Pytania do... Andrzeja S. Nartowskiego

z byłym prezesem Polskiego Instytutu Dyrektorów rozmawia Przemysław Tychmanowicz

Publikacja: 25.05.2015 13:00

Pytania do... Andrzeja S. Nartowskiego

Foto: Archiwum

Kiedy patrzy pan na prezesów spółek, w których głównym udziałowcem jest Skarb Państwa, to ma pan wrażenie, że są to specjaliści czy jednak ludzie, którzy mają po prostu wykonywać polecenia Skarbu?

Na szczęście ogólnie przeważają specjaliści. Raczej nie są to przypadkowi ludzie. W ogóle jestem zdania, że członkowie zarządów dużych spółek giełdowych są na poziomie światowym. Gorzej natomiast jest z członkami rad nadzorczych. Tam niestety tego profesjonalizmu nie widać.

Jak dużą rolę odgrywa polityka przy nominacjach prezesów?

Niestety wciąż bardzo dużą. Wielokrotnie tego doświadczyliśmy, że kiedy zmieniała się ekipa rządząca, to następowało tsunami w spółkach z udziałem Skarbu Państwa. Była to fala, która porywała ludzi. Coraz częściej się dowiadujemy także, że już nawet nie chodzi o to, jaka koalicja rządzi, tylko jaka frakcja. Czy to jest np. człowiek Schetyny czy też może kogoś innego.

Skoro polityka odgrywa bardzo dużą rolę, to czy przypadkiem nie jest tak, że prezesi mają po prostu wypełniać wolę Skarbu Państwa?

Prawdą jest, że w wielu przypadkach można mówić o spółkach politycznych, gdzie realizowane są koncepcje ministra. Z takim przykładem mieliśmy do czynienia niedawno, kiedy to minister Budzanowski dokoptował do zarządu KGHM menedżerów mających bardzo duże doświadczenie i autorytet międzynarodowy, czyli Włodzimierza Kicińskińskiego i Adama Sawickiego. Kiedy jednak Mikołaj Budzanowski odszedł ze Skarbu Państwa, obaj panowie musieli pożegnać się ze swoimi funkcjami, gdyż nie pasowali prezesowi Wirthowi, który to miał poparcie nowego ministra.

Czy praca prezesa w spółce, w której głównym udziałowcem jest Skarb Państwa, jest łatwiejsza czy też może trudniejsza od dowodzenia zwykłą firmą?

Zdecydowania trudniejsza. Nie dość bowiem, że często jest ona gorzej opłacana, to jest jeszcze pełna stresów polegających na tym, że nigdy nie wiadomo, co urzędnikom wpadnie do głowy. Czy zaczną łączyć energetykę z górnictwem, a może jeszcze do tego dołączą biznes stoczniowy, a może jeszcze przy okazji dorzucą hodowlę królików. Nigdy więc nie wiadomo, co za biurkami urzędników zostanie wymyślone.

Czy to oznacza, że ci prezesi mają związane ręce w swoich poczynaniach?

Na pewno każdy prezes, niezależnie od tego w jakiej spółce pracuje, musi patrzeć na to, czego wymagają od niego akcjonariusze. W związku z tym prezes przede wszystkim powinien się nauczyć twórczego dialogu z udziałowcami. Skarb Państwa też jest akcjonariuszem, chociaż nietypowym. Oprócz środków, jakimi dysponuje „normalny" akcjonariusz, czyli prawo głosu na walnym zgromadzeniu, ma jeszcze środki nacisku politycznego. Przykładowo, wyśle służby, aby zatrzymały prezesa Modrzejewskiego (były prezes PKN Orlen – red.), a takie wydarzenia doskonale zapadają w pamięć menedżerom. Lata minęły, opinia publiczna o tym zapomniała, ale nie menedżerowie. Oni zdają sobie sprawę, że minister może zamówić dla nich u CBŚ budzenie rano.

Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę