Za 1 bitcoina płacono we wtorek po południu 100,7 tys. USD. Rano jego notowania przekraczały 102 tys. USD. Dzień wcześniej znalazły się one, po raz pierwszy od 19 grudnia, powyżej poziomu 100 tys. USD. Czy można więc mówić, że na rynek kryptowalut znów wrócił optymizm? Kryptowalutowy Indeks Chciwości i Strachu pokazywał we wtorek 66 pkt, czyli poziom sugerujący, że na rynku panuje chciwość, ale jest ona jeszcze dosyć umiarkowana.
– Ogólnie jesteśmy w „byczym” środowisku, a traderzy po rozpoczęciu nowego roku znów mają apetyt na ryzyko. Wybór Trumpa na prezydenta został oficjalnie certyfikowany, a styczeń jest często „byczym” miesiącem. W ciągu sześciu z ostatnich dziesięciu lat bitcoin zyskiwał w tym miesiącu – twierdzi Marko Jurina, prezes platformy kryptowalutowej Jumper.Exchange.
Dobrze przyjęta dymisja
Inwestorzy spodziewają się, że nowa administracja Trumpa będzie prowadziła przyjazną politykę regulacyjną wobec kryptowalut. Sygnałem tej pozytywnej zmiany była już grudniowa nominacja Paula Atkinsa na nowego przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC). Dobrze przyjęte przez branżę kryptowalutową zostało również to, że Michael Barr zrezygnował ze stanowiska wiceprzewodniczącego Rezerwy Federalnej ds. regulacji (pozostając jednak członkiem Rady Gubernatorów Rezerwy Federalnej). Był on wcześniej obwiniany o zniechęcanie banków do prowadzenia interesów z klientami z branży kryptowalutowej. Pojawiały się doniesienia, że część ludzi z otoczenia Trumpa chciałaby usunięcia Barra z urzędu.
Trump obiecywał, że pod jego rządami USA będą „kryptowalutową stolicą świata”. Zapowiadał również, że jego administracja stworzy strategiczną rezerwę bitcoinów. Spełnienie tej obietnicy oznaczałoby duże zakupy najpopularniejszej kryptowaluty przez rząd USA. Inwestorzy spodziewają się również, że niektóre prywatne spółki – takie jak MicroStrategy – będą kupowały bitcoiny. Nadzieje te ożywiła poniedziałkowa deklaracji firmy KULR Technology Group, że kupi ona 430 bitcoinów.