Andrzej Bieniek, MetLife PTE: Najpierw czekają nas ekstremalne wyceny, a dopiero potem nadejdzie kryzys

WYWIAD | Andrzej Bieniek - ze zwycięzcą konkursu na młodą gwiazdę rynku finansowego i zarządzającym w MetLife PTE rozmawia Przemysław Tychmanowicz

Aktualizacja: 29.07.2020 11:04 Publikacja: 29.07.2020 05:17

Andrzej Bieniek

Andrzej Bieniek

Foto: Archiwum, Robert Gardziński

Jako jedyny zarządzający został pan wybrany na młodą gwiazdę rynku finansowego w konkursie „Parkietu" i ZMiD. Jaki jest przepis na sukces na rynku zarządzających? Czym pan kieruje się w swojej pracy przy wyborze spółek do portfela?

Staram się dużo rozmawiać ze spółkami, analitykami i maklerami o tym, co się dzieje na rynku. Cenię sobie kontakty międzyludzkie, lubię poznawać punkt widzenia jak największej liczby różnych podmiotów. Dzięki temu uzyskuję dużo informacji i wieloaspektowy materiał do analiz. Uważam, że sprawozdanie finansowe to absolutna podstawa, ale wyłącznie na tej podstawie,nie da się podjąć decyzji inwestycyjnych. Zwracam uwagę na nastawienie do danych branż panujące na rynku, relację popytu i podaży. Szukam wydarzeń, które mogą mieć wpływ na postrzeganie spółek. Mówiąc wprost, trzeba być otwartym na wszystko, nie ograniczać się do żadnej branży czy spółki. Takie podejście wiąże się oczywiście z większym wysiłkiem i nakładem pracy.

I półrocze było okresem dużej zmienności na rynku. Dla zarządzających to przekleństwo czy może wręcz przeciwnie?

Zależy od podejścia do inwestowania. Jeśli ktoś potrafi szybko dostosować się do nowych warunków i trendów, to jest to czas idealny na inwestycje. Duża zmienność spowodowała dużą płynność na rynku w wielu sektorach. Pandemia i związana z tym kwarantanna uaktywniła inwestorów indywidualnych. Wzmożona płynność stworzyła możliwość szybkiego przebudowania portfeli inwestycyjnych. Trzeba było także dokonać pogłębionej ekspertyzy nowej rzeczywistości, jaką przyniosła ze sobą pandemia i zamykanie czy ograniczanie działalności gospodarek. W nowych i dotąd niespotykanych warunkach należało przewidzieć oczekiwania rynku i wyselekcjonować, co może wtedy zyskać, a co nie. Oczywiście łatwiej dostosować mniejszy portfel, jakim jest dobrowolny fundusz emerytalny (DFE) niż OFE, ale płynność na wielu spółkach zrobiła się wystarczająca na przebudowę dużych portfeli.

I półrocze dla Metlife DFE było chyba wyjątkowo udanym okresem? Licząc od początku roku portfel jest 30 proc. na plusie i pod tym względem jest liderem w swojej grupie.

Tak, to najlepszy okres w całej mojej karierze. Czuję, że moje zebrane do tej pory doświadczenia zaprocentowały. Nie ukrywam, że skala przeceny na rynku w połowie marca mocno mnie zaskoczyła. Fundusz DFE nie był odporny na spadki notowań szerokiego rynku i na koniec marca stopa zwrotu liczona od początku roku wynosiła -20 proc., byłem ostatni w swojej kategorii. Jednak to był moment przełomowy, dokonałem przebudowy portfela i postawiłem na nowych liderów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wycena na 22.07 to stopa zwrotu od początku roku 30 proc. i pierwsze miejsce w kategorii dobrowolnych funduszy emerytalnych, więc nieskromnie muszę przyznać, że selekcja okazała się bardzo skuteczna. Poziom alokacji trzymałem dość blisko benchmarku (50 proc. WIG, 50 proc. TBSP). Co ciekawe fundusz DFE nie może inwestować na rynku NewConnect, więc wynik jest osiągnięty wyłącznie spółkami z rynku głównego. W tym miejscu należy też zaznaczyć zespołowy charakter tej pracy, gdzie każdy z członków naszego trzyosobowego zespołu patrzy na swoje sektory i wzajemnie pozytywnie się motywuje do szukania okazji inwestycyjnych. Mamy często skrajnie różne opinie, co powoduje ciekawe dyskusje i kreuje ciekawe pomysły. Dodatkowo ważne jest to, że komitet inwestycyjny sprawnie zatwierdza nowe pomysły inwestycyjne, jeśli stoją za nimi fundamenty i rzetelna analiza.

Kupowaliście, kiedy lała się krew na rynkach?

Tak jak wspomniałem, w połowie marca mocno przebudowałem portfel.

Na jakie firmy i sektory stawialiście?

Myślę, że nie zaskoczę tym, że stawialiśmy na gry, technologie, medycynę oraz branżę finansową. W teorii są to wszystkie sektory, o których mówiło się wtedy na rynku, ale wydaje mi się, że przebicie indeksów i konkurencji udało się dzięki dobremu timingowi kupowania/sprzedawania oraz wybierania spółek z największym potencjałem wzrostu.

Czy II półrocze ma szansę być równie udane? Jak pan ocenia sytuację rynkową?

Liczba okazji, jaka była w marcu/kwietniu, według mnie szybko się nie powtórzy. To był najlepszy okres ostatnich kilku lat, wręcz zaryzykowałbym stwierdzenie, że najlepszy od 2009 r. Uważam, że wyniki zawsze uzyskuje się dzięki trafnemu doborowi spółek i momentowi otworzenia i zamknięcia pozycji. Zatem dla funduszu oczekuję, że druga połowa roku też będzie udana. A jak będzie reagował rynek? Tutaj pytanie, co przez to rozumiemy. WIG, WIG20 oraz WIG40 wciąż są na minusie licząc od początku roku. Jedyny indeks, który sobie radzi to WIG80. W dużej mierze dzieje się tak za sprawą kilku spółek. Wydaje mi się, że w spółkach tradycyjnych, czy inaczej mówiąc, starej ekonomii, mamy jeszcze strach po stronie popytu (z drobnymi wyjątkami). Decydujące będzie, czy odbudowa gospodarki będzie miała kształt litery V, czy będzie nieco wolniejsza. Spółki te w większości są wciąż nisko wyceniane i widzę w nich potencjał, ale wydaje mi się, że jeszcze nie teraz. Jeśli chodzi o spółki, które są obecnie liderami wzrostu, to tutaj inwestorzy powiedzą sprawdzam – które spółki rzeczywiście skorzystały na pandemii, a które zawiodą oczekiwania. Najlepszym przykładem jest spółka Mercator, w przypadku której nawet najśmielsze oczekiwania analityków okazały się zbyt niskie.

A co z rynkami zagranicznymi?

Jeśli chodzi o S&P 500, to tutaj uważam, że czeka nas atak na poprzednie szczyty lub okolice szczytów i dopiero potem korekta w okolice 2950 pkt. Następnie w 2021 roku zobaczymy poziom 4000 pkt. Jestem z natury optymistą i uważam, że skala działań banków centralnych jest tak duża i tak szybka, że na giełdzie zobaczymy szybko efekty tych działań. Dopiero potem nastąpi ochłodzenie gospodarki. Przewiduję recesję najwcześniej w 2022 roku. Inwestorzy indywidualni przyczynili się do wzrostu poprzez duży dopływ pieniędzy. Uważam jednak, że była to pierwsza fala świadomych inwestorów, którzy doskonale wiedzieli, co robili. Przed nami fala inwestorów, którzy do tej pory trzymali pieniądze na lokatach, które teraz będą na rekordowo niskich poziomach, 0,01 proc!. Oni będą szukać alternatyw na giełdzie i wtedy dopiero nadejdzie prawdziwa hossa szerokiego rynku. Będziemy mieli klasyczny cykl zamknięty, kiedy to „ulica" wchodzi na górce i kupuje wtedy, gdy jest drogo. Ten scenariusz brzmi bardzo optymistycznie, jednak dla mnie okres pandemii to nie kryzys, a szok popytowy. Rynki bardzo szybko zdyskontowały czarny scenariusz (w połowie marca WIG20 był na poziomie z 2009 roku), jednak tym razem banki centralne oraz rządy bardzo szybko zareagowały i wpompowały bardzo dużo pieniędzy w rynek. Pieniądze te według mnie bardzo napędzą rynki do ekstremalnych poziomów i dopiero wtedy przyjdzie czarny łabędź, którego postać teraz trudno wskazać, i nastąpi kryzys.

W jakich segmentach szuka pan dzisiaj wartości?

Najważniejsza dla mnie w tym momencie jest płynność spółki, by mieć komfort szybkiego otworzenia i zamknięcia inwestycji. Dlatego obecnie mocno analizuję spółki, gdzie są w dużej mierze inwestorzy indywidualni, są to sektory gier, technologii medycznych, OZE oraz finansowe. Cały czas liderzy się zmieniają. Czasem trzeba zrealizować zysk, następnie odczekać i wrócić do spółki za jakiś czas. Rynek stał się w końcu efektywny. Tam gdzie spółka pokazuje wyniki, szybko to dyskontuje. Kiedyś, przez lata, niektóre spółki były tanie, mimo dobrych wyników. Dla mnie największym zbawieniem jest duży napływ inwestorów indywidualnych, dzięki czemu można działać na większej liczbie spółek dzięki zwiększonej płynności. Choć czasem, kiedy patrzę na reakcje na spółkach, też ich nie rozumiem. Przykład: spółka ogłasza emisję akcji, kurs rośnie, emisja się nie udaje, a kurs dalej rośnie, zarząd akcje sprzedaje, a kurs... nadal rośnie. Może się potem okazać, że nie miałem racji i ten wzrost były uzasadniony, ale jednak staram się zawsze inwestować, gdy widzę fundamenty za tymi zwyżkami i potencjał, szansę, że spółka może zarobić nawet dziesięć razy więcej niż w poprzednim kwartale.

A jakich obszarów pan unika?

Nie deprecjonuję żadnego sektora. Na przykład energetyka, która przez lata nie dawała zarobić. Okazało się że w tym roku przyszedł jej czas. Mimo że sektor finansowy bardzo mi się podoba – to też nie cały. Obecnie widzę bardzo duże ryzyko w sektorze bankowym. Problemy banków z dużym portfelem kredytów frankowych, z uwagi na niekorzystne ostatnio wyroki sądowe oraz niskie stopy procentowe, spowodują, że sektorowi grozi duży spadek wyników, który będzie bardzo ciężko zastąpić podniesieniem opłat. Niestety wydaje mi się, że kiedyś będzie trzeba zjeść tę żabę i wtedy będzie najlepszy moment na kupno banków.

Inwestowanie z myślą o emeryturze to przede wszystkim inwestowanie długoterminowe. Stawiacie więc na powtarzalne biznesy czy też szukacie szybkich okazji do zarobku, które przecież w krótkim terminie mogą podbić stopę zwrotu?

Uważam, że każdy uczestnik funduszu chce mieć najlepszą stopę zwrotu w swojej grupie w jak największej liczbie zestawień, z wyjątkiem zmian dziennych. Byłoby idealnie kupić 15 najlepszych spółek i pojechać na wakacje, ale jak wiemy, jest to mało prawdopodobne. Portfel trzeba ciągle dostosowywać do bieżących warunków, a to skutkuje wysoką rotacja portfela. Jednak są spółki, które trzymam długoterminowo, bo udowadniają wynikami, że warto, i wciąż widzę w nich potencjał. Są też spółki, w które inwestuję bardzo krótkoterminowo. Jeśli chodzi o fundusz DFE patrzymy głównie na ranking, licząc od początku roku i za ostatnie 12 miesięcy. W przypadku funduszu OFE dochodzi jeszcze ranking trzyletni. Od miejsca w tym zestawieniu zależy ewentualne dodatkowe wynagrodzenie dla towarzystwa za dobre wyniki inwestycyjne.

Młoda gwiazda rynku finansowego

Andrzej Bieniek pierwsze doświadczenia zawodowe zdobywał w DI Xelion oraz w EY. Później związany z DM BZ WBK, gdzie pełnił funkcję analityka. Od 2016 do 2018 r. zarządzający funduszami absolutnej stopy zwrotu oraz private equity w Capital Partners TFI. Od lipca 2018 r. związany z MetLife PTE jako analityk, a następnie zarządzający aktywami funduszy DFE i OFE. W ostatnim konkursie „Parkietu" oraz Związku Maklerów i Doradców okrzyknięty został młodą gwiazdą rynku finansowego, jako jedyny przedstawiciel branży zarządzających.

Parkiet PLUS
Zyski spółek z S&P 500 rosną, ale nie tak szybko jak ten indeks
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Parkiet PLUS
Tajemniczy inwestor, czyli jak spółki z GPW traktują drobnych graczy
Parkiet PLUS
Napływ imigrantów pozwolił na odwrócenie reformy podnoszącej wiek emerytalny
Parkiet PLUS
Ile dotychczas zyskali frankowicze
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu