Wynika to w dużej mierze ze specyfiki polskiego rynku, na którym dyskonty mają mocną pozycję. Tylko pod dwiema największymi markami jest ich około 4,5 tysiąca i dalej prowadzą intensywną ekspansję, otwierając nowe placówki. A ponieważ domeną dyskontów jest konkurowanie ceną, przełożyło się to na obecną sytuację na całym rynku. Wiele wskazuje, że to zjawisko się utrzyma. Władze Jeronimo Martins, przy okazji publikacji ostatnich wyników, jasno dały do zrozumienia, że Biedronka nadal będzie grać ceną. „W coraz bardziej konkurencyjnym kontekście, w którym cena jest decydującym czynnikiem zakupu, Biedronka utrzyma pozycję lidera cenowego i nada priorytet wzrostowi sprzedaży w ujęciu ilościowym” – napisano w raporcie.

Natomiast inna jest struktura rynku w Chorwacji, skąd pochodzi potencjalny debiutant – Studenac. Jak wskazuje jego prezes Michał Seńczuk, w Chorwacji największa sieć dyskontów ma obecnie tylko 110 placówek, a w całym kraju tego typu sklepów jest mniej niż 200. Jednocześnie potencjał dalszego rozwoju tego formatu jest ograniczony, co wynika m.in. z topografii Chorwacji – trudno jest tam o dostępne lokalizacje pod duże placówki, a większość obszaru zajmują mniejsze miejscowości i miasteczka. Oddziaływanie dyskontów na cały rynek jest więc znacząco mniejsze, a przez to marże detalistów są dużo bardziej odporne. Od 2018 r. rynek sprzedaży detalicznej w Chorwacji rośnie, notując średnioroczną dynamikę na poziomie 5,5 proc. Wpływ na to mają dwa ważne czynniki: wzrost siły nabywczej lokalnych konsumentów oraz rosnąca turystyka. Potwierdzeniem tych korzystnych trendów są najświeższe dane za osiem miesięcy tego roku: pokazują one silny wzrost wydatków na produkty rynku detalicznego, nie tylko spożywczego. – Spodziewamy się, że ten trend utrzyma się w dłuższej perspektywie – mówi prezes Studenaka.

Czytaj więcej

Handel z zadyszką. Ale nie cały