Zarezerwowany dla 007?

Bez katapulty, karabinów maszynowych, radaru, bez ostrzy ukrytych w felgach i dyszy, z których wytryskuje na drogę z tyłu olej, uniemożliwiając pościg – nawet bez tych gadżetów kultowy Aston Martin DB5, rozsławiony przez serię filmów o Jamesie Bondzie, kosztuje majątek.

Publikacja: 13.11.2015 05:00

Za te wspaniałe samochody kolekcjonerzy płacą bajońskie sumy – ten DB5 kosztuje blisko 1 500 000 eur

Za te wspaniałe samochody kolekcjonerzy płacą bajońskie sumy – ten DB5 kosztuje blisko 1 500 000 euro. Fot. www.classicdriver.com

Foto: Archiwum

Na ekranach kin króluje właśnie „Spectre" – 24. film z serii o najsłynniejszym agencie świata, pozostającym niezmiennie w służbie Jej Królewskiej Mości. 007 kulom się nie kłania, w czym pomagają mu oczywiście umiejętności, ale też nieodłączne gadżety. Najbardziej charakterystyczne są rzecz jasna samochody, Bond miał ich przez minione przeszło pół wieku sporo, ale żaden nie dorównuje legendą Astonowi Martinowi DB5. Na miejscu tego producenta przed fabryką postawiłbym pomnik Bonda.

Aston Martin DB5 został wypuszczony na rynek w 1963 roku, a w szpiegowskiej serii zadebiutował rok później, w filmie „Goldfinger". Był pierwszym samochodem agenta Jamesa Bonda, za jego kierownicą zasiadał oczywiście pierwszy odtwórca tej roli, Sean Connery. Model ten nie był zupełnie nową konstrukcją, lecz ulepszoną wersją wcześniejszego DB4. Podstawowa różnica między nimi dotyczyła silnika. W starszym pracował 220-konny motor o pojemności 3700 cm3, w nowszym zwiększono pojemność do 4000 cm3, a moc do 286 KM.

DB4 produkowano w latach 1958–1963, w sumie powstało 1210 sztuk tego modelu, w tym 100 we wzmocnionej wersji GT/Zagato. DB5 jest jeszcze mniej – łącznie 1024 egzemplarze, ale też produkcja trwała jedynie dwa lata, do 1965 roku. Potem Aston Martin wprowadził wersję DB6, będącą de facto poprawioną odmianą poprzednika, obecną na rynku kolejnych pięć lat, do roku 1970. Na kolejną odsłonę sportowej serii przyszło czekać jej fanom ponad dwie dekady, ponieważ premiera DB7 odbyła się w roku 1993.

Oczywiście nie zapominajmy, że brytyjska firma produkowała wspaniałe roadstary, kabriolety oraz coupé od wielu już lat. Przedsiębiorstwo Aston Martin zostało założone przez Lionela Martina i Roberta Bamforda w 1914 roku, a jeszcze wcześniej obaj panowie zajmowali się sprzedażą samochodów Singer. Lionel Martin działał też przy górskich wyścigach samochodowych, rozgrywanych na wzgórzu Aston Hill, w okolicy miejscowości Aston Clinton. Gdy wraz z Bamfordem uruchomili produkcję własne samochodów wyścigowych, nazwę postanowili zaczerpnąć właśnie od owego wzgórza i nazwiska Martina.

Wspomnę tu jeszcze o jednej ciekawostce ważnej dla Polaków. Otóż silnik napędzający model DB4 skonstruował nasz rodak Tadeusz Marek (1908–1982), inżynier pochodzący z Krakowa, pracujący przed wojną jako konstruktor w Państwowych Zakładach Inżynierii w Warszawie, gdzie uczestniczył m.in. w pracach nad motocyklem CWS M111, czyli popularnym Sokołem 1000. Marek był również znakomitym kierowcą rajdowym, w 1939 roku wygrał XII Rajd Polski w samochodzie Chevrolet Master Sedan.

Samochodów marki Aston Martin nie powstało zbyt wiele. Krąży żart, że przez ostatnie 100 lat firma wyprodukowała mniej samochodów niż cały przemysł motoryzacyjny Detroit w pięć godzin. Jednocześnie to auta niezawodne, znakomite jakościowo, o czym dobitnie świadczy fakt, że 75 proc. samochodów tej marki nadal nadaje się do użytku! To wszystko wpływa na ich ceny. I tak np. DB5 z 1963 roku – ponad 980 000 euro, DB5 z 1965 roku – prawie 1 500 000 euro, DB4 GT z 1961 roku – 3 600 000 euro. Kontynuować? Na tym tle przystępna wydaje się cena DB2 z 1951 roku – to „tylko" 445 000 euro, czyli prawie dwie „bańki". Wskoczenie w skórę Jamesa Bonda to trudna sprawa.

[email protected]

Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę