komorach spalania typu HEMI, z angielskiego „hemispherical". Był to swego rodzaju powrót do nietypowych rozwiązań w inżynierii silnikowej sprzed wojny, które, jak się szybko okazało w latach 50., bardzo dobrze spisywały się na torach wyścigowych. Po czterech latach testów w sportach motorowych Rodger był pewien, że wersja silnika HEMI o pojemności 331 cali sześciennych wyposażona w podwójne gaźniki mogłaby się sprawdzić także w samochodzie drogowym, który później mógłby posłużyć jako baza kolejnej wyścigówki, tym razem zbudowanej do serii Nascar. Tak ruszył projekt samochodu o nazwie 300 – nazwa odzwierciedlała tutaj moc silnika.

Rodger jeszcze nie wiedział, że zapoczątkuje serię modeli, które przez długie lata będą znane jako najmocniejsze seryjnie produkowane samochody w Stanach Zjednoczonych. Pierwsze prawdziwie sportowe samochody na amerykańskim rynku, czyli Chevrolet Corvette i Ford Thunderbird, dysponowały mocą o prawie 50 koni mechanicznych mniejszą niż projekt C-300, a najnowsze sedany marki Cadillac były wyposażone w ośmiocylindrowe silniki o mocy 270 koni, które w żaden sposób nie były wyścigowe, raczej nastawione na „komfortowy", duży moment obrotowy. Chrysler 300 tak naprawdę miał się stać pierwszym na świecie powojennym luksusowym coupe z wyczynowym silnikiem – coś, co było na tamte lata totalną rewolucją: w Europie budowano samochody typu grand tourer lub roadstery, a w Stanach Zjednoczonych dopiero odkrywano auto sportowe.

Przy projekcie C-300 Rodger otarł się niestety o problem budżetowy, na przełomie lat 1954 i 1955 bowiem Chrysler wydał ponad 100 milionów dolarów, aby zmodernizować całą gamę modelową i nie było pieniędzy na stworzenie od zera nowego, sportowego coupe. Rodger skierował się do Virgila Exnera, designera samochodowego, wtedy pracującego od niedawna w Chrysler Corporation. Celem było połączyć jak najwięcej elementów z istniejącej gamy Chryslera w jedno auto – co umożliwiała konstrukcja na ramie – aby potem wyprofilować ciekawą linię coupe. Przednia część auta pochodzi z modelu Imperial, środkowa, czyli dach w stylu hard-top oraz drzwi boczne – z modelu New Yorker, a tył samochodu został po prostu przeszczepiony z Chryslera Windsor. Linia boczna modelu 300 nie była zbyt lekka, ale wpisywała się idealnie w charakter auta. Dla wielu ta mięsista wulgarność „Trzysetki" reprezentuje awangardę samochodów sportowych, które pojawiły się dziesięć lat później w gamie producentów wielkiej trójki z Detroit, i które znamy pod nazwą muscle cars. Jednak Chrysler 300 był samochodem zbyt luksusowym, by go kategoryzować w taki sposób, co nie znaczyło, że nie potrafił sobie radzić w sporcie motorowym. Szybko okazało się, że auto spełnia wszystkie założenia Rodgera. Z jednej strony, przyspieszenie od 0 do 60 mil na godzinę zajmowało tylko 9,8 sekundy, co jak na lata 50. było fenomenem, z drugiej –„Trzysetka" osiągnęła średnią prędkość 127,58 mili na godzinę, zarejestrowaną podczas tak zwanego testu flying mile – także nie lada osiągnięcie. Te fantastyczne osiągi wpłynęły bezpośrednio na wiele sukcesów w serii wyścigowej Nascar C-300. Mimo to auto nie cieszyło się popularnością – wyprodukowano i sprzedano tylko 1725 sztuk tego coupe, z czego mniej niż trzysta przetrwało do dziś.

Rzadkość oraz rola C-300 w amerykańskiej motoryzacji sprawiły, że dziesięć lat temu stał on się interesujący w oczach kolekcjonerów. Egzemplarz ze zdjęć zostanie wystawiony na RM Auctions Arizona 16 stycznia i został odrestaurowany w oryginalnym kolorze Tango Red. Wyceniany jest przez dom aukcyjny na 75 000–100 000 dolarów.