Nasser Al-Attiyah dwukrotnie wygrywał – w kategorii samochodów – rozgrywany od blisko dziesięciu lat w Ameryce Południowej najsłynniejszy rajd terenowy: w 2011 i 2015 roku. Za ostatnią wygraną otrzymał pożądaną przez każdego kierowcę, przemierzającego tysiące kilometrów w piasku, błocie, deszczu, upale, statuetkę Tuarega. Premia pieniężna dla Katarczyka wyniosła natomiast – i nie ma mowy o żadnej pomyłce – 0.
Sukces Kataru
Al-Attiyahowi żaden czek będący nagrodą za zwycięstwo nie przyniósłby satysfakcji. 47-letni kierowca jest kuzynem emira i byłego premiera Kataru Hamada ibn Chalifa al-Saniego. Jego ojciec był ministrem energetyki. Rodzina należy do elity politycznej kraju, co jest równoznaczne z majątkiem liczonym w milionach dolarów. Do niedawna należała do niej największa miejscowa firma deweloperska.
Jako jeden z nielicznych bogatych Katarczyków Al-Attiyah poświęcił się jednak sportowi. Stwierdził, że nie chce być jak krewni lekarzem, inżynierem czy politykiem. Dziś jest najbardziej popularnym sportowcem w kraju, wymienianym w podręcznikach szkolnych. Na to wyróżnienie zasłużył sobie medalem olimpijskim w strzelectwie na igrzyskach w Londynie w 2012 roku, ale przede wszystkim zwycięstwami w Rajdzie Dakar. Katarczycy, inwestujący od kilkunastu lat miliony w piłkę nożną, lekkoatletykę, pływanie, kolarstwo, ale jak dotąd praktycznie bez medalowej stopy zwrotu z zainwestowanego kapitału (poza wicemistrzostwem świata w piłce ręcznej), doczekali się sportowca z prawdziwego zdarzenia o rodzimych korzeniach, i do tego w dyscyplinie rozgrywanej na pustynnych piaskach.
Do Rajdu Dakar i jazdy po bezdrożach w innych tego typu imprezach zawsze przepustką jest gruby portfel. Liczą się rzecz jasna także talent i umiejętności. Al-Attiyah jest mimo swojego bogactwa naprawdę dobrym kierowcą. Uczył się jeździć od 12. roku życia. – Nikt mi nie robił przeszkód, przecież w moim kraju nie ma policji – tłumaczył. Ale bez finansowego wsparcia rodziny nie mógłby ruszyć na podbój Ameryki Płd.
Płać za start
Nie są znane dokładne koszty wynajęcia i dostosowania do warunków Rajdu Dakar samochodów, którymi jeździł Katarczyk. Producenci je ukrywają. Ceny idą od pół miliona euro w górę, nierzadko przekraczają milion. Ten koszt stanowi jednak tylko punkt wyjścia.