Dariusz Miłek, właściciel dolnośląskiej firmy CCC, jak na byłego sportowca przystało, zawsze chciał być najlepszy. Miejsce w pierwszej dziesiątce najbogatszych Polaków, zbudowanie jednej z największych polskich firm spełniło jego biznesowe marzenie. Ale ten były kolarz Górnika Polkowice, który wygrywał wiele wyścigów w kategorii juniorów, sport traktował na równi z biznesem, także wtedy, kiedy zakończył karierę.
Rewolucja zamiast ewolucji
Początek CCC był także początkiem kolarskiej grupy o tej nazwie. Zespół rósł w siłę wraz z rozwojem firmy. Przez 18 lat grupa przeszła wszystkie szczeble kolarskiej hierarchii: półamatorski, półzawodowy, zawodowy. Jako jedyny w Polsce zespół wystartował w wielkim tourze, trzykrotnie otrzymując od organizatorów zaproszenie na występy w Giro d'Italia. Zatrzymał się i to na długie lata w przedsionku elity – cyklu World Tour.
Tak naprawdę popadł w stagnację. Kolarze jeżdżący w charakterystycznych pomarańczowych koszulkach sporadycznie odnosili zwycięstwa i raczej w wyścigach niskiej rangi. Jeszcze niedawno Miłek zapowiadał, że będzie rozwijał ten projekt spokojnie, dołączy do kolarskiej ekstraklasy dopiero po znaczącym wzroście przychodów firmy, być może po nawiązaniu współpracy z jednym z państwowych gigantów. Mówił o ewolucji, tymczasem zdecydował się nagle na rewolucję.
W sportowym biznesie również obowiązują zasady przejęcia, zwłaszcza jeśli firma wpadnie w kłopoty. W kwietniu tego roku w wieku 75 lat zmarł główny właściciel szwajcarskiego producenta rowerów Andy Rihs. Spadkobiercy od razu zapowiedzieli, że nie będą w stanie udźwignąć ciężaru sponsorowania na tym poziomie zawodowej grupy pod nazwą BMC Team Racing. Właścicielem zespołu jest amerykańska firma Continuum Sports LLC, która natychmiast rozpoczęła gorączkowe poszukiwanie sponsora. Pośpiech był wskazany. Groziło jej bankructwo, kolejni zawodnicy zaczęli rozglądać się za nowymi pracodawcami.
O byt Continuum Sport walczył generalny menedżer BMC Jim Ochowicz. Podjął się rozmów z CCC. Przyjechał do Polkowic, podobno, mimo że ma polskie korzenie, pierwszy raz odwiedził kraj przodków. Do porozumienia doszło bardzo szybko. Obu stronom zależało na współpracy. Ochowicz, by uniknąć bankructwa i zejścia w sportowy niebyt, Miłek, by podjąć zupełnie nowe wyzwanie, do którego dążył przez kilkanaście lat – awansować do kolarskiej elity.