Nasze należności od Vistalu wynoszą około 1,0 mln zł. Niektóre firmy, które zlecały prace Vistalowi, zadeklarowały, że zapłacą część należności bezpośrednio Herkulesowi w ramach solidarnej odpowiedzialności. Niemniej trzeba się liczyć, że na koniec roku wszystkie należności nie zostaną odzyskane i część powyższej kwoty obciąży nasze wyniki. Z drugiej strony, po przeanalizowaniu zdarzeń poprzedzających upadłość Vistalu jesteśmy przekonani, że wystąpimy z roszczeniami do audytora tej firmy, czyli do KPMG. Mamy nadzieję, że wesprze nas w tym Komisja Nadzoru Finansowego. Naszym zdaniem audytor, wydając w maju opinię o bilansie spółki za 2016 r., nie dopełnił swoich obowiązków. Jak inaczej nazwać niedoszacowanie straty rzędu 80 mln zł z I kwartału tego roku?
Do tego sierpniowy wypadek, który miał miejsce na budowie wiatraków w Szwecji. Viatron, po przeanalizowaniu sytuacji podał, że kontynuowanie robót na felernej farmie nie jest możliwe oraz ciężko spółce będzie pozyskać inne kontakty w tym roku na szwedzkich farmach wiatrowych. Być może Viatron wystartuje w przetargach w nowym roku. Cały rok dla przedsiębiorstwa zakończy się stratą i wpłynie to na tegoroczne wyniki skonsolidowane Herkulesa. Niemniej w grupie staramy się dywersyfikować działalność w zakresie usług wiatrowych i tak 30 października poinformowaliśmy o rozszerzeniu współpracy z największym producentem turbin wiatrowych w Niemczech z Enerconem. W I połowie 2018 r. wartość kontraktu z tym partnerem szacujemy na 5 mln zł.
Jak Herkules odczuwa problemy na rynku pracy?
Nasza załoga składa się z trzech podstawowych grup. Jedną z nich są pracownicy administracyjni i w tym obszarze nie mamy większych kłopotów. Presja na wzrost płac jest najniższa. Druga kategoria to operatorzy żurawi wieżowych. Mamy dziś 270 żurawi i w związku z tym potrzebujemy około 500–600 operatorów, gdyż pracujemy na dwie zmiany. Zwykle są to pracownicy zewnętrzni, co pozwala nam maksymalnie ograniczać koszty. Trzecia grupa to operatorzy żurawi cięższych, hydraulicznych kołowych czy gąsienicowych. I tutaj niestety odczuwamy największą presję płacową, prowokowaną przez konkurencję i to nie tylko w Polsce. Nie mamy szans przerzucenia tych kosztów na klienta. Mamy jednak swoje sposoby w postaci różnych benefitów na przytrzymanie pracowników.
Wspomniał pan, że koniunktura na rynku budowlanym będzie sprzyjać Herkulesowi także w 2018 r. Jakie wyniki może przynieść?
Nie jesteśmy dużą firmą budowlaną, mającą podpisane kontrakty na kilka lat do przodu. Nasze umowy sięgają najczęściej trzech do sześciu miesięcy. Zlikwidowaliśmy praktycznie transport ponadgabarytowy, a jednostki są wyprzedawane. Taką decyzję podjęliśmy w I półroczu. W przypadku żurawi wieżowych spodziewam się podobnych przychodów i marży jak w tym roku. Jeśli chodzi o żurawie ciężkie, hydrauliczne i gąsienicowe, sytuacja będzie zapewne podobna. Z drugiej strony Viatronowi będzie niezwykle ciężko pozyskać kontrakt w przyszłym roku. To nas pozbawia 12 mln zł przychodów. Liczymy z kolei na pierwsze duże wpływy z przetargu PKP PLK. Z tego tytułu przychody skonsolidowane zwiększą się o około 50 mln zł.