Ferrari 250 GT Lusso – wielkie piękno

Na początku lat 60. w gamie Ferrari brakowało coupé typu granturismo, które byłoby luksusowym odpowiednikiem brutalnego 250 GT Berlinetta.

Aktualizacja: 07.02.2017 01:13 Publikacja: 16.01.2015 05:00

Ferrari 250 GT Lusso – wielkie piękno

Foto: Archiwum

Odpowiedni model pojawił się we wrześniu 1962 r., kiedy Enzo Ferrari zaprezentował w Paryżu 250 GT Lusso, będący synonimem luksusu po włosku. Dzisiaj to rzadkie coupé z Maranello jest obiektem pożądania każdego kolekcjonera klasycznych ferrari.

W 1962 r. platforma Ferrari 250 GT wkraczała w siódmy rok produkcji. Na tym rozwiązaniu opierała się wówczas cała gama aut wytwarzanych przez włoską firmę. Od 1955 r. powstało na niej 12 typów nadwozia, takie jak berlinetta, czteromiejscowe coupé, kabriolet i spider. Ostatnim modelem z serii 250 miało być duże, dwumiejscowe coupé typu GT, które Enzo Ferrari zaprezentował na paryskim salonie jesienią 1962 r.

Model ten został nazwany 250 GT/L, L oznaczało Lusso, czyli po włosku luksus. Samochód miał być czysto luksusowym coupé – Il Commendatore nie przewidział dla niego żadnego programu wyścigowego. Tak jak w przypadku każdego innego ferrari z epoki, design 250 GT Lusso był autorstwa Pininfariny, a karoseria była produkowana przez firmę Scaglietti. Nowatorskimi elementami designu były mały tylny spoiler, premiera w drogowym ferrari, oraz ścięcie słupka C  w stylu fastback, za bocznymi szybami. Płaska linia nadwozia oraz mocno wysunięty przedni nos dodawały całemu autu pewnej lekkości i elegancji, zwłaszcza w porównaniu z muskularnymi liniami 250 GT berlinetta. Wnętrze także było większe niż u poprzedników, choć oferowało tylko dwa siedzenia i co z tym idzie, bardzo dużą przestrzeń bagażową. Lusso było produkowane tylko przez 18 miesięcy, od początku 1963 do połowy 1964 r., i zakończyło erę modeli opartych na platformie i silniku 250 GT.

Zgodnie z tradycją Scaglietti budowało karoserię ze stali, a elementy, takie jak drzwi oraz pokrywy silnika i bagażnika, były wykonane z aluminium. Lusso miało krótki – 2400-milimetrowy – rozstaw osi, czyli tak zwany passo corto (short wheel base), choć część modeli budowanej na platformie 250 miała rozstaw dłuższy o 200 milimetrów. Pod tym względem 250 GT/L było bliżej do sportowego 250 GT SWB niż do luksusowych tourerów czy kabrioletów z Maranello. Silnik był klasycznym 12-cylindrowym blokiem o architekturze colombo typu 168 o pojemności trzech litrów, zbliżonym do tego użytego w 250 GT berlinetta. Był on wyposażony jedynie w trzy podwójne gaźniki Webera typu 36DCS, inaczej niż w autach wyścigowych, które miały ich sześć. Skrzynia czterobiegowa o długim przełożeniu także była nastawiona na komfort jazdy. Wpływało to naturalnie na mniejszą moc i gorsze osiągi niż w autach torowych: 250 GT/L dysponowało mocą 250 koni mechanicznych i rozpędzało się do 100 kilometrów na godzinę powyżej siedmiu sekund. Nowością było zawieszenie, prawie w całości skopiowane z wyścigowego 250 GTO, co dawało nowemu produktowi z Maranello dużą zwinność, do tej pory niespotykaną w samochodach tej kategorii. Auto było też lekkie, w podstawowej wersji ważyło nieco ponad tonę, w pełni zaś wyposażone – o całe 300 kilogramów więcej. Samochody w najbardziej luksusowej wersji były wykończone skórą connoly oraz drewnem, design wnętrza także był bardzo finezyjny i odbiegał od standardów z Maranello: prędkościomierz i obrotomierz, zamiast za kierownicą były ulokowane pośrodku konsoli centralnej.

Choć 250 GT/L nie było skonstruowane z myślą o wyścigach, niektórzy właściciele tych samochodów wyjeżdżali nimi na tory. Jeden z nich, Włoch o nazwisku Taormina, zakończył w 1964 r. prestiżowe Targa Florio na wysokim 13. miejscu. Historia tego samochodu wpisuje się w popkulturę, do znanych właścicieli zalicza się między innymi Eric Clapton, a dla Steve'a McQueena było to wręcz ulubione Ferrari.

Powstało zaledwie 351 egzemplarzy 250 GT/L, toteż samochód ten od dwóch dekad jest uznawany za pozycję obowiązkową w garażu każdego poważnego kolekcjonera marki Ferrari. Nic dziwnego, że auta te zyskują szybko na wartości. W ostatnich dwóch latach ich cena wzrosła dwukrotnie. Egzemplarz ze zdjęć, o numerze seryjnym 5085 GT, odrestaurowany w latach 80., pojawi się na aukcji organizowanej przez firmę RM?uctions podczas paryskiego salonu motoryzacji klasycznej Retromobile. Może osiągnąć cenę nawet 1 900 000 euro.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie